Reklama

Kino

Czekając na pomoc

Niedziela warszawska 37/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Najgłośniejszy ostatnio film antywojenny wszedł na ekrany w glorii wielu międzynarodowych nagród, w tym Oscara dla utworu zagranicznego. Ziemię niczyją zrealizował Danis Tanovic, młody reżyser z Bośni, dla którego jest to pierwszy film fabularny.

Film jest koprodukcją międzynarodową, z udziałem wkładu finansowego Włoch, Francji, Słowenii, Belgii i Anglii. Utwór Tanovica można więc śmiało nazwać dziełem europejskim z silnym rodowodem lokalnym. Autor w sposób tragikomiczny ukazał epizod tragicznej wojny w Bośni, w której z misją humanitarną interweniowały wojska ONZ. Trzech żołnierzy z walczących ze sobą oddziałów serbskich i chorwackich wskutek absurdalnego zbiegu przypadków weszło do wielkiego okopu. Jeden z nich, ranny Bośniak, znalazł się na minie. Jego współtowarzysze niedoli, Bośniak i Serb, czekają na pomoc sapera z oddziału ONZ, który rozbroi minę. Następuje szereg na przemian groteskowych i dramatycznych sytuacji, w wyniku których sytuacja staje się jeszcze bardziej tragiczna i absurdalna. Takie skonstruowanie akcji, z zachowaniem jedności miejsca i czasu, posłużyło reżyserowi do postawienia diagnoz o bezsensie każdej wojny, w tym wojny na Bałkanach, którą toczyli ludzie mówiący jednym językiem. Uniwersalne przesłanie filmu wynika tu z wyrazistego stopniowania powikłanej i absurdalnej sytuacji, w jakiej zaleźli się bohaterowie filmu.

Reżyser nie oszczędza dowódców wojsk ONZ, którzy pilnując neutralności w konflikcie opierają się w niesieniu pomocy żołnierzom, znajdującym się w dramatycznej sytuacji. Dwuznaczna jest także rola reporterów telewizyjnych, którzy - jak brytyjska dziennikarka, polują na krwawe sensacje, nie zważając na ludzkie cierpienie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świętokrzyskie: 17 rannych w wypadku busa, którym jechali młodzi piłkarze

2024-09-21 21:20

[ TEMATY ]

wypadek

PAP/Adam Kumorowicz

Dwie osoby nie żyją, a 17 jest rannych, to tragiczny bilans wypadku, do którego doszło na drodze krajowej nr 74 w Lechowie (Świętokrzyskie). Trasa była całkowicie zablokowana, później obowiązywał tam ruch wahadłowy. Obecnie droga jest ponownie zablokowana na czas wyciągania pojazdu.

Do wypadku doszło w miejscowości Lechów w powiecie kieleckim na drodze krajowej nr 74. Jak poinformowała PAP asp. Małgorzata Perkowska-Kiepas z Komendy Miejskiej Policji w Kielcach, ze wstępnych ustaleń wynika, że 65-letni kierowca busa jadącego w kierunku Opatowa z nieustalonych dotąd przyczyn zjechał ze swojego pasa ruchu; uderzył w drzewo, a pojazd przewrócił się na prawy bok.
CZYTAJ DALEJ

Stronie Śląskie. Księża, siostry zakonne i klerycy ramię w ramię w walce z powodzią

2024-09-20 22:15

[ TEMATY ]

Stronie Śląskie

powódź w Polsce (2024)

archiwum prywatne

Od blisko tygodnia mieszkańcy Kotliny Kłodzkiej zmagają się z tragiczną powodzią. Woda zniszczyła nie tylko budynki i infrastrukturę, ale także spokój i poczucie bezpieczeństwa mieszkańców.

"Niedziela" dla powodzian. Nasi czytelnicy wspierają poszkodowanych w wyniku powodzi: fundacja.niedziela.pl.
CZYTAJ DALEJ

Przedstawienie

2024-09-21 17:28

[ TEMATY ]

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

To już zaczyna zakrawać o farsę. Podziękowania składane na ręce wojewody, który na sztabie kryzysowym odczytuje je premierowi Donaldowi Tuskowi. Jedno wielkie łubudubu. Jak bardzo ten cały cyrk kontrastuje z tragedią powodzian i oceną działań rządu nie trzeba pisać, wystarczy posłuchać ludzi, którzy mierzą się z powodzią i jej skutkami. To już nie komedia, to tragikomedia, gdzie raz słyszymy pohukiwanie premiera, który obiecuje ściganie szabrowników, a innym razem podległa mu policja ściga młodego człowieka, który miał czelność w mediach społecznościowych przed nimi ostrzegać.

Gdy opadnie wielka woda, konieczny będzie solidny rachunek sumienia tej władzy, a co za nim idzie wyciągnięcie wniosków i pociągnięcie do odpowiedzialności tych, którzy zawiedli. Nie dało się uniknąć żywiołu, ale można było zminimalizować straty i przygotować mieszkańców na to, co nieuchronne. Wyszło już na jaw, że Komisja Europejska ostrzegała, meteorolodzy ostrzegali, a władze w Polsce wprowadzały obywateli w błąd, z premierem na czele. Zamiast już na początku września ostrzegać i informować – były zapewnienia, że „nie ma powodów do paniki”. Dziś powodów do dymisji jest kilka. Przede wszystkim nieprzygotowanie zbiorników retencyjnych na przyjęcie fal powodziowych, nie spuszczanie wody, „bo złote algi”, wypowiedzi premiera z 13 września, gdy nasz sąsiad, premier Czech już był po pierwszych konsultacjach kryzysowych z lokalnymi władzami. Do tego dochodzi odpowiedzialność samorządów i zbyt późna reakcja wojewodów na zagrożenie.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję