Letni świt. Z nadwodnych zarośli wstaje pierwsza mgła, gdzieś w dali z wody wyłania się słońce. Cichutko rozkładam uzbrojone już wcześniej w domu wędki. W nogach czuję trud
przejechanych na rowerze kilkunastu kilometrów - tu inaczej dojechać nie można. Fama głosi, że położony trochę na uboczu przyfabryczny staw, nieodławiany od kilkudziesięciu lat, kryje w swojej toni
wiele niespodzianek, stanowiąc dla prawdziwego wędkarza źródło nie lada emocji. Tego ranka postanowiłem zapolować na karasia. Upatrzone wśród porastającej staw rzęsy "oczko" jakby prosiło o zarzucenie
wędki. Przyrządzone wieczorem z takim pietyzmem ciasto z ziemniaków, chleba, koniecznie z domieszką szafranu, znalazło się na haczyku. Celny rzut i chwile oczekiwania. Z zachwytem
wsłuchuję się w głosy natury, podziwiając piękno przyrody i doskonałość dzieła Stwórcy. Ok. 4.00 słońce zaczyna przygrzewać, zapowiada się cudny dzień. Na błyszczącej srebrem wodzie obserwuję
spławik, który nagle drgnął, najpierw nieznacznie zaczął się przechylać, po czym miękko położył się na wodzie. Myślę: ryba podnosi i próbuje przynętę. Czy dogodziłem jej podniebieniu? Chyba tak,
bo oto spławik zaczyna poruszać się zdecydowanie w jednym kierunku, a żyłka dotąd luźno leżąca na wodzie napręża się. Pełen emocji zacinam rybę, wędzisko wygina się niebezpiecznie (to przecież
zwykły bambus, a nie nowoczesne włókno szklane), na kołowrotku czuję opór. To musi być ładna sztuka. Z wyczuciem holuję zdobycz do brzegu, omijając kępy pływającej roślinności, na szczęście
ryba nie walczy zbyt mocno. Jeszcze parę obrotów kołowrotka i dorodny, złocisty karaś znajduje się w podbieraku. Nie mogę ukryć radości, ryba kształtem, kolorem i wielkością przypomina
bochenek dobrze wypieczonego chleba (po zważeniu okazuje się, że ma 1100 g). Dziękuję Bogu za tak hojny dar. Gratulują mi nawet śpiewające ptaki. Rozpoczyna się piękny dzień, pełen słońca, kolorowych
wrażeń i planów na kolejną łowiecką wyprawę do "królestwa św. Franciszka".
29 września w Kościele katolickim przypada święto trzech archaniołów – Michała, Gabriela i Rafała. Ich imiona pojawiają się na kartach Biblii. Niebiańscy wysłannicy towarzyszą ludziom w konkretnych wydarzeniach, a każdy z nich ma szczególną misję i zadanie do wykonania. Każdy z nich objawił się w konkretnym czasie. Św. Michał ukazywał się aż cztery razy, doprowadzając do ustanowienia swojej własnej bazyliki w podziemnej grocie na Górze Gargano we Włoszech.
Aniołowie są istotami duchowymi, nadrzędnymi wobec ludzi. Posiadają rozum oraz wolę. Św. Grzegorz Wielki tłumaczył, że słowo anioł nie oznacza natury, ale zadanie. „Duchy, które zapowiadają wydarzenia najbardziej doniosłe nazywają się archaniołami. Niektórzy z nich mają imiona własne, wskazujące na określone ich zadania czy posługę” – wyjaśniał papież i doktor Kościoła. Aniołowie i archaniołowie pośredniczą między Bogiem i ludźmi, a ich interwencje świadczą o tym, że są zawsze gotowi, aby nam pomóc. 29 września, w rocznicę konsekracji starożytnej bazyliki św. Michała w Rzymie Kościół katolicki wspomina trzech archaniołów, którym Bóg wyznaczył szczególne misje w historii zbawienia. Przypominamy kilka ciekawych informacji na ich temat.
„Szatan to nie jest bajka dla niegrzecznych dzieci, to są realia. Szatan naprawdę istnieje, chociaż doskonale wie, że jego dni są policzone” - powiedział bp Piotr Greger podczas uroczystości odpustowych 28 września ku czci św. Michała Archanioła w Kończycach Wielkich na Śląsku Cieszyńskim. W homilii hierarcha przypomniał, że nauka Kościoła o szatanie nie ma wzbudzać strachu, lecz mobilizować wierzących do czujności wobec jego pokus i do całkowitego zaufania mocy Boga.
W kazaniu bp Greger nawiązał do znanej modlitwy ułożonej przez papieża Leona XIII w 1886 r., której słowa: „Święty Michale Archaniele! Wspomagaj nas w walce, a przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź naszą obroną” odwołują się bezpośrednio do Apokalipsy św. Jana. „Największym osiągnięciem szatana jest wmówić człowiekowi, że diabeł nie istnieje. Wtedy człowiek zupełnie go lekceważy, nie zwraca na niego żadnej uwagi” - przestrzegł kaznodzieja.
Podczas jubileuszowego spotkania katechetów w Rzymie bp Wojciech Osial, który towarzyszy pielgrzymom z Polski, podkreślił znaczenie katechezy w kształtowaniu młodego pokolenia. Wskazał na wyzwania, z jakimi mierzą się katecheci w Polsce, krytycznie odniósł się do decyzji władz o redukcji godzin religii w szkole oraz zaapelował o zachowanie nadziei w misji głoszenia Chrystusa.
Bp Wojciech Osial, przewodniczący Komisji Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski w rozmowie z mediami watykańskimi zaznaczył, że najważniejszym zadaniem katechetów pozostaje wprowadzanie młodych ludzi w świat wiary. „Na pierwszym miejscu jest wielka troska o wychowanie do wiary dzisiejszego człowieka” - podkreślił.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.