Reklama

Prosto i jasno

W jakiej Polsce żyjemy

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Media prześcigają się w spekulacjach, związanych ze zmianą ministrów w rządzie L. Millera. Skoro lewicowa Trybuna, organ L. Millera, jako jedyne pismo wysunęła hipotezę o możliwej lustracji ministra M. Belki, sądzić można, że w tej dymisji chodzi o kolejny przejaw wojny prezydenta z premierem. Ten pierwszy, wycofując z rządu swojego człowieka, najważniejszego z ministrów, dał sygnał, że stopniowo odcina się od problemów, przed jakimi ten rząd wkrótce stanie. Zapewne po przegranych przez SLD wyborach samorządowych prezydent doprowadzi do obalenia L. Millera. Marzy mu się w 2005 r. stanąć na czele partii prezydenckiej złożonej z SLD i być może PO, i sięgnąć po władzę.
Ale i L. Millerowi odejście M. Belki jest na rękę. To przecież M. Belka w dużej mierze odpowiada za spadek popularności rządu. To on obciął ulgi na przejazdy kolejowe studentom, opodatkował odsetki od lokat bankowych, oszczędzał na kombatantach, emerytom i rencistom wyrównał po 2 zł, skrócił urlopy macierzyńskie, zabrał zasiłki porodowe... Jednym słowem, po tym, co zrobił, stał się bardzo niewygodny przed wyborami samorządowymi. Dlatego jego miejsce zajął nowy-stary minister G. Kołodko, człowiek L. Millera, potrafiący się dobrze sprzedać w mediach. Ale już widać, że to nie ten sam G. Kołodko, co dawniej. Za długo milczy, waży słowa, unika dziennikarzy. Kiedyś rozumiał, że nie inflacja i deficyt są najgroźniejsze, ale bezrobocie i różnego rodzaju ograniczenia w rozwoju, np. za wysokie podatki. Czy nie zmienił poglądów na bardziej liberalne? Okaże się wkrótce, czy chodziło tylko o nową twarz w rządzie, czy też o coś więcej. Ale i on zrobi swoje i będzie musiał odejść. Tak jak minister B. Piwnik, powołana do rządu jedynie w tym celu, aby prowadzona przez nią afera FOZZ-u uległa przedawnieniu.
Pod słowem "zrobić swoje" ukrywa się, oczywiście, polityczny cel SLD. Tak jest we wszystkich dziedzinach. Przykładem może być tzw. reforma służb specjalnych. Sposób, w jaki zlikwidowano Urząd Ochrony Państwa i powołano w jego miejsce Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Agencję Wywiadu, nie pozostawia złudzeń, że chodziło wyłącznie o korzyści dla SLD. Nie dziwią komentarze, które obydwie instytucje nazywają wprost: urzędem ochrony SLD. Cóż bowiem uczyniono? O północy 29 czerwca br. powieszono tabliczki z nowymi nazwami agencji i między godz. 24 a 3 nad ranem zwolniono ze służby ok. 500 funkcjonariuszy, w tym bardzo wielu oficerów, którzy odznaczyli się w walce z przestępczością zorganizowaną, zdobywali wyróżnienia i pochwały. Nie uzyskali jednak politycznego "zaufania" SLD. Tłumaczenie, że chodzi o oszczędności, nie wytrzymuje krytyki, ponieważ zamiast jednego szefa będzie dwóch w randze ministrów sekretarzy stanu, ponadto agencje muszą dublować stanowiska dyrektorskie, co podwaja koszty i rozbudowuje biurokrację. Cała więc reforma służb specjalnych, dawnej Służby Bezpieczeństwa, poszła na marne. Na miejsce bowiem młodych oficerów przyjmuje się do służby dawnych twardogłowych obrońców PRL. Wielu z nich ma na sumieniu nie tylko walkę z opozycją, ale i czyny, które w państwie prawa powinny być zakwalifikowane jako przestępstwa.
Niestety, u progu niepodległości w 1990 r. nie zastosowano tzw. opcji zerowej, to znaczy nie rozwiązano starych służb, by utworzyć całkiem nowe. Choć problem był delikatny, bo państwo nawet na moment nie mogło pozostać bez wywiadu i kontrwywiadu, to z powodu braku bardziej radykalnych posunięć dowiadujemy się raz po raz o współpracy dawnych funkcjonariuszy SB z mafijnymi, przestępczymi strukturami. Przypomnę, że w 1990 r. dokonano jedynie weryfikacji funkcjonariuszy. Spośród 25 tys. funkcjonariuszy SB zwolniono tylko 10 tys., większość z nich albo odeszła na emeryturę, albo nie stanęła do weryfikacji. Nadano wówczas resortowi spraw wewnętrznych cywilny charakter, licząc na to, że z wojskowo-milicyjnego drylu, poddania komunistycznej Moskwie, powstanie instytucja pod społeczną kontrolą, służąca niepodległej Rzeczypospolitej. Odtąd też służby miały być apolityczne, niezależne od ekip rządzących, nie pozwalające się wykorzystać w walce partyjnej. Te kosmetyczne zmiany nie uchroniły UOP-u przed presją prezydenta, premierów, niektórych ministrów spraw wewnętrznych, a później koordynatorów ds. służb specjalnych. To jednak, co uczyniono obecnie, zmierza wyłącznie do podporządkowania służb specjalnych SLD. Na czele Agencji Wywiadu stanął przecież Zbigniew Siemiątkowski, prominentny członek SLD. Czy taki polityczny przełożony może wymagać od podwładnych apolityczności? Nie należy się dziwić, że selekcja kadry oficerskiej objęła także kryterium światopoglądowe (eliminuje się katolików, bo mogliby na spowiedzi coś wyjawić - takie są absurdalne wytyczne ministra Z. Siemiątkowskiego).
Zapewne znów będziemy obawiać się wszechwładzy służb specjalnych, które zamiast służyć państwu, będą gromadzić informacje o przeciwnikach politycznych, śledzić środowiska opozycji, zbierać wszelkie informacje, legalnie i nielegalnie, dotyczące poglądów politycznych i religijnych, upodobań seksualnych czy uzależnień. Do tej pory robiła to policja wobec osób podejrzanych i grup przestępczych. Nad policją czuwa MSWiA. Nad agencjami kontrolę sprawuje premier, czyli właściwie nikt nie ma nad nimi kontroli. Utworzyliśmy państwo w państwie.
Wyrzuceni oficerowie UOP-u mówią, że obecna weryfikacja jest zemstą za tą z roku 1990. Niestety, tak jest we wszystkich instytucjach i urzędach. Muszą odejść wszyscy, którzy przyszli do pracy za poprzedniej ekipy. Rząd L. Millera nie ustanie, dopóki swoimi ludźmi nie obsadzi wszystkiego: mediów, centralnych ogniw gospodarki oraz właśnie służb specjalnych. Dlatego nie mogę sobie na zakończenie odmówić zacytowania Jana Pietrzaka z najnowszego numeru Tygodnika Solidarność. Pytany o ocenę sytuacji w Polsce, znakomity satyryk pisze: "Żyjemy w Polsce ubeckiej, rządzi nami kłamstwo, z gospodarką opartą na złodziejstwie, z sądami życzliwymi dla morderców, z żenującym parlamentem i umęczonym społeczeństwem". Nic dodać.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bp Krzysztof Włodarczyk: synodalność to droga, którą idziemy razem

2024-04-22 14:25

[ TEMATY ]

Bp Krzysztof Włodarczyk

synodalność

Diecezja bydgoska

Bp Włodarczyk

Episkopat News

Bp Krzysztof Włodarczyk

Bp Krzysztof Włodarczyk

„Synodalność to droga, którą idziemy razem” - mówi bp Krzysztof Włodarczyk. Ordynariusz diecezji bydgoskiej podkreśla, że biskup musi czuć zapach swoich owiec. „Musi wejść w życie ludzi, diecezji. Wymiar empatii, wczucia się w ich sytuacje jest kluczowy. Wtedy ma szanse na to, by Ewangelia, którą chce przekazać, nie unosiła się ponad głowami, tylko trafiała do serca. Nie ma innej drogi” - dodaje w wywiadzie dla Przewodnika Katolickiego i KAI.

Marcin Jarzembowski (KAI): Dwadzieścia lat to dużo czy mało?

CZYTAJ DALEJ

Pierwsza błogosławiona z Facebooka? Od 10 maja Helena Kmieć służebnicą Bożą

2024-04-22 14:01

[ TEMATY ]

święci

Helena Kmieć

Fundacja im. Heleny Kmieć

Helena Kmieć

Helena Kmieć

Dziś miałaby 33 lata - wiek chrystusowy. Teraz, siedem lat po tragicznej śmierci, jest kandydatką na ołtarze. Helena Kmieć, misjonarka świecka archidiecezji krakowskiej, będzie od 10 maja nosić tytuł służebnicy Bożej. Tego dnia ruszy bowiem jej proces beatyfikacyjny.

„W jednym z podań o wyjazd misyjny Helena napisała, że otrzymała Łaskę Bożą - czyli 5 razy D, Dar Darmo Dany Do Dawania, i że musi się tym darem dzielić” - wspomina w rozmowie z Radiem Watykańskim postulator, o. Paweł Wróbel SDS.

CZYTAJ DALEJ

Słowo abp. Adriana Galbasa SAC do diecezjan w związku z nominacją biskupią

2024-04-23 12:39

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

Nasze modlitwy o wybór Biskupa przyniosły piękny owoc. Bp Artur nie jest tchórzem i na pewno nie będzie uciekał od spraw trudnych - pisze abp Adrian Galbas.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję