Reklama
Choć "Tygodnik Warszawski" istniał niecałe trzy lata, to zapisał się na
trwałe w dziejach prasy katolickiej wydawanej w stolicy. W najtrudniejszych
latach stalinowskich szerzył alternatywną wobec marksistowskiej wizję
państwa, opartą na katolickiej nauce społecznej, wskazywał na siłę
polskiego katolicyzmu i nie szedł na żaden kompromis z władzą. Szybko
okazało się, że Polsce Ludowej nie ma racji bytu dla takich czasopism,
a jedynym miejscem dla publicystów i redaktora naczelnego tygodnika,
ks. prał. Zygmunta Kaczyńskiego, jest więzienie.
Pierwszy numer Tygodnika Warszawskiego ukazał się 11
listopada 1945 r. w nakładzie 12 tys. egzemplarzy. Jego wydawcą było
Katolickie Towarzystwo Wydawnicze "Rodzina Polska", wspierane przez
Kurię Metropolitalną Warszawską. Założycielami pisma redagowanego
przez środowisko należące ideowo do chrześcijańskiej demokracji byli:
ks. dr Zygmunt Wądołowski, pierwszy redaktor naczelny, Marian Grzegorczyk,
ks. Edward Grzechnik, Franciszek Kwasiborski oraz ks. Zygmunt Choromański,
który (od 1946 r. już jako biskup) z ramienia Kurii towarzyszył tygodnikowi.
Ludzie, którzy tworzyli pismo
Od samego początku z pismem związany był ks. prał. Zygmunt
Kaczyński, od września 1946 r. jego redaktor naczelny. Ten absolwent
Seminarium Duchownego w Warszawie i Akademii Duchownej w Petersburgu,
przed wojną był sekretarzem generalnym Stowarzyszenia Robotników
Chrześcijańskich, działaczem chrześcijańskich związków zawodowych
i posłem na Sejm Ustawodawczy. Podczas wojny polsko-bolszewickiej
był kapelanem wojskowym. W latach 1923-1928 należał do kierownictwa
Chrześcijańskiej Demokracji. Przez kilka lat był też dyrektorem Katolickiej
Agencji Prasowej. W czasie wojny przyjaźnił się z gen. Władysławem
Sikorskim, a w rządzie Stanisława Mikołajczyka był ministrem wyznań
religijnych i oświecenia publicznego. W styczniu 1946 r. został proboszczem
stołecznej parafii Wszystkich Świętych. Przyjmując funkcję redaktora
naczelnego Tygodnika Warszawskiego zamierzał realizować dwa zadania:
popularyzować myśl katolicko-społeczną oraz przypominać najlepsze
tradycje polskiej myśli politycznej.
W Tygodniku Warszawskim pisali wybitni pisarze i publicyści,
m.in.: ks. Zygmunt Wądołowski, Karol Hubert Rostworowski, bp Marceli
Godlewski, Jan Dobraczyński, ks. Zygmunt Kaczyński, Paweł Winnicki,
Jan Lechoń, Hanna Malewska, Jerzy Braun, Kazimierz Studentowicz,
Czesław Skrzeszewski i Konstanty Turowski. Z pismem współpracowali:
prof. Władysław Konopczyński, Jerzy Zawieyski, prof. Feliks Koneczny,
ks. Jan Piwowarczyk, Walenty Majdański, ks. Stefan Wyszyński, Jan
Parandowski, prof. Stanisław Pigoń, prof. Władysław Tatarkiewicz,
Antoni Gołubiew, prof. Adam Vetulani, Zofia Starowieyska-Morstinowa
i Stefan Kisielewski.
Może zdziwić obecność wielu nazwisk, które później kojarzą
się przede wszystkim z Tygodnikiem Powszechnym i z tygodnikiem Dziś
i jutro, ale warto zauważyć, że w pierwszych powojennych latach nie
ukształtowały się jeszcze tak silnie podziały ideowe i polityczne,
kojarzone później z konkretnymi tytułami i nazwiskami.
Zgodnie z nauką Kościoła
W pierwszym numerze Tygodnika Warszawskiego określanego w podtytule
jako "pismo katolickie poświęcone zagadnieniom życia narodowego",
znaleźć można rys programowy. Był nim jednoznacznie sformułowany
postulat czynnego zaangażowania katolików w zmaganiach o jak najlepszy
kształt nowej rzeczywistości państwowej i społecznej, maksymalnie
zgodnej z doktryną Kościoła, której pismo pragnęło być - i było -
wierne.
Redakcja upowszechniała zasady życia społecznego sformułowanego
w papieskich encyklikach, publikowała ważne wypowiedzi poświęcone
kwestiom społecznym Ojca Świętego Piusa XII, Prymasa Polski kard.
Augusta Hlonda i biskupów. Wiele uwagi poświęcono zagadnieniom gospodarczym.
Od początku środowisko Tygodnika Warszawskiego przyjęło
postawę aktywnego uczestnictwa w życiu publicznym, w legalnych formach
nowej rzeczywistości, ale tak, aby na nią oddziaływać. Odrzucano
popularną wówczas emigrację, także emigrację wewnętrzną, nielegalną
opozycję, czy walkę w podziemiu. Sprzeciwiano się także sojuszowi
z nową władzą.
Siłę polskiego katolicyzmu autorzy upatrywali w ścisłym
związku z narodem polskim. "Katolicyzm wrósł głęboko w polskość i
ojców mowa i ojców wiara to dwie świętości tradycji, które zlały
się w jedność" - pisał Marian Grzegorczyk w nr 5 z 1945 r. Natomiast
ks. Kaczyński na progu 1946 r. podkreślał: "Katolicy są potężną siłą
w Polsce i z tym faktem każdy, czy to mu się podoba, czy nie, musi
się liczyć. Gnębieniem katolicyzmu daleko się nie zajedzie, nikt
dotychczas z Kościołem wojny jeszcze nie wygrał". Katolicyzm był
ujmowany jako siła alternatywna względem rządzącego obozu, mająca
- jak wierzono - realne szanse zwycięstwa w wyborach demokratycznych.
Prezentowany w piśmie szeroki program przebudowy ustroju
społeczno-gospodarczego w oparciu o nauczanie społeczne Kościoła
przewidywał tzw. trzecią drogę, między liberalnym kapitalizmem a
komunistycznym kolektywizmem. Z naciskiem podkreślano konieczność
zachowania własności prywatnej, podkreślając jej wymiar społeczny.
Zwracano uwagę na istotną rolę samorządów we wszystkich dziedzinach
życia.
W artykule redakcyjnym opublikowanym w nr 1 pisma czytamy: "
Nowy ład świata, jeśli struktura jego nie ma być jednostronna, musi
być wznoszony rękami wszystkich ludzi dobrej woli. Nie wolno dzisiaj
nikomu stać biernie na uboczu, ani odosabniać się w wyczekiwaniu.
Gmach nowej Polski już powstaje. Jeżeli ma być naprawdę silny, trwały
i na sprawiedliwości oparty, wymaga czynnego współdziałania katolicyzmu
w budowie jego podwalin".
Tygodnik Warszawski uznawał postanowienia jałtańskie
jako wyraz powojennego układu sił w Europie. Określając stosunek
do ZSRR ks. Kaczyński pisał: "Najlepiej zrozumiały interes i bezpieczeństwo
obu narodów nakazują zapomnieć o przeszłości i na trwałych podstawach
pokoju i przyjaźni oprzeć wzajemne stosunki, oczywiście jako ´wolni
z wolnymi´, z poszanowaniem suwerenności i odrębności ustrojów obu
państw". Kojarzy się to z poglądami Romana Dmowskiego.
Ale pismo czerpało nie tylko z przeszłości. Stanisław
Kozicki w artykule Polska - Niemcy pisał w 1946 r.: "Życie ludzkości
takim ulega przewrotom, że polityk nie może się ograniczyć do czerpania
nauk z przeszłości, lecz musi wziąć w rachubę nowe zgoła warunki
życia politycznego".
Przeglądając pożókłe już strony Tygodnika Warszawskiego
nietrudno zauważyć, że artykułów politycznych było stosunkowo mało,
najwięcej tekstów dotyczyło historii, literatury, problematyki międzynarodowej
i spraw religijnych. Nie brakowało recenzji i polemik, głównie z
marksistowską Kuźnicą, choć także z Tygodnikiem Powszechnym.
W grudniu 1946 r. na łamach pisma postała Kolumna Młodych,
redagowana przez ludzi wywodzących się ze środowiska Sodalicji Mariańskiej
oraz ze Stronnictwa Narodowego. Kolumna propagowała akcję kursów
wiedzy katolickiej i społecznej, która przybrała znaczne rozmiary
i objęła wiele parafii warszawskich. Słuchaczami byli przede wszystkim
uczniowie szkół średnich oraz studenci.
Kres pisma i prześladowania
W warunkach komunizmu działalność Tygodnika Warszawskiego dla
władz, także wspomniane kursy, okazały się nie do przyjęcia. 5 września
1948 r. ukazał się ostatni, 145 numer pisma, a wkrótce potem pięciu
jego publicystów, a następnie redaktor naczelny ks. prał. Kaczyński
znaleźli się w więzieniach.
Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie oskarżał ich o "zamiar
zmiany przemocą ludowo-demokratycznego ustroju Państwa Polskiego
oraz usunięcia ustanowionych organów władzy" a także "wychowywnia
młodzieży w duchu wrogim Polsce Ludowej i stworzenia masowego ruchu
katolicko-narodowego, który by w okresie spodziewanej trzeciej wojny
przy pomocy sił imperializmu anglosaskiego mógł zrealizować postawiony
cel". Wyroki były surowe. Redaktor naczelny ks. prał. Zygmunt Kaczyński
otrzymał 10 lat i zmarł 13 maja 1953 r. w więzieniu mokotowskim podczas
odbywania wyroku. W jego sprawie bezskutecznie interweniowała Stolica
Apostolska, Episkopat Polski oraz rodzina, która przez wiele miesięcy
nie miała żadnych informacji o jego losie. Redaktorzy Kolumny Młodych:
Wiesław Chrzanowski otrzymał 8 lat więzienia, Andrzej Kozanecki 6
lat, Tadeusz Przeciszewski 6 lat, Hanna Iłowiecka 2,5 roku. Wcześniej,
bo już 1948 r., skazano na karę dożywotniego więzienia Jerzego Brauna.
Pomóż w rozwoju naszego portalu