Szef resortu sprawiedliwości Zbigniew Ziobro odniósł się w czwartek Polskim Radiu 24 do zarzutów dotyczących brutalnych działań policji wobec protestujących. "Każdą sprawę trzeba badać indywidulanie. Ja w tej chwili nie mogę generalnie powiedzieć, że zawsze i wszystko zostało do końca wyjaśnione i nie ma żadnych uchybień, również po stronie policji, ale wszyscy obserwujemy i widzimy, co się dzieje na ulicach" - stwierdził Ziobro.
Dodał, że "widzimy ten niebywale agresywny i niesamowicie wulgarny język tych środowisk, które kierują tymi protestami". "To jest język, który całkowicie nie licuje z jakąkolwiek powagą tych środowisk. To jest jakiś język marginesu społecznego. On został wprowadzony do mainstreamu można powiedzieć. Co więcej, jest uwiarygadniany przez środowiska totalnej opozycji, przez wiodące media liberalne, te same, które wołają o walkę z mową nienawiści" - mówił Ziobro.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
W jego opinii "ten język oddaje specyfikę zachowań osób, które kierują tym strajkiem", a wiele agresywnych zachowań, które są podejmowane wobec policjantów zasługuje na stanowczą reakcję.
Jako przykład prawdziwych brutalnych działań policji minister sprawiedliwości wskazał m.in. na pacyfikację protestujących podczas demonstracji tzw. żółtych kamizelek we Francji, czy agresywne działanie funkcjonariuszy podczas rolniczych protestów w Belgii.
W środę 18 listopada w Warszawie protestowano przeciwko zaostrzaniu prawa aborcyjnego. Uczestnicy wyruszyli z ulicy Matejki, spod Sejmu odgrodzonego przez policjantów oraz żołnierzy Żandarmerii Wojskowej i początkowo skierowali się Alejami Ujazdowskimi w stronę placu Na Rozdrożu, jednak przejście tamtędy uniemożliwili im funkcjonariusze.
Protestujący zawrócili w stronę ronda de Gaulle'a, a następnie skierowali się na Nowy Świat, skąd próbowali przejść na Krakowskie Przedmieście. Na wysokości ul. Świętokrzyskiej ustawiły się wozy policyjne blokując przejście. Protestujący skierowali się pod siedzibę TVP, na plac Powstańców Warszawy. Tam demonstrantów otoczył kordon policjantów, zablokowano dostęp na plac.
Po próbie przerwania kordonu przez uczestników manifestacji policja użyła wobec nich gazu pieprzowego. Na placu dochodziło do bójek i przepychanek z policją. Rzucane były petardy, odpalano race. Demonstranci krzyczeli: "Puśćcie nas do domu". (PAP)
Autorka: Aleksandra Kuźniar
akuz/ robs/