Reklama

Patron, który niósł ulgę w cierpieniu

Wojewódzki Szpital Zespolony w Płocku ma od niedawna swego duchowego patrona. Jest nim o. Pio, święty kapucyn z Pietrelciny, którego relikwie zostały sprowadzone właśnie tu, do płockiego szpitala. W niewielkim metalowym relikwiarzu, otoczonym kryształową obudową znajduje się nasączony krwią o. Pio fragment jednego z bandaży, którymi zasłaniał on stygmaty na dłoniach. 23 września, dokładnie w liturgiczne wspomnienie Świętego, odbyła się uroczystość wprowadzenia tej cennej pamiątki do szpitalnej kaplicy.

Niedziela płocka 43/2007

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Sprawowana przed kaplicą wieczorna Msza św., której przewodniczył kapelan szpitala ks. Tomasz Markowicz, zgromadziła liczne grono lekarzy, pielęgniarek, pracowników szpitala, chorych i ich rodziny. Po uroczystym wniesieniu relikwiarza na miejsce celebry został odczytany dekret kurii generalnej kapucynów w Rzymie poświadczający autentyczność relikwii, a podpisany przez postulatora generalnego o. F. A. Tessariego.
O tym, czym są dla wierzących relikwie ludzi wyniesionych na ołtarze, przypomniał w kazaniu ks. Piotr Grzywaczewski, wykładowca liturgiki w Punkcie Konsultacyjnym UKSW w Płocku. „Każdy wierzący człowiek chce dotknąć, zobaczyć heroicznego naśladowcę Chrystusa, który nieprzeciętnie naśladował swojego Mistrza i heroicznie służył swoim bliźnim - mówił. - Wówczas ucałowanie relikwii, dotykanie, oglądanie, ich bezpośrednia fizyczna bliskość stają się »pasem transmisyjnym«, ułatwiającym przekazywanie w modlitwie danemu świętemu naszych próśb i trosk”. Mówiąc o idei orędownictwa ks. Grzywaczewski podkreślił, że zamknięty w relikwiarzu fragment bandaża z zasuszonymi kroplami krwi o. Pio stanowi nie tylko autentyczną, materialną pamiątkę po wielkim duchowym synu św. Franciszka, ale dzięki niemu w tym miejscu możemy mieć pewność szczególnego wstawiennictwa i patronatu świętego. Zaznaczył też, że relikwie są dla wszystkich przychodzących do tej kaplicy szpitalnej zachętą do medytacji tajemnicy krzyża w swoim życiu.
Pod koniec Mszy św. ksiądz kapelan przekazał na ręce wicedyrektor Danuty Tarki tabliczkę z wyrytą modlitwą do o. Pio - jedną z pamiątkowych tabliczek, które zawisną na ścianach sal szpitalnych. - Przyjęcie relikwii do naszego szpitala to zaszczyt i zobowiązanie - powiedziała wówczas wicedyrektor szpitala. - Zaszczyt, bo jesteśmy od tej chwili w pewien sposób miejscem świętym; zobowiązanie - bo za patrona duchowego naszego szpitala przyjmujemy wzór cnót i poświęceń.
Tego wieczoru chorzy i pracownicy szpitala mieli po raz pierwszy możliwość ucałowania relikwiarza.
To ważne duchowe wydarzenie poprzedziło kilkudniowe przygotowanie. Pacjenci i personel medyczny poszczególnych oddziałów uczestniczyli w sprawowanych dla nich kolejno Mszach św., które wprowadzały ich w sens i znaczenie relikwii.

O. Pio, czyli Francesco Forgione

urodził się 25 maja 1887 r. na południu Włoch w miasteczku Pietrelcina jako jedno z ośmiorga dzieci Peppy i Grazia Forgione. W rodzinnym domu Franciszek otrzymał głębokie wychowanie religijne i wcześnie odczuł w sobie powołanie do życia zakonnego. Mimo słabego zdrowia w 1903 r. wstąpił do nowicjatu u ojców kapucynów w Morcone. Tam przyjął imię zakonne brat Pio. W 1907 r. złożył śluby wieczyste, zaś trzy lata później otrzymał święcenia kapłańskie.
Przez cały czas zmagał się ze słabościami swojego organizmu; zły stan zdrowia zmuszał go do wielokrotnych wyjazdów do domu i uniemożliwiał odbycie służby wojskowej, do której był wielokrotnie powoływany. W 1916 r. został wysłany do klasztoru w San Giovanni Rotondo, z którym związany był do końca życia.
20 września 1918 r. na zawsze zmienił życie skromnego kapucyna z Pietrelciny. Po odprawieniu Mszy św. w trakcie modlitwy pod krzyżem na chórze kościelnym otrzymał widoczne stygmaty na dłoniach, boku i stopach. Otwarte rany krwawiły i ropiały przez następne 50 lat. Wieść o tym niezwykłym zjawisku, mimo prób ukrycia i chęci nie nadawania temu rozgłosu, rozeszła się bardzo szybko. Do San Giovanni Rotondo zaczęły przyjeżdżać tłumy ludzi, aby zobaczyć i posłuchać naznaczonego stygmatami o. Pio. Z polecenia przełożonych zakonnych, a później Stolicy Apostolskiej rozpoczęły się wielokrotnie ponawiane badania stygmatów przez lekarzy, którzy wydawali często skrajne ekspertyzy. Wokół osoby o. Pio rozgorzały spory, w których nie brakowało rzucanych oszczerstw. Ostatecznie w 1931 r. Stolica Apostolska zadecydowała o znacznym ograniczeniu kontaktów zakonnika z wiernymi, w tym publicznego odprawiania Mszy św. i spowiadania. Ta dotkliwa izolacja trwała dwa lata.
Motywacją, którą kierowali się ludzie przyjeżdżający do San Giovanni Rotondo, była nie tylko zwykła ciekawość, lecz w głównej mierze charyzmaty duchowe stygmatyka. O. Pio był wspaniałym kierownikiem duchowym i spowiednikiem; posiadał też szczególne dary, jak dar widzenia ludzkich dusz i bilokację, czyli możliwość przebywania w dwóch różnych miejscach. Przez całe swoje życie zmagał się z cierpieniem fizycznym i duchowym, doświadczając go z wielką intensywnością. Mimo tych wszystkich osobistych trudności był bardzo wrażliwy na krzywdę i cierpienie drugiego człowieka, dlatego tak bardzo zależało mu na zrealizowaniu swej wielkiej idei - zbudowaniu szpitala, który by niósł chorym ulgę w cierpieniu. W 1956 r. właśnie pod taką nazwą - Dom Ulgi w Cierpieniu - zostało w San Giovanni Rotondo zapoczątkowane wielkie dzieło zakonnika z Pietrelciny, trwające do dzisiaj.
O. Pio zmarł 23 września 1968 r. Został wyniesiony na ołtarze za pontyfikatu Jana Pawła II.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Podejrzany o zabicie księdza z Kłobucka był poczytalny

2025-10-02 11:06

[ TEMATY ]

śp. ks. Grzegorz Dymek

Karol Porwich/Niedziela

Ks. Grzegorz Dymek

Ks. Grzegorz Dymek

Tomasz J., podejrzany o zabicie w lutym br. księdza z Kłobucka (Śląskie), był w chwili popełnienia tego czynu poczytalny – uznali biegli w przesłanej prokuraturze opinii sądowo-psychiatrycznej. Do sądu wkrótce powinien trafić akt oskarżenia.

Ks. Grzegorz Dymek, proboszcz parafii NMP Fatimskiej w Kłobucku, został zamordowany 13 lutego podczas napadu na plebanię. Zbrodnia miała najprawdopodobniej tło rabunkowe. Śledztwo prowadzi Prokuratura Rejonowa w Częstochowie. Informację o uzyskanej opinii biegłych przekazał w czwartek PAP rzecznik częstochowskiej prokuratury okręgowej Tomasz Ozimek.
CZYTAJ DALEJ

Świadectwo s. Marii Druch: uratował mnie mój Anioł Stróż

[ TEMATY ]

świadectwo

Anioł Stróż

Krzysztof Piasek

S. Maria Druch prowadzi rekolekcje i głosi konferencje na temat aniołów.

S. Maria Druch prowadzi rekolekcje i głosi konferencje na temat aniołów.

Historia, którą specjalnie dla was, Drodzy Czytelnicy, dzieli się tu siostra Maria, dotyczy czasów jej dzieciństwa. Jednak mocno utkwiła jej w pamięci i z pewnością miała wpływ na późniejszy wybór drogi życiowej.

„Nie ma dzisiaj zakątka ziemi, nie ma człowieka ani takich jego potrzeb, których by nie dosięgła ich (aniołów) uczynność i opieka”. Wiecie, Drodzy Czytelnicy, kto jest autorem tych słów? Wypowiedział je nieco już dziś zapomniany arcybiskup mohylewski Wincenty Kluczyński, który założył w Wilnie (w 1889 r.) żeńskie bezhabitowe zgromadzenie zakonne – Siostry od Aniołów. Wspominam o tym nie bez powodu, bo autorką kolejnego świadectwa jest siostra Maria Druch z tego właśnie anielskiego zgromadzenia. Historia, którą specjalnie dla was, Drodzy Czytelnicy, dzieli się tu siostra Maria, dotyczy czasów jej dzieciństwa. Jednak mocno utkwiła jej w pamięci i z pewnością miała wpływ na późniejszy wybór drogi życiowej. Oddajemy zatem jej głos. „Miałam wtedy 13 lat. Spędzałam ferie zimowe u wujka. Jego dom był położony nieopodal żwirowni. Latem kąpaliśmy się w zalanych wykopach. Trzeba było uważać, ponieważ już dwa metry od brzegu było tak głęboko, że nie dało się złapać gruntu pod stopami. Zimą było to doskonałe miejsce na spacery. Woda zamarzała, lód był bardzo gruby, rybacy łowili ryby w przeręblach. Czułam się tam bardzo bezpiecznie. W czasie jednego z takich moich spacerów obeszłam dookoła wysepkę i znalazłam się w zatoce, gdzie temperatura musiała być wyższa. Nagle usłyszałam dźwięk… trtttttt. Zorientowałam się, że lód pode mną pęka. Nie znałam wtedy zasady, że powinno się położyć i wyczołgać z zagrożonego miejsca. Wpadłam w panikę. Zrobiłam rzecz najgorszą z możliwych. Zaczęłam szybko biec do oddalonego o około dziesięć metrów brzegu. Lód pode mną się nie łamał, ale był rozmokły i czułam, że im bliżej jestem celu, tym moje stopy coraz głębiej się w niego zapadają. Kiedy ostatecznie dotarłam do brzegu, serce chciało ze mnie wyskoczyć. Byłam w szoku. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie, co się wydarzyło. Według zasad fizyki powinnam znajdować się w wodzie. Nie miałam prawa dobiec do brzegu po rozmokłym lodzie, naciskając na niego tak mocno. Wiem też, jak tam było głęboko – nie biegłam po dnie pokrytym lodem. Pode mną były wielometrowe otchłanie. Wtedy uznałam to za przypadek, szczęście.
CZYTAJ DALEJ

Świdnica. Zmarł ks. kan. Kazimierz Gniot. Miał 72 lata

2025-10-02 21:00

[ TEMATY ]

Pszenno

śmierć kapłana

kapłan diecezji świdnickiej

ks. Kazimierz Gniot

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

ks. kan. Kazimierz Gniot (1953-2025)

ks. kan. Kazimierz Gniot (1953-2025)

We wtorek 2 października w Świdnicy zmarł ks. kan. Kazimierz Gniot, wieloletni proboszcz parafii św. Mikołaja w Pszennie.

Urodził się 21 kwietnia 1953 r. w Leśnej. Po ukończeniu Technikum Górniczego w Zgorzelcu w 1973 r. wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego we Wrocławiu. Po sześciu latach studiów filozoficzno-teologicznych 19 maja 1979 r. z rąk bp. Wincentego Urbana otrzymał święcenia kapłańskie.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję