Reklama

Związek św. Andrzeja Boboli ze Ślubami Jasnogórskimi

Niedziela przemyska 23/2006

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Komańcza jest znaną miejscowością w Bieszczadach. W tej miejscowości znajduje się klasztor Sióstr Nazaretanek, w którym przebywał jako więzień, Stefan kard. Wyszyński. Tutaj napisał on słynne Śluby Jasnogórskie i tutaj także powstał program duszpasterski, zwany Wielką Nowenną Narodu dla Kościoła w Polsce.
W tym roku mija 50 lat od napisania Ślubów, a że napisał je w dniu 16 maja, gdy w liturgii wspomina się św. Andrzeja Bobolę, warto na to, co się stało, spojrzeć nieco głębiej. Kto zna życiorys św. Andrzeja Boboli, od razu wie, że w tym, co się stało, nie było przypadku.
Św. Andrzej pochodził z rodziny Bobolów, która w Polsce znana była ze swoich patriotycznych przekonań. Sam, choć był zakonnikiem, także dawał dowody swojej miłości do Ojczyzny i mówiono o nim „polski ksiądz”. Tę polskość wyznawał Bobola wśród ludności, której pracował, a byli to Litwini, Rusini, Białorusini, Kozacy, Ukraińcy. Dlatego podczas męczeństwa wołano: To ten Polak, ksiądz rzymskiej wiary, który od naszej wiary odciąga i na swoją polską nawraca! A gdy go powiesili u sufitu za nogi, głową na dół i naśmiewali się z ciała rzucającego się w konwulsjach i skurczach nerwowych: Patrzcie, jak Lach tańczy!
Miłość do Ojczyzny nie zakończyła się wraz z jego śmiercią. Dostrzegamy ją także u początku kultu św. Andrzeja w Kościele. Gdy w 1702 r. po raz pierwszy objawił się w Pińsku, domagając się odszukania swojej trumny, miało to związek z niebezpieczeństwem ze strony Szwedów, którzy zbliżali się do Pińska. Ówczesny rektor kolegium Jezuitów, o. Marcin Godebski, zmartwiony tym, co może się stać, zastanawiał się, do kogo się zwrócić o pomoc. I wtedy pojawiła mu się nieznana postać zakonnika.
Kazimierz Drzymała w książce Św. Andrzej Bobola, tak opisuje to wydarzenie: „Kiedy po modlitwach wieczornych w niedzielę 16 kwietnia 1702 r. skłopotany troskami Godebski ułożył się na spoczynek - ukazał mu się wtedy nieznany jezuita, z którego miłej i pociągającej twarzy biła jakby nieziemska jasność. Uczynił on najpierw Godebskiemu wyrzut, że szuka protektorów tam, gdzie ich znaleźć niepodobna, i zapowiedział, iż on sam, Andrzej Bobola, zamordowany przez Kozaków, otoczy kolegium opieką pod warunkiem, że rektor poleci odszukać jego ciało, pochowane we wspólnej krypcie pod kościołem, i umieści je oddzielnie od innych. Po tych słowach Męczennik znikł”. I nieco dalej pisze: „Jezuici pińscy powierzyli swe losy Męczennikowi, i wnet doznali jego opieki. Rosyjski dowódca pułków riazańskiego, azowskiego i nowogrodzkiego po zajęciu Pińska wystawił rektorowi kolegium z własnej inicjatywy dyplom chroniący kolegium pińskie i jego majątki od postojów i rekwizycji wojskowych. Tak samo poczynili później inni dowódcy rosyjscy. Podobnej opieki doznawali też ludzie w całej Pińszczyźnie, słownie albo nawiedzając dali ustnie.
Inne nieco wydarzenie, ale też o świadczące o miłości św. Andrzeja do Ojczyzny miało miejsce w Wilnie w roku 1819. Przebywający w Wilnie dominikanin, o. Korzeniewski, uciekał się często w swej modlitwie do wstawiennictwa Męczennika-jezuity, szczególnie w intencji odzyskania przez Polskę niepodległości. Kiedy pewnego wieczoru zakończył już modlitwy, spostrzegł nagle przed sobą postać, która przedstawiła mu się jako Andrzej Bobola i zwróciła uwagę na wizję ukazaną za oknem: obraz wielkiej bitwy narodów, obejmującej również wschodnie kresy dawnej Rzeczypospolitej - teren misyjnej pracy Zmarłego. Sens widzenia wyjaśnił Andrzej tak: „Kiedy ludzie doczekają się takiej wojny, za przywróceniem pokoju nastąpi wskrzeszenie Polski, a ja zostanę uznany jej głównym patronem” (Jacek Bolewski, Św. Andrzej Bobola, t. II, Patron Odrodzonej Polski, s. 14).
O tym wydarzeniu pamiętano szczególnie wtedy, gdy Ojczyzna znajdowała się w zagrożeniu i przywoływano wtedy pomocy bł. Andrzeja Boboli. Tak było w 1920 r., gdy po odzyskanej wolności nastąpiło zagrożenie ze strony Rosjan. Wtedy biskupi polscy zwrócili się do Benedykta XV z prośbą o kanonizację bł. Andrzeja i ogłoszenie go patronem odrodzonej Polski (list z 28 lipca 1920 r.). Co więcej, kard. Kakowski, arcybiskup Warszawy, dostrzegając szczególne zagrożenie, zarządził odprawianie w kościołach archidiecezji w dniach 6-15 sierpnia nowenny do bł. Andrzeja, by swym wstawiennictwem dopomógł w obronie odzyskanej niepodległości. I cóż... W ostatnim dniu nowenny nastąpił zwrot w walkach. Cud nad Wisłą dokonał się w dniu Wniebowzięcia. Ale, czy w tym cudzie nie ma udziału św. Andrzeja?
Podobnie i w tym wydarzeniu z Komańczy. Znowu nowe zagrożenie dla wiary i Kościoła w Polsce. Kard. Wyszyński za słynne „non possumus” zostaje uwięziony. Opatrzność Boża sprawia, że ostatnim miejscem „uwięzienia” jest miejscowość oddalona kilkadziesiąt kilometrów od Strachociny. I to w dniu św. Andrzeja Boboli, 16 maja wczesnym rankiem, Prymas Wyszyński pisze słynne Śluby Jasnogórskie, o genezie których tak mówił: „Myśli o odnowieniu Kazimierzowych Ślubów w ich trzechsetlecie zrodziły się w mej duszy w Prudniku, w pobliżu Głogówka, gdzie król i prymas przed 300 laty myśleli nad tym, jak uwolnić Naród z podwójnej niewoli: najazdu obcych sił i niedoli społecznej. Gdy z kolei i mnie powieziono tym samym niemal szlakiem, z Prudnika na południowy wschód (do Komańczy - PP), w góry, jechałem z myślą: Musi powstać nowy akt ślubowań odnowionych! I powstał właśnie tam, na południowym wschodzie, wśród gór”. Tam został napisany i stamtąd przekazany na Jasną Górę.
Początkowo Prymas wzbraniał się przed napisaniem w niewoli tekstu ślubów. Przekonał go dopiero argument, że św. Paweł pisał z więzienia listy do wiernych. W przesłanym 22 maja 1956 r. liście do generała Paulinów o. Wrzalika, kard. Wyszyński pisał, że jako Prymas Polski, to on powinien odczytać przekazane teksty ślubów, ale rezygnuje z tego dla większej chwały Matki Najświętszej, Królowej Polski. Tajemnica w jakiej trzymano tekst ślubów z obawy przed interwencją władz była tak wielka, że przed uroczystością nie znał jej nawet Episkopat. 26 sierpnia 1956 r. na Jasnej Górze zgromadziło się ponad milion pielgrzymów. W tym samym czasie kard. Wyszyński stanął przed obrazem Matki Bożej Częstochowskiej i odczytał akt ślubowania mniej więcej w tym samym czasie, co bp Klepacz, przewodniczący tymczasowo Episkopatowi Polski, na Jasnej Górze.
W kraju rządzonym przez komunistów rozległy się m.in. takie słowa: „Królowo Polski! Odnawiamy dziś śluby przodków naszych i Ciebie za Patronkę naszą i Królową Narodu polskiego uznajemy. Zarówno siebie samych, jak i wszystkie ziemie polskie i wszystek Lud polecamy Twojej szczególnej opiece i obronie... Przyrzekamy uczynić wszystko, co leży w naszej mocy, aby Polska była rzeczywistym Królestwem Twoim i Twojego Syna, poddanym całkowicie pod Twoje panowanie w życiu naszym osobistym, rodzinnym, zawodowym i społecznym...”.
Jak pisze Andrzej Micewski: „Było to rzeczywiście wydarzenie niecodzienne nawet w całkiem świeckich kategoriach. U schyłku okresu stalinowskiego Matce Bożej ślubował naród, reprezentowany przez episkopat i milion pielgrzymów. Władza komunistyczna stała wobec tego faktu bezradna. Prymas mógł spokojnie stwierdzić wobec swych bliskich: «Dzieci, Matka Boża zwyciężyła». Minęły dwa miesiące i Prymas musiał zostać uwolniony”.
Św. Andrzej jest jakby w cieniu tego, co stało się w Komańczy. Jednak trzeba wziąć pod uwagę fakt, że Święty podczas pracy duszpasterskiej prowadził ludzi do Maryi i zakładając Sodalicję Mariańską łączył ludzi z Matką Bożą. Ona w życiu św. Andrzeja Boboli była szczególnie czczona, gdyż w latach nowicjatu Jej się zawierzył i jak sam przez swoje życie wyznawał, Ona ocaliła jego powołanie zakonne. Dlatego w duchu wdzięczności, innym ludziom wskazywał na Maryję, która spełnia niezastąpioną rolę w jednoczeniu ludzi z Bogiem. W świetle tego, tym bardziej możemy przypuszczać, że w tym, co się stało w Komańczy swój udział ma św. Andrzej. Dlatego w tym roku, podczas pielgrzymowania do Strachociny na spotkanie ze św. Andrzejem, będziemy dziękować Bogu za wszelkie inspiracje, jakie rodzi Patron Polski, dla dobra Kościoła i Ojczyzny naszej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czesław Lang: moje wielkie marzenie się spełniło

2025-05-03 08:01

[ TEMATY ]

Tour de Pologne

Fot. Karol Porwich

Czesław Lang

Czesław Lang

Czesław Lang nie ukrywa, że jest człowiekiem szczęśliwym. Spełniło się jego wielkie marzenie - został dziadkiem. "Na świat przyszła Karolina Chantal Lang-Lelangue, cudowny misiak. I to w niezwykłych okolicznościach” – opowiada dyrektor Tour de Pologne w rozmowie z PAP.

Polska Agencja Prasowa: Niedługo będzie pan świętować 70. urodziny. Czy zrealizował pan już wszystkie swoje marzenia?
CZYTAJ DALEJ

Dziękczynienie za peregrynację Jasnogórskiego Obrazu Nawiedzenia

Łaskami słynący wizerunek Czarnej Madonny, który przemierzył drogi waszej archidiecezji, powraca do swego domu, w którym zawsze mamy radość spotkania się z naszą niebieską Matką – powiedział abp Antonio Guido Fillipazzi. Nuncjusz Apostolski w Polsce przewodniczył Mszy św., z udziałem przedstawicieli Episkopatu Polski oraz licznie zgromadzonych wiernych, wieńczącej Nawiedzenia Maryi w znaku ikony Matki Bożej Częstochowskiej w archidiecezji częstochowskiej oraz II Etapu Peregrynacji po wszystkich polskich diecezjach.

Nuncjusz Apostolski zwracając się do zebranych z prośbą o modlitwę o wieczny odpoczynek dla papieża Franciszka oraz w intencji wyboru nowego Następcy św. Piotra, zachęcał do wyciągnięcia wniosków i podjęcia postanowień, aby kończąca się peregrynacja sprawiła, że życie jednostek i wspólnot będzie jeszcze bardziej wzrastać w świętości i misji.
CZYTAJ DALEJ

Królowa Polski

2025-05-03 18:13

Magdalena Lewandowska

Wizerunek MB Częstochowskiej w katedrze

Wizerunek MB Częstochowskiej w katedrze

– Kim jest Królowa naszego narodu, bardzo szybko okazało się w kryzysowych momentach Polski – mówił w katedrze ks. prof. Sławomir Stasiak.

3 maja – w uroczystość NMP Królowej Polski i 234. rocznicę uchwalenia Konstytucji – Eucharystii w intencji ojczyzny w katedrze wrocławskiej przewodniczył ks. prof. Sławomir Stasiak, rektor Papieskiego Wydziału Teologicznego. Wcześniej uroczystości państwowe odbyły się pod pomnikiem Konstytucji 3 Maja przy Panoramie Racławickiej, a pochód z policyjną orkiestrą i kompanią reprezentacyjną WP na czele przeszedł pod katedrę. Podczas Mszy św. wspólnie modlili się przedstawicieli władz państwowych i samorządowych, służb mundurowych, harcerze i poczty sztandarowe. W homilii ks. Stasiak przypomniał, że już w XIV wieku Matka Boża nazywana była Królową Polski i Polaków, a 1 kwietnia 1656 r. król Jan Kazimierz w katedrze lwowskiej obrał Maryję za królową swoich państw, a Królestwo Polskie polecał Jej obronie i wstawiennictwu. – Tego aktu dokonał osobiście przed obrazem Matki Bożej Łaskawej. Bardzo szybko jednak wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej stał się tym, który był nazywany obrazem Matki Bożej Królowej Polski. 8 września 1717 roku właśnie ten obraz został koronowany papieskimi koronami – opowiadał rektor PWT.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję