Reklama

O II wojnie światowej po raz 61.

Niedziela warszawska 36/2000

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przed wielu laty wdałem się z pewnym Włochem w poobiednią pogawędkę, zakończoną niespodziewanie swojego rodzaju polemiką. Mój rozmówca Mario, bardzo zacny człowiek, był odpowiedzialny za czystość i porządek w naszym rzymskim domu studenckim. Otóż owego feralnego popołudnia oświadczył, że ma żal do Polaków o to, iż to właśnie z ich powodu doszło do wybuchu II wojny światowej, w czasie której zginął jego ojciec, brat ojca i kilku dalszych krewnych. Wina nasza polegała na tym, że nie chcieliśmy udostępnić Hitlerowi korytarza do Prus Wschodnich.

Nie przejąłem się specjalnie narzekaniem poczciwego Włocha, ale byłem nieco zaskoczony, gdy po kilku latach, w analogicznych rozmowach towarzyskich, odpowiedzialnością za wybuch, a pośrednio i za wszystkie nieszczęścia II wojny światowej obciążali Polskę księża nie tylko niemieccy, ale także francuscy, z którymi przebywałem na studiach. Oczywiście tak mnie to bolało, że odmawiałem wręcz prowadzenia dyskusji na ten temat.

Dziś jednak, po tylu latach, warto może zastanowić się nad możliwością układów z Hitlerem w roku 1939. Czy można się dziwić ówczesnym politykom polskim, że nie uczynili zadość żądaniom Hitlera? Myślę że nie, choć wiadomo, że pozostaniemy w sferze "gdybania", gdy będziemy próbowali wyobrazić sobie zachowanie się III Rzeszy w przypadku udzielenia jej zgody na uzyskanie sławnego korytarza. Nie wyrażając takiej zgody, ówczesny rząd Polski kierował się chyba niewątpliwie słusznym przekonaniem, że Hitler nie zadowoli się korytarzem. Już było przecież po przyłączeniu do Niemiec Austrii, już było po wejściu wojsk niemieckich do Czech. Głośno było w całym świecie o prześladowaniu Żydów i o nieukrywanej niechęci do Kościoła. Zapędy imperialistyczne Hitlera były aż nazbyt widoczne. To nie był czas na pertraktacje. Nie można było liczyć na żadne kompromisy ze strony faszystowskiego, chorobliwie zachłannego przywódcy niemieckiego, tym bardziej, że cieszył się jednak szerokim poparciem własnego społeczeństwa. Nie, nie wydaje się, żeby Polska mogła zachować się wobec żądań Hitlera inaczej niż się zachowała.

Warto przy tym zauważyć, że zarówno Włosi, jak i Francuzi oraz wszyscy poszkodowani w czasie II wojny światowej są w błędzie, gdy przypuszczają, że gdyby Polska uczyniła zadość żądaniom Hitlera, do wojny w ogóle by nie doszło. Być może, ale chyba pod warunkiem, że niewątpliwie planowane przez Hitlera anschlussy kolejnych państw europejskich odbywałyby się pokojowo, według scenariusza dyktowanego przez nazistowskie Niemcy.

A oto inne rady, których nam udzielają - po czasie, rzecz jasna - nasi życzliwi przyjaciele z Zachodniej Europy. Mówią niektórzy tak: Skoro już było wiadomo, że wojny z Hitlerem nie da się uniknąć, powinniście byli dołożyć wszelkich starań, żeby się zabezpieczyć pokojowo od strony sąsiada wschodniego. Dziś, po tym wszystkim, co nas spotkało na Wschodzie, można by zbyć tę sugestię zwykłym wzruszeniem ramion, przypominając równocześnie, że byliśmy przecież związani z Rosją Sowiecką paktem o nieagresji; że ta sama Rosja, bez uprzedniego zgłaszania jakichkolwiek propozycji, po prostu na nas napadła, a całą swoją wobec narodu polskiego politykę ujawniła najdosadniej w Katyniu, Miednoje i tylu innych miejscach powolnego konania Polaków. Nie, naprawdę nie ponosimy żadnej winy za nieułożenie się z Sowietami. Konkludując wypada chyba jednak stwierdzić, że nie mogliśmy się zachować inaczej zarówno wobec Niemców, jak i wobec Sowietów w roku 1939.

Ktoś jeszcze inny, uznając postawę Polski wobec obydwu najeźdźców, pyta jednak, czy w tak bardzo nierównej walce i z góry skazanej na naszą klęskę z Niemcami nie powinniśmy byli skapitulować nieco wcześniej, żeby zaoszczędzić zniszczenia kraju i ofiar w ludziach? Czy np. Francja nie postąpiła rozsądniej pod tym względem? Opinie są w tym wypadku dość podzielone, ale przeważają te, które w postawie Francuzów nie dostrzegają wzoru godnego naśladowania. Z chłodnego rachunku, z bezdusznych kalkulacji może wynika coś innego, ale to nie mieści się zarówno w tradycji, jak i mentalności Polaków.

A może jednak warto by trochę popracować nad przeformowywaniem polskiej mentalności? Może więcej i mądrzej powinno się brać z historii, która jest przecież nauczycielką życia?

Na koniec rozważmy sprawę: Kościół polski a II wojna światowa i lata okupacji. To oczywiste, że Kościół w Polsce nie miał żadnego wpływu na zażegnanie lub przesunięcie w czasie wybuchu II wojny światowej. Nie można chyba mieć żadnych zastrzeżeń do posługi duchowej kapelanów wojskowych, pomocy służb sanitarnych, organizowanych przy domach zakonnych czy zwykłych plebaniach. W tym względzie zwłaszcza duchowieństwo zarówno diecezjalne, jak i zakonne, nie ma sobie nic do zarzucenia i w roku jubileuszowej skruchy nie musi przepraszać społeczeństwa.

Dawno już została wyjaśniona sprawa opuszczenia Polski w roku 1939 przez kard. Hlonda. Wiadomo, że wypełniał on wówczas polecenie Stolicy Apostolskiej, a jego pobyt na emigracji służył sprawie Polski chyba bardziej niż ewentualne pozostanie pod władzą okupacyjną w kraju. Równie czyste wydają się karty dziejów Kościoła polskiego z lat okupacji. Udział kapłanów katolickich w cierpieniach całego narodu nie jest kwestionowany chyba przez nikogo. Okupantowi nie udało się również zwerbować z szeregów duchowieństwa znaczniejszego kolaboranta, który mógłby stanąć na czele marionetkowego rządu. Bp Kaczmarek, posądzony przez komunistów współpracę z Niemcami, dawno już został zrehabilitowany. Wszystkie inne, dość zresztą nieśmiało zgłaszane w komunistycznych mediach oskarżenia pod adresem jednego czy dwu biskupów, także dawno już odwołano, stosunek zaś abp. Sapiehy, ordynariusza krakowskiego, do gubernatora Franka, jest cytowany jako przykład godnej podziwu odwagi i wielkiego patriotyzmu. Kościół polski bez wahania i całkowicie utożsamiał się z narodem zawsze, ale podczas II wojny światowej chyba szczególnie.

Na koniec zapytajmy raz jeszcze, czy warto znów wracać do bolesnego tematu II wojny światowej, przecież przez nas przegranej. Otóż trzeba zauważyć, że dla wielu żyjących jeszcze świadków tamtych czasów jest to po prostu potrzeba serca. Nikt nie ma prawa - ani chyba obiektywnego powodu - by uniemożliwiać tym ludziom zaspokajanie owej potrzeby.

Analizowanie i ocena tamtych wydarzeń jest powinnością ludzi jeszcze żyjących wobec obecnej młodzieży i całych przyszłych pokoleń. Są to wszak ogromnie ważne elementy naszych dziejów - zarówno same tamte wydarzenia, jak i ich oceny. To cząstka naszej tradycji i narodowej kultury, na które składają się, może nawet w różnym stopniu, tak zwycięstwa i sukcesy, jak i militarne klęski oraz gospodarcze porażki. Z jednych i drugich stosowne wnioski powinni wyciągnąć sprawujący władzę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2000-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świdnica. Projekt SIGMA 2025 - wiara i braterstwo w seminarium

2025-02-13 21:50

[ TEMATY ]

Świdnica

powołanie

rekolekcje powołaniowe

wsd świdnica

Archiwum WSD Świdnica

Uczestnicy Projektu SIGMA podczas gry terenowej

Uczestnicy Projektu SIGMA podczas gry terenowej

Kilkudziesięciu nastolatków zdecydowało się przyjechać w czasie przerwy semestralnej do świdnickiego seminarium, by wspólnie zgłębiać tajniki męskiej siły i odkrywać własne powołanie.

Od 7 lutego przez trzy dni gmach świdnickiego Domu Ziarna wypełnił się atmosferą modlitwy, braterstwa i refleksji nad męską tożsamością, a uczestnicy rekolekcji mieli okazję do pogłębienia wiary, wspólnej formacji oraz odkrywania swojego powołania w duchu chrześcijańskich wartości. „Projekt SIGMA. O męskiej sile i możliwościach”. Już samo hasło wydarzenia brzmiało intrygująco i jak się okazało, przyciągnęło grupę blisko czterdziestu młodych chłopaków, którzy postanowili szukać odpowiedzi na pytania: czym tak naprawdę jest męska siła, na czym polega jej źródło oraz jak pielęgnować prawdziwie dojrzałą postawę mężczyzny w dzisiejszym świecie.
CZYTAJ DALEJ

Apostoł jedności w Kościele

Niedziela Ogólnopolska 6/2024, str. 20

[ TEMATY ]

święty

Kościół

apostoł

wikimedia.prg

św. Eulogiusz, patriarcha

św. Eulogiusz, patriarcha

Przez 27 lat był biskupem na stolicy aleksandryjskiej.

Eulogiusz, znany jako Eulogiusz Aleksandryjski, pochodził z Syrii. Należał do najważniejszych postaci Kościoła wschodniego w VI wieku. Był serdecznym przyjacielem papieża św. Grzegorza I Wielkiego. Wychował się w klasztorze, został wyświęcony na kapłana w Antiochii. Gorliwie współpracował z patriarchą Antiochii. W 581 r. Eulogiusz został wybrany na patriarchę Aleksandrii. Zgodnie ze zwyczajem, jaki panował wtedy na Wschodzie, udał się do Konstantynopola, by cesarz zatwierdził jego wybór. Złożył hołd oraz obediencję cesarzowi i otrzymał sakrę biskupią z rąk patriarchy Konstantynopola. Tam właśnie poznał się ze św. Grzegorzem, późniejszym papieżem. O tej przyjaźni świadczą zachowane listy św. Grzegorza do Eulogiusza.
CZYTAJ DALEJ

Ja jestem Niepokalane Poczęcie - najnowszy film Michała Kondrata

2025-02-14 13:02

[ TEMATY ]

film

Niepokalane Poczęcie

Maryja

Michał Kondrat

Materiał prasowy

Kadr z filmu "Ja jestem Niepokalane Poczęcie”

Kadr z filmu Ja jestem Niepokalane Poczęcie”

Tytuł filmu to słowa, którymi Matka Boża przedstawia się św. Bernadecie w 1858 roku w Lourdes. Dlaczego Maria akurat tak chce być określana? Pełnometrażowa produkcja łączy wypowiedzi światowych ekspertów Pisma Świętego z widowiskowymi scenami fabularnymi z udziałem polskich aktorów.

Producentem i reżyserem jest Michał Kondrat, twórca takich filmów, jak „Prorok”, „Czyściec”, „Miłość i Miłosierdzie” oraz „Dwie Korony”. „Ja jestem Niepokalane Poczęcie” przenosi widzów do czasów ewangelicznych i zbliża ich do zrozumienia tajemnicy Niepokalanego Poczęcia oraz roli Marii w dziele zbawienia.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję