Reklama

Lekkoatletyczne HME - dwa medale Polaków, rekord kraju Święty-Ersetic

Dwa medale: złoty - Marcin Lewandowski w biegu na 1500 m i srebrny - Michał Haratyk w pchnięciu kulą - zdobyli reprezentanci Polski pierwszego dnia halowych mistrzostw Europy w Toruniu. Rekord kraju na 400 m poprawiła w półfinale Justyna Święty-Ersetic.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Lewandowski dobiegł do mety jako drugi, ale został halowym mistrzem Europy, bo pierwszy Jakob Ingebrigtsen został zdyskwalifikowany. Norweg na pierwszym łuku stracił równowagę i postawił stopę poza tor.

"Lewy" obronił tym samym tytuł sprzed dwóch lat w Glasgow. Tam jednak był też pierwszy na mecie. Tym razem to Norweg był szybszy, ale po dyskwalifikacji stracił złoty medal. Jako piąty został sklasyfikowany Michał Rozmys.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

"Muszę pogratulować Jakobowi, bo dziś był po prostu lepszy" - powiedział dziennikarzom Lewandowski.

Polak uzyskał czas 3.38,06 i przegrał z Ingebrigtsenem o pół sekundy. Drugi z biało-czerwonych osiągnął 3.40,11. Na dwóch pozostałych stopniach podium staną Hiszpanie Jesus Gomez - 3.38,47 i Ignacio Fontes - 3.39,66.

Obrona tytułu nie udała się Haratykowi. Tym razem rekordzista Polski w pchnięciu kulą musiał uznać wyższość Czecha Tomka Stanka.

"Była fajna walka i cieszę się, że nie oddałem złota za darmo. Wiedziałem, że wynik z trzeciej próby (21,33) nie da mi złota i tak się stało" - przyznał Haratyk.

W najlepszej próbie uzyskał 21,47 i przegrał o 15 cm z Czechem Tomasem Stankiem. Był to pierwszy medal polskich lekkoatletów w imprezie, która potrwa do niedzieli.

Haratyk do piątej kolejki prowadził w konkursie. Walka jednak była wyrównana i trwała do samego końca. Gdy Stanek pchnął 21,62 m, Polak poprawił się na 21,47, ale to było za mało na wyprzedzenie rywala. W ostatniej kolejce zawodnik KS Sprint Bielsko-Biała osiągnął 21,21. Brązowy medal zdobył Chorwat Filip Mihaljevic - 21,31. Przez eliminacje nie przebrnął Jakub Szyszkowski. Jego wynik 20,12 dał mu dziesiąte miejsce.

W rewelacyjnej dyspozycji jest Justyna Święty-Ersetic, która w półfinale biegu na 400 m poprawiła czasem 51,34 o trzy setne sekundy własny halowy rekord Polski w biegu na 400 m. To dało jej też pewny awans do sobotniego finału, trzeciego w karierze na tej imprezie. Polka dwa lata temu w Glasgow zajęła szóste miejsce, a w 2017 roku w Belgradzie wywalczyła brąz. W toruńskiej hali chciałaby ten sukces przynajmniej powtórzyć.

Reklama

"Czuję się znakomicie. To są moje mistrzostwa, jestem u siebie i chcę to wykorzystać" - powiedziała tuż po zejściu z bieżni zawodniczka AZS AWF Katowice. W rozmowie z dziennikarzami przyznała, że zszokował ją wynik, który uzyskała. "Wiedziałam, że jestem dobrze przygotowana. Rekord Polski już w półfinale? Wow!" - dodała.

Siódme miejsce w pięcioboju zajęła debiutantka w tak dużej imprezie międzynarodowej Paulina Ligarska. Lekkoatletka SKLA Sopot uzbierała 4484 pkt, co jest piątym wynikiem w historii tej konkurencji w Polsce. Złoto wywalczyła mistrzyni olimpijska w siedmioboju (2016) Belgijka Nafissatou Thiam - 4904 pkt. A dziewiąta była niespełna 22-letnia Adrianna Sułek - 4231 pkt.

W pchnięciu kulą kobiet triumfowała Kamerunka z portugalskim paszportem Auriole Dongmo. Złoto dała jej próba na odległość 19,34. Niespodzianką jest srebro Szwedki Fanny Roos, która wynikiem 19,29 m poprawiła rekord kraju. Trzecia była utytułowana Niemka Christina Schwanitz - 19,04. Polka Klaudia Kardasz odpadła w eliminacjach i została sklasyfikowana na 12. miejscu.

Po trzech reprezentantów Polski wystąpi w sobotnich półfinałach na 800 m. Ta sztuka udała się trzem paniom, które do rywalizacji wracają po kontuzjach - Joannie Jóźwik, Angelice Cichockiej i Annie Wielgosz (Sabat); a wśród panów w stawce pozostają nadal "profesor", trzykrotny halowy mistrz Europy Adam Kszczot, specjalista od biegów na 400 m ppł Patryk Dobek i Mateusz Borkowski.

Jednej setnej sekundy zabrakło natomiast Kajetanowi Duszyńskiemu, by awansować do sobotniego finału biegu na 400 m. Polski sprinter zajął trzecie miejsce w swojej serii półfinałowej i miał czas 47,26.

W sobotę medale rozdano jeszcze w skoku w dal mężczyzn oraz w biegu na 3000 m kobiet. W obu konkurencjach reprezentanci Polski nie startowali. Złoto wywalczyli odpowiednio Grek Miltiadis Tentoglou - 8,35 i Brytyjka Amy-Eloise Markovic - 8.46,43.

Reklama

Halowe mistrzostwa Europy potrwają w Toruniu do niedzieli. W ostatnich dwóch edycjach reprezentacja Polski wygrała klasyfikację medalową. Teraz, po pierwszym dniu rywalizacji, jest - razem z Belgią - liderem. (PAP)

mar/ cegl/

2021-03-05 23:21

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

W Soczi dzień upadków

W czwartym dniu Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Soczi rozdano aż 8 kompletów medali - dwa w konkurencjach męskich i sześć w damskich. W klasyfikacji narodów na prowadzenie wrócili Norwegowie, którzy liderują z 11 krążkami na koncie (4 złote, 3 srebrne i 4 brązowe). Drugie miejsce zajmują z 9 medalami Kanadyjczycy (4-3-2), trzecie - Holendrzy (8 medali: 3-2-2).

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Prezydent: dziękuję strażakom za służbę ludziom i Rzeczypospolitej

2024-05-04 15:06

[ TEMATY ]

prezydent

Karol Porwich/Niedziela

Prezydent Andrzej Duda

Prezydent Andrzej Duda

Prezydent Andrzej Duda podziękował w sobotę strażakom za służbę ludziom i Rzeczypospolitej. Podczas centralnych obchodów Dnia Strażaka przypomniał, że tylko w 2023 r. strażacy podjęli pół miliona interwencji, podczas których udzielali wszechstronnej pomocy.

Prezydent wraz z małżonką Agatą Kornhauser-Dudą wzięli w sobotę udział w Centralnych Obchodach Dnia Strażaka, które odbyły się na Placu Marszałka Józefa Piłsudskiego w Warszawie. W uroczystości uczestniczyli również m.in. marszałek Sejmu Szymon Hołownia oraz szef MSWiA Marcin Kierwiński.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję