Musi być późno. Świeca dogasa na stole.
Pokój jest pełen dymu i myśl w nim usycha.
Trzeba okno otworzyć. Ogród pachnie w dole.
Paruje świeża rosa. Deszcz ustał. Jak cicho.
Jeszcze chmury nie pierzchły, a już razem ze mną
Ktoś na niebie otwiera wolno drugie okno
I gwiazdy w nim zapala nad ziemią, nade mną.
Woda na ścieżkach drgnęła, jak w srebrzystej febrze,
Na drzewach balladowych cień z lekka się kładzie,
I woń lipcowych kwiatów wspina się po srebrze,
I muska nas po ustach, i po oczach gładzi.
W otwarte płynąc okno, jak na skraj wspomnienia,
I podsuwa nam drzewa i gwiazdy, jak słowa,
Na które słów już nie ma innych, prócz milczenia.
Czytelniku przygodny, jeśli będziesz czytał
Te wiersze - odłóż książkę, zmruż na chwilę oczy
I westchnij razem ze mną ciszę letniej nocy...
Czy słyszysz? Jakiś ptak zaświergotał. Już świta.
Pomóż w rozwoju naszego portalu