KAI: Beatyfikacja ks. Jana Machy już za kilka tygodni, 20 listopada. Na jakim etapie są przygotowania, duszpasterskie i organizacyjne?
Abp Wiktor Skworc, metropolita katowicki: Najważniejsze jest przygotowanie duchowe. W archidiecezji katowickiej trwa nowenna przed beatyfikacją. Od września przez dziewięć kolejnych niedziel wypraszamy przed Bogiem łaski za wstawiennictwem ks. Jana Machy. Podczas nabożeństw przytaczane są myśli sługi Bożego, wybrane z jego kazań. Dzisiaj, po niemal 80 latach wydają się bardzo aktualne. Dotyczą bowiem trzech cnót kardynalnych: wiary, nadziei i miłości. Dzięki nowennie wierni mogą głębiej poznać tę postać i – powiedziałbym – niejako się z nią zaprzyjaźnić. Wiele materiałów o słudze Bożym ks. Janie można znaleźć na stronach internetowych parafii i w mediach społecznościowych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Kwestia jednak najważniejsza wiąże się z tym, co pozostanie w nas po beatyfikacji. Uroczystość powinna w nas trwać, inicjując nowy etap na drodze spełniania powołania do świętości, na drodze wskazanej przez nowego Błogosławionego Kościoła.
KAI: No właśnie, co ks. Jan Macha nam mówi dziś? Kiedy jesteśmy w kompletnie innej sytuacji: kościelnej, politycznej, kulturowej…?
Reklama
– „Krew męczenników jest posiewem chrześcijan”. To starożytne przekonanie nie traci na wartości. Z pewnością męczennicy XX i XXI wieku wciąż odgrywają dla chrześcijan podobną rolę. Ich ofiara przyczynia się nieustannie do wzrostu Kościoła. Dla młodego pokolenia spotkanie z tym młodym Męczennikiem może być frapujące w tym sensie, że uświadamia, że ktoś kiedyś oddał życie, abyśmy dzisiaj żyli jako ludzie wolni.
Ponadto męczeństwo ks. Jana uświadamia nam niebezpieczeństwa wojny. Jego tragiczna śmierć w czasie II wojny światowej powinna inspirować i wzmacniać działania na rzecz budowania pokoju, szczególnie Polaków i Niemców. Przecież losy tych narodów w wyjątkowo dramatyczny sposób spotkały się w śmierci ks. Jana.
Jestem przekonany, że praca duszpasterska ks. Machy jest aktualnym przykładem charytatywnego zaangażowania, wyjścia do najbardziej potrzebujących. W takim stylu życia również osoby młode mogą odkrywać wartość zaangażowania, nawet w ekstremalnie trudnych warunkach. Ks. Jan mógł przecież wycofać się, ulec prawu ustanowionemu przez okupanta i jako kapłan żyć spokojnie, zamknięty w parafialnej strukturze. Postąpił jednak inaczej. Uznał, że najważniejsze jest przykazanie miłości. Przybrało ono kształt konkretnej pomocy bliźniemu, nawet za cenę narażania własnego bezpieczeństwa, co zostało pozytywnie zauważone przez polskie państwo podziemne. Krótko mówiąc, świadectwo ks. Jana uświadamia młodemu pokoleniu, że są wartości, których nie tylko warto bronić, ale za które warto jest oddać życie.
KAI: Jak szeroki był krąg ludzi, do których ks. Macha docierał ze swoją pomocą?
Reklama
– Ks. Jan działał na coraz szerszym terenie, nie tylko w Rudzie Śląskiej, gdzie był wikariuszem, ale i w sąsiednich miastach. W warunkach konspiracji zgromadził 4 tysiące wolontariuszy; osób czy rodzin, do których docierał z pomocą, musiało więc być kilkakrotnie więcej.
Zdecydowana wrogość niemieckich okupantów przeciwko niemu brała się m.in. z lęku przed osobami, które gromadziły wokół siebie ludzi i jednoczyły społeczeństwo, cieszyły się autorytetem i miały wpływ społeczny. Ponieważ w czasie wojny praktycznie wszystkie formy społecznego zaangażowania były zakazane, dlatego charytatywną działalność ks. Jana okupant odczytał jako coś niebezpiecznego i szkodzącego okupantom; właśnie za to skazano go na śmierć.
KAI: Ksiądz Arcybiskup ma bardzo dobre kontakty z Kościołem niemieckim. Czy są tam jakieś echa zbliżającej się beatyfikacji ks. Jana Machy? Był to przecież pierwszy kapłan w Trzeciej Rzeszy skazany na śmierć wyrokiem sądowym. Jak niemieccy biskupi to przeżywają?
– W uroczystości beatyfikacyjnej będzie uczestniczyła delegacja episkopatu Niemiec. Tamtejsi biskupi podkreślają, że skoro ks. Macha jest męczennikiem II wojny światowej, to nie może ich zabraknąć na tym wydarzeniu. Możemy go przyjąć jako kolejnego orędownika pojednania.
KAI: Jak będą wyglądać uroczystości beatyfikacyjne?
– Zaplanowano je na sobotę, 20 listopada, w katedrze Chrystusa Króla w Katowicach, pod przewodnictwem kard. Marcello Semeraro, prefekta Kongregacji Spraw Świętych. Wierni zajmą miejsca zarówno we wnętrzu katedry, jak i w jej krypcie, a także – jeśli taka będzie potrzeba – przed świątynią, gdzie zostaną rozstawione telebimy.
Reklama
Szczególnie liczę na udział młodzieży, gdyż ks. Macha zginął w wieku zaledwie 28 lat. Był bardzo aktywnym harcerzem, sportowcem i duszpasterzem młodzieży; może być idealnym wzorem dla współczesnych osób młodych, świeckich i duchownych.
Zależy mi też na obecności księży z archidiecezji katowickiej i metropolii, dla których ks. Jan może stanowić przykład duszpasterza wrażliwego na ludzki los. Dlatego po beatyfikacji ks. Jan Macha zostanie patronem śląskiego seminarium duchownego i różnych form charytatywnej działalności, zwłaszcza wolontariatu.
Mam nadzieję, że udział we Mszy św. beatyfikacyjnej będzie możliwy dla wszystkich chętnych. Decyzje w tej sprawie uzgadniamy ze służbami sanitarnymi. Msza św. beatyfikacyjna będzie transmitowana w pierwszym programie TVP oraz w TVP3 Katowice; oczywiście przez Internet i lokalne radia też.
Zdaję sobie sprawę z tego, że może nie być sprzyjającej pogody, gdyż koniec listopada bywa czasem początkiem zimy. Dlatego prosiłem o modlitewne wsparcie siostry z zaprzyjaźnionych Karmeli, nie tylko w Polsce, liczę na duchowne owoce tej modlitwy… na modlitewny parasol.
KAI: Pomysł rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego ks. Jana Machy zapadł w 2013 roku. Dlaczego tak późno, w tyle lat po jego męczeńskiej śmierci? Czy wcześniej jego dokonania uległy zapomnieniu?
Reklama
– W 1999 roku Jan Paweł beatyfikował w Warszawie 108 męczenników II wojny światowej. Każda diecezja została wówczas poproszona o zgłaszanie ewentualnych kandydatów do wyniesienia na ołtarze. Co prawda w czasie okupacji zginęło 63 kapłanów diecezji katowickiej, ale wtedy zgłosiliśmy do toczącego się procesu beatyfikacyjnego dwóch najbardziej znanych: ks. Józefa Czempiela i ks. Emila Szramka.
W polu naszego zainteresowania była też osoba ks. Jana Machy. Nie został ostatecznie przedstawiony, gdyż – powiem to wprost – zwyciężyła wtedy narracja niemieckiego okupanta, który twierdził w akcie oskarżenia, że ks. Machę skazano na śmierć nie tyle za działalność wynikającą z misji kapłańskiej, co za zaangażowanie przeciwko państwu niemieckiemu. Okupant uważał, że dokonywało się ono w ramach walki prowadzonej przez polskie państwo podziemne. Późniejsze dogłębne badania, już w ramach procesu beatyfikacyjnego, obaliły zarzuty stawiane przez Niemców.
Owszem, ks. Macha działał w konspiracji, ale było to działanie, które polskie państwo poziemne nazwało „opieką społeczną”, a więc działanie pomocowe, ratunkowe wobec najbardziej potrzebujących i wykluczonych. Realizował w praktyce ewangeliczne przykazanie miłości.
Należy dopowiedzieć, że o osobie ks. Jana Machy nie pozwoliła nam zapomnieć parafia chrztu św., gdzie postawiono symboliczny grób oraz jego rodzina, która pieczołowicie przechowała pamiątki po męczenniku.