To jedna z najciemniejszych stron włoskiego ruchu oporu, ukrywana z powodów ideologicznych. Między końcem 1943 r. a 18 kwietnia 1948 r. ponad 130 księży i zakonników zginęło z rąk komunistycznych partyzantów. Większość z nich – 93 – została barbarzyńsko zamordowana w regionie Emilia-Romania, a przede wszystkim w tzw. trójkącie śmierci, między miastami: Bolonia, Modena i Reggio Emilia. Najmłodszą ofiarą komunistycznego barbarzyństwa na tych ziemiach był wspomniany 14-letni seminarzysta Rivi – jego „winą” było to, że nosił sutannę i gromadził w kościele młodych z okolicy. Został bestialsko zabity przez członków partyzanckiego oddziału im. Garibaldiego w 1945 r. Niestety, przez wiele lat w książkach o historii i w mediach celowo pomijano milczeniem temat tych haniebnych faktów, by nie splamić „heroicznego” wizerunku komunistycznego ruchu oporu, wizerunku „czerwonych” barbarzyńców, którzy podawali się za demokratów tylko dlatego, że byli antyfaszystami. Prawda została wypaczona pod naciskiem „antyfaszystowskiej” retoryki i sfałszowanego przekazu historii, a Rolando Rivi, podobnie jak inne ofiary „czerwonych” partyzantów, został skazany na „damnatio memoriae” (łac. potępienie pamięci). Ale Kościół nie zapomina o swych męczennikach - 5 października 2013 r. w Modenie odbyła się Msza św. beatyfikacyjna Rolanda Rivi.
Włodzimierz Rędzioch
Aby przypomnieć historię tego młodego błogosławionego, dwa lata temu pojechałem do San Valentino di Castellarano, miejscowości u podnóża Apeninów, w prowincji Reggio Emilia, gdzie w miejscowym kościele znajdują się relikwie bł. Rolanda, by przeprowadzić rozmowę z ks. Antoniem Maffuccim – rektorem sanktuarium bł. Rolanda Rivi. Publikując powtórnie wywiad z ks. Maffuccim chciałem również przypomnieć jego postać, gdyż zmarł w zeszłym roku na Covid.
Pomóż w rozwoju naszego portalu