Ojciec Wojciech Kaczmarek OFM Cap. urodził się 8 lutego 1974 r. w Kaliszu. Przeżył 46 lat, w zakonie 24 lata, w kapłaństwie 17. Przez ostatnie lata posługiwał we wspólnocie przy ul. Krakowskie Przedmieście w Lublinie. Pracował nie tylko w Polsce: w Bydgoszczy, Orchówku, Lublinie, ale także w Czechach - Ostrovie i Borze w diecezji pilzneńskiej. Był wikarym klasztoru, wikarym i administratorem parafii, rektorem kościoła, spowiednikiem, duszpasterzem chorych i ministrantów, kapelanem więzienia; posługiwał wspólnotom AA, Al-Anon oraz Eleos w Lublinie. Zarażony wirusem covid trafił do szpitala, gdzie zmarł 18 września.
Siostra śmierć
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Pogrzeb, na który 23 września przybyło wielu kapłanów i braci, również z zagranicy m.in. z Czech i Białorusi, zgromadził wiernych, którzy korzystali z duszpasterskiej posługi franciszkanina. Wśród nich był tata zmarłego Franciszek Kaczmarek i ojciec chrzestny Kazimierz Kaczmarek. Mama zmarła 17 lat temu, nie doczekawszy święceń kapłańskich syna. Mszy św. żałobnej przewodniczył o. Łukasz Woźniak OFM Cap., minister prowincjalny. Wśród celebransów był ks. Adam Lewandowski, proboszcz archikatedry lubelskiej. Gwardian, dziękując wszystkim za przybycie i modlitwę, podkreślił, że współbrat Wojciech był człowiekiem niezwykle ciepłym i otwartym na każdego, kto potrzebował pomocy. Jak mówił jeden z kapucynów, o. Wojciech nigdy nie obnosił się ze swoimi dolegliwościami, mimo że od wielu lat cierpiał na cukrzycę i zmagał się z innymi chorobami. Pracowicie i cierpliwie wypełniał swoje obowiązki duszpasterskie, m.in. był opiekunem Wspólnoty Ewangelizacyjnej Eleos. Gwardian o. Henryk Cieniuch podkreślił, że miał bardzo dobry kontakt z młodzieżą. Być może nieprzypadkowa jest data jego śmierci, we wspomnienie św. Stanisława Kostki, patrona dzieci i młodzieży.
Reklama
Niepowtarzalny dar
Uroczystości pogrzebowe odbyły się we wspomnienie św. o. Pio, kapucyna. Do niego odniósł się w homilii o. Jarosław Banasiuk, gwardian klasztoru i wicerektor seminarium na Poczekajce. Wyraził nadzieję, że o. Wojciech wpatruje się w to, co niewidzialne, co jest bliskie sercu, co odbija się w pragnieniach, ale jest trudne do opowiedzenia. Kaznodzieja wspominał wspólne lata formacji zakonnej z o. Wojciechem. Podziwiał jego zapał misyjny, zamiłowanie do nauki języków obcych, czeskiego i włoskiego, by zanieść Jezusa tym, którzy nie słyszeli Ewangelii. Podkreślił, że Pan Bóg stwarza ludzi niepowtarzalnych, których nie da się zastąpić, a kiedy odchodzą, bardzo ich brakuje. Śp. o. Wojciech dla wielu był darem od Boga, który pomagał pokonać życiowe trudy.
Na potwierdzenie tych słów na stronie www.kapucyni.pl można znaleźć świadectwo jednego z jego penitentów i przyjaciół, który napisał: - „Dopiero teraz sobie uświadamiam, jak bardzo byłeś dla mnie cenny. Wojtku, byłeś dla mnie ojcem i przyjacielem. Kochałem Cię jak brata. Dziękuję dobremu Bogu, że mogłem Cię poznać, za Twój uśmiech, radość, pokój serca i pogodę ducha. Brakuje mi Ciebie. Wierzę, że spotkamy się i jestem przekonany, że mam potężnego orędownika w niebie. Dziękuję za Twoją służbę i Twoje życie. Było ono piękne. Do zobaczenia, Bracie”.