Nie jestem w stanie mówić teraz o historii życia człowieka tak
mi bliskiego i związanego wspólną pracą wielu lat, w której wytwarzała
się przyjaźń i miłość sprawy Kościoła i Polski.
Ale to, co interesuje świat w nowym Papieżu, który przyszedł
do Rzymu z krainy Polaków - to żywa jego wiara i duch modlitwy.
Od chwili gdy przed dwudziestu laty poznałem księdza Wojtyłę,
gdy zwiastowałem mu wolę Ojca Świętego, który powołał go do godności
biskupa pomocnego sławetnej archidiecezji krakowskiej św. Stanisława
Biskupa Męczennika, dostrzegłem w jego uśmiechniętej twarzy inny
format duchowy: to jest człowiek, dla którego modlitwa jest żywiołem
czerpanym na kolanach pełną dłonią z dziecięcej wiary.
Z tej bogatej osobowości filozofa-moralisty promieniowała
modlitwa w każdej chwili życia, zarówno wtedy gdy obchodził swoją
codzienną drogę krzyżową, jak i wtedy gdy sprawował Najświętszą Ofiarę,
gdy uważnie przyglądał się dzieciom Bożym, gdy umiał z nimi gawędzić,
śpiewać czy snuć zawiłe rozważania.
Ten umysł głębokiego formatu intelektualnego człowieka katedry
uniwersyteckiej, wśród sterty ksiąg i łatwo powstających rękopisów,
licznych artykułów i rozpraw, nie zagubił pogody towarzyskiej, człowieka
śmiejącego się z roześmianymi, gotowego do włączenia się w młodzieńcze
zapasy siatkówki, sportowe wędrówki górskie po lasach i polach.
Głęboka miłość swobody wędrowniczej, rodzimych lasów i pól,
człowieka rozkochanego w królewskim Krakowie - aż łzy wyciska na
myśl o "utraconym raju", tak iż na usta ciśnie się nie do opanowania
pytanie: Góralu, czy ci nie żal odchodzić od stron ojczystych? A
nasz Góral z Wadowic, gdy z Watykanu myślą na lasy spoziera, gdy
łzy rękawem ociera, na pewno sobie odpowie: dla Boga, Panie, dla
Boga, dla Kościoła, dla jego spraw i wielkich zadań, które piętrzą
się przed ludzkością.
Na pewno niemałej ofiary i wyrzeczenia trzeba było, by odejść
od umiłowanej Ojczyzny, której radością jest św. Stanisław Biskup,
od wawelskich wieżyc, od królewskich grobowców, od umiłowanej królowej
Jadwigi, od roześmianych oczu dzieci i młodzieży akademickiej, której
oddawał serce, myśli, czas, życie swoje i ten ujmujący uśmiech, którym
porywał i wiązał z Chrystusem i Jego Matką.
Niech każde serce, gdy widzi wielkość tej ofiary, uczy się
poświęcać dla Boga i Kościoła wszystko, co tak drogie i bliskie.
Bo czas z tej własnej drogi krzyżowej zejść na dziejowy szlak wydeptany
w ciągu wieków przez miliony idących za Chrystusowym Krzyżem - do
Ojczyzny Niebieskiej.
Ojczysty "raj utracony" stanie się od dziś dla Ciebie wędrówką
narodów za Chrystusem, którego zostałeś Namiestnikiem na ziemi.
Całuję Twoją przyjazną twarz, Przyjacielu prac i walk o
Kościół Chrystusowy w Polsce, i z uległością składam na Twoich stopach,
gotowych na bieżenie dróg wielu, pocałunek Biskupa i Prymasa Polski.
Niechaj Ci będzie radością i pokojem Święta Boża Wędrowniczka - Pani
Jasnogórska i Królowa Polski.
Gaude Mater Polonia! Oddałaś, wychowanego wśród walk i cierpień
narodu, swojego najlepszego Syna - Kościołowi i jego Matce.
Pomóż w rozwoju naszego portalu