Strajk na kolei
W 40. rocznicę Lubelskiego Lipca historyczny dzień rozpoczęcia strajku w Lokomotywowni PKP Lublin Czesław Niezgoda, wówczas 35-letni przewodniczący komitetu strajkowego, wspominał: - „Kiedy dowiedzieliśmy się, że Świdnik przerwał pracę, spotkaliśmy się z zaufanymi kolegami i rozpoczęliśmy przygotowania do strajku. 16 lipca o godzinie 6.30 spotkaliśmy się w moim kantorku. Po omówieniu gotowości i krótkiej modlitwie podjęliśmy decyzję, że o godz. 7.15 rozpoczynamy strajk. Pracownicy warsztatu starej lokomotywowni przybyli do hali napraw lokomotyw spalinowych i tam został powołany komitet strajkowy. Spisaliśmy postulaty”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Do strajkujących dołączyły drużyny trakcyjne i pracownicy innych służb. W drugim dniu został zablokowany cały węzeł kolejowy przez ustawienie pociągów na rozjazdach oraz semaforów na stop. Został też wyłączony prąd. Ówczesne władze państwowe różnych szczebli próbowały zastraszyć strajkujących zwolnieniem z pracy, a nawet zamknięciem całego węzła lubelskiego, by zmusić ich do powrotu na stanowiska, ale bezskutecznie.
W swoim wystąpieniu Czesław Niezgoda przypomniał atmosferę strajku. - Gdy doszła do nas informacja, że teren węzła został otoczony przez milicję z Lublina i dodatkowo jeszcze z Radomia, powołaliśmy kilkunastoosobowe brygady, które pilnowały terenu lokomotywowni, nie wpuszczając osób z zewnątrz. Jako strajkujący czuliśmy się więc bezpiecznie. Ochronie przed prowokacją podlegały też cysterny z benzyną po 48 ton. Przywożono także do lokomotywowni maszynistów-łamistrajków z okręgu wschodniego PKP, ale maszyniści bohatersko pilnowali każdej lokomotywy, zmuszając ich do powrotu. Dopiero ówczesny dyrektor Dyrekcji Rejonowej PKP, cieszący się wielkim autorytetem wśród załogi, prowadził z nami negocjacje, z przerwami na konsultacje z ministerstwem. W ich wyniku doprowadzono do porozumienia i zakończenia strajku. Jednym z ważniejszych punktów było zapewnienie nietykalności strajkującym. 19 lipca o godzinie 17.15 zakończyliśmy pierwszy strajk na kolei w PRL. W nocy strajkowało nas około 1200 pracowników, a w dzień ponad 3600. Byliśmy zjednoczeni, solidarni, zdyscyplinowani i odważni jak na wojnie. Zapragnęliśmy żyć w wolnej, katolickiej ojczyźnie, w której hasło Bóg, Honor, Ojczyzna jest zawsze na pierwszym miejscu. Nasze strajki dały początek innym zrywom robotniczym w całej Polsce i stały się zaczątkiem NSZZ „Solidarność” - przypomniał Cz. Niezgoda.
Reklama
Dar i zobowiązanie
W niedzielę, 19 lipca, na terenie byłej Lokomotywowni Lublin odbyły się uroczyste obchody tamtych wydarzeń. Wśród uczestników rocznicy Lubelskiego Lipca, w większości kolejarzy i związkowców, byli m.in. przedstawiciele władz państwowych i samorządowych, służb mundurowych i mieszkańcy Lublina. Uroczystości uświetniły delegacje związkowe z pocztami sztandarowymi z wielu stron Polski. Bp Adam Bab, który przewodniczył Mszy św., w homilii podkreślił, że strajki wybuchły, gdyż na ludzkie sumienia spłynęło światło Ducha Świętego, by odważnie zaprotestować przeciwko niesprawiedliwości i nieuczciwości. Do protestów dołączali inni: studenci, rolnicy. Tak rodziła się ludzka solidarność. - Trzymajmy się dalej ścieżki wyznaczonej przez tych odważnych ludzi sumienia i prawdy, która jest dla nas darem i zobowiązaniem - powiedział bp Adam.
Święto wolności i solidarności
Prezydent RP Andrzej Duda w przesłanym liście zauważył, że komuniści, wierząc w nieunikniony postęp czerwonej ideologii, nie umieli docenić roli zwykłych ludzi, widzieli w nich tylko trybiki w monstrualnej machinie totalitaryzmu. - Dzięki tutejszym kolejarzom komunistyczny parowóz dziejów został unieruchomiony. Stanęły pociągi, fabryki, kopalnie. 50 tys. robotników podjęło strajk, żądając godnego życia, sprawiedliwości i wolności. Reżim z początku nie rozumiał, że tego buntu nie zdoła powstrzymać. Chciał go uciszyć, zamilczeć, przeczekać. Ale nadzieja na nową Polskę rozlała się wkrótce na cały kraj, a wraz z nią fala masowych protestów. Uważam, że naszą powinnością jest nieść dalej ideały roku 1980, budować silną, bezpieczną, sprawiedliwą, wolną Polskę - napisał Prezydent RP.
Reklama
Dzisiejsza rocznica to wielkie święto wolności i solidarności, to tryumf tych, którzy mieli odwagę przeciwstawić się opresyjnej władzy i walczyć o swoje prawa, by budować przestrzeń sprawiedliwości dla siebie i kolejnych pokoleń. Chylę czoła przed bohaterami tamtych dni - napisał w liście premier Mateusz Morawiecki.
Słowo do uczestników uroczystości skierował też prezes PiS Jarosław Kaczyński. - Przed stu laty na polach wielu bitew obroniliśmy ledwo co wywalczoną niepodległość, natomiast 40 lat temu dokonaliśmy milowego kroku w naszej drodze ku odzyskaniu wolności i załamaniu się porządku jałtańskiego - podkreślił, nawiązując do zwycięstwa Polski w wojnie z bolszewikami oraz do powstania NSZZ „Solidarność”. - Państwa odwaga i wierność podstawowym wartościom poprowadziła nas ku wolności. I o tym zawsze, jako wspólnota, będziemy pamiętać - napisał prezes Kaczyński.
Prezes PKP Krzysztof Mamiński szczególne słowa podziękowań skierował w stronę bohatera tamtych czasów, emerytowanego kolejarza Czesława Niezgody. - W tym nazwisku zawarta jest niezgoda na zło. Dziękuję za determinację mimo wielu trudności, za konsekwentną i niezłomną postawę - podkreślił.
Obecny na uroczystościach minister infrastruktury Andrzej Adamczyk zauważył, że protesty wymagały olbrzymiej odwagi, gdyż nie było pewne, czy ci, którzy idą na rozmowy, wrócą do koleżanek i kolegów, do domów, czy nie zaginie po nich ślad. - Lawina ruszyła z tego miejsca, przed Sierpniem był Lipiec - podkreślił mówca.
Reklama
Wiara w Boga i w zwycięstwo
Jednym z bohaterów kolejarskiego protestu jest Czesław Niezgoda. Podzielił się z nami wspomnieniami z tamtych dni. Przystępując do organizacji strajku wiele ryzykował, także los rodziny. Miał wtedy troje małych dzieci. - Drużyny trakcyjne i konduktorskie przywoziły nam z wybrzeża różne biuletyny, które czytaliśmy i kolportowaliśmy wśród zaufanych kolejarzy. Bardzo często słuchaliśmy radia Wolna Europa. Uczestniczyliśmy w uroczystościach patriotycznych w kościołach. Kazania uczyły nas prawdziwej historii. I rozbudzały ducha patriotyzmu. Wybór papieża Polaka na Stolicę Piotrową dodał nam skrzydeł. Uznaliśmy, że Pan Bóg czuwa nad Polską i ma nas w swojej opiece. Analiza dawniejszych protestów doprowadziła organizatorów do wniosku, że nie wolno wychodzić na ulice, ale należy protestować w zakładach pracy. I tym zaskoczyliśmy przeciwnika. Czuliśmy się bezpieczni. Ten sposób protestu został zastosowany potem w sierpniu, co doprowadziło do podpisania porozumień z władzą. Była w nas wiara w zwycięstwo i w Opatrzność Bożą. Wszystko opieraliśmy na Bogu - podkreślił Czesław Niezgoda. W stanie wojennym 13 grudnia 1981 r. był internowany w Ośrodku Odosobnienia we Włodawie i Lublinie. Zwolniony został 16 czerwca 1982 r. W czasie pobytu w więzieniu przeczytał Pismo Święte i dużo się modlił. W 2000 r. został odznaczony przez ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego Złotym Krzyżem Zasługi.
Fotorelacja na https://www.facebook.com/Niedziela-Lubelska-112621833628172