Reklama

W wolnej chwili

W. Brytania/ Weteran, który zebrał 27 mln funtów, ma coraz więcej naśladowców

Nieoczekiwany, ogromny sukces charytatywnej akcji 99-letniego Toma Moore'a, który zebrał dla NHS, brytyjskiej publicznej służby zdrowia, ponad 27 mln funtów, spowodował, że kolejne osoby chcą pójść jego śladem i ogłaszają w internecie własne podobne wyzwania.

[ TEMATY ]

pomoc

Wielka Brytania

Savvapanf Photo/Fotolia.com

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Moore, emerytowany kapitan brytyjskiej armii, który obecnie porusza się przy pomocy chodzika na kółkach, niespełna dwa tygodnie temu ogłosił w internecie, że przed przypadającymi 30 kwietnia setnymi urodzinami zamierza sto razy pokonać 25-metrową trasę wokół swojego ogrodu, chcąc w ten sposób przekonać ludzi do wpłacenia datków na NHS.

Moore początkowo miał nadzieję, że uda mu się zebrać tysiąc funtów, ale jego akcja nieoczekiwane zyskała niesamowitą popularność - mimo że już zakończył wyzwanie, pieniądze spływają nadal i obecnie jest to już ponad 27 mln funtów. Moore'owi podziękowali m.in. książę William oraz członkowie rządu, i jest powszechne oczekiwanie, że rząd wystąpi z wnioskiem o nadanie mu przez królową tytułu szlacheckiego.

Podziel się cytatem

Reklama

Sukces jego zbiórki zainspirował do podobnych akcji kolejne osoby. Rhythwyn Evans, farmer z wioski Silian w zachodniej Walii, ogłosił, że w dniu 91. urodzin 91 razy obejdzie swój dom. Początkowym celem również było tysiąc funtów, jak na razie zebrał ponad 32,5 tys.

Reklama

90-letnia Margaret Payne z Ardvar w północnej Szkocji zapowiedziała, że 282 razy wejdzie po schodach w swoim domu, czyli łącznie pokona 731 metrów - tyle, ile liczy znajdujący się w pobliżu szczyt Suilven, na który po raz pierwszy weszła w 1944 r., gdy miała 15 lat. Jako cel wyznaczyła sobie 10 tys. funtów, zebrała już prawie 267 tys.

Win Page z Bury pod Manchesterem, również poruszająca się przy pomocy chodzika, przed setnymi urodzinami 28 kwietnia zamierza sto razy - po 10 razy dziennie - przejść przez całą ulicę, przy której mieszka. Zaczęła w sobotę, jak na razie zebrała ponad 3700 z planowanych 5 tys. funtów.

Ale nie tylko seniorzy zbierają pieniądze na cele charytatywne. Pięcioletnia Willow Putter z hrabstwa Derbyshire biega - głównie z mamą. Do tej pory przebiegła 80 kilometrów i zebrała dla charytatywnej organizacji Aid UK 900 funtów. Sześcioletni Frank Mills z Bristolu, który urodził się z rozszczepem kręgosłupa i dopiero półtora roku temu zaczął w ogóle się poruszać przy pomocy chodzika, gdy zobaczył Toma Moore'a przekonał rodziców do tego, by pomogli mu w podobnym wyzwaniu. W jego przypadku jest to przejście 10 metrów dziennie. Zebrał już dla NHS ponad 37 tys. funtów.

Reklama

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

bjn/ kib/

2020-04-20 19:19

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Caritas Włoch: pomagać ubogim, nie narażając ich i wolontariuszy

[ TEMATY ]

Caritas

pomoc

wolontariat

bezdomni

Włochy

CZYTAJ DALEJ

Bóg pragnie naszego zbawienia

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii J 12, 44-50.

Środa, 24 kwietnia

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję