Redakcja: - Ks. Janie, proszę nam powiedzieć kilka słów o sobie.
Ks. Jan Kapłan: - Pochodzę z Janowa Podlaskiego. Do kapłaństwa przygotowywałem się w Seminarium Duchownym w Siedlcach. Księdzem zostałem w roku 1967. Pierwsze 10 lat pracowałem jako wikariusz w Polsce, po czym wyjechałem do Argentyny, gdzie 8 lat byłem misjonarzem. Potem przez 13 lat pełniłem posługę kapłańską w Kanadzie, w diecezji Saskatchewan. Przypadkowe spotkanie z ks. Kazimierzem Szatkowskim z Chicago, zaoowocowało moim przyjazdem tutaj, gdzie jestem już od 1998 roku. Najpierw przez 5 lat pracowałem w parafii św. Cyryla i Metodego w Lemont, potem 2 lata w parafii Przemienienia Pańskiego w Wauconda, no i teraz jestem tutaj, w parafii św. Władysława.
- Jak sobie Ksiądz wyobrażał parafię św. Władysława zanim do niej trafił?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
- Wcale sobie jej nie wyobrażałem. Życie nauczyło mnie, że ksiądz nie powinien za dużo sobie wyobrażać ani nawet marzyć, bo może się rozczarować. Owszem, czasami w rozmowie z innymi księżmi żartowałem, że chciałbym pójść na parafię jednojęzyczną, bez wikarego i bez szkoły parafialnej, ale to były tylko żarty. Mówiąc poważnie, zawsze kierowałem się zasadą, że gdzie mnie Kościół pośle, tam pójdę. No i gdy okazało się, że jest potrzebny ksiądz, który znałby trzy języki i podjął się trudu budowania jednej wspólnoty parafialnej przy kościele św. Władysława, oddałem się do dyspozycji Księdza Kardynała a on ten wybór zaakceptował.
- Jak się Ksiądz Proboszcz czuje w nowej parafii?
- Od początku zaskoczyła mnie duża liczba Rodaków modlących się w tym kościele i ich wielka życzliwość. No i także ich rozśpiewanie. Jest to coś naprawdę wyjątkowego, jak ci ludzie chętnie i ładnie śpiewają. Dziękuję Bogu za to, że tu jestem i nie dziwię się moim współpracownikom: ks. Mariuszowi i ks. Andrzejowi, którzy tak dobrze tutaj się czują, że nie widzą siebie gdzie indziej.
- Czego Ksiądz oczekuje od swoich parafian?
- Trudno odpowiedzieć na to pytanie tak od razu. Cały czas dopiero wchodzę w tę parafię i wszystko tutaj jest dla mnie jeszcze nowe. Nie mam wymagań ani oczekiwań względem ludzi. To raczej inni spodziewają się czegoś po mnie. Na przykład widzę wielkie oczekiwania parafian, że wreszcie ktoś, z nimi i dla nich, podejmie się trudu wyremontowania tego kościoła i jego odmalowania. Wierzę, że uda nam się tego dokonać. No i jak chyba każdy chciałbym zrozumienia i życzliwości a także modlitwy w mojej intencji. Tu jest taki piękny zwyczaj modlenia się za kapłanów w pierwszy czwartek miesiąca i to jest zaplecze dla nas księży w życiu kapłańskim. Bo to jest tak, jak w tym powiedzeniu, że każdy człowiek ma przypisanego jednego diabła, ksiądz siedem diabłów, a proboszcz jeszcze więcej. Dlatego modlitwy nigdy nie jest za mało. No i żeby gorzej nie było.
- Dziękujemy Księdzu za rozmowę i życzymy owocnej pracy.