Gdyby we współczesnej Polsce słowo "honor" coś jeszcze dla
elit politycznych znaczyło, to Jerzego Urbana należałoby wyzwać na
pojedynek. Jednak nawet przed II wojną światową nie byłoby to wskazane,
gdyż "Polski kodeks honorowy" Władysława Boziewicza wyraźnie mówi,
iż "wykluczonymi ze społeczności ludzi honorowych są osoby, które
dopuściły się pewnego ściśle kodeksem honorowym określonego czynu;
a więc indywidua następujące: (...) 21. Paszkwilant i członek redakcji
pisma paszkwilanckiego; 22. rozszerzający paszkwile...".
Obrzydliwym paszkwilem jest artykuł Jerzego Urbana, który
ukazał się tuż przed ostatnią Pielgrzymką Papieża do Ojczyzny. Paskudny
atak posługujący się najniższej kategorii argumentami (argumentum
ad personam). W swym tygodniku Urban napisał takie rzeczy o Ojcu
Świętym, że nie można tego ani czytać, ani cytować.
W ten sposób przekroczył wszelkie możliwe zasady moralne,
prawne, honorowe, dlatego trudno dobrać odpowiedni przymiotnik do
jego nazwiska. Obca mu jest nie tylko polska gościnność, ale chyba
dawno temu zapomniał, czym jest zwyczajna przyzwoitość.
Prawo i Sprawiedliwość zwróciło się do władz SLD z apelem
o potępienie jego działalności. Młodzieżówka tej partii złożyła doniesienie
o przestępstwie do prokuratury, gdyż Jan Paweł II jest prawnie chroniony
jako głowa państwa watykańskiego. Słusznie!
Jak zareagowali partyjni koledzy J. Urbana? Odcięli się
od haniebnego artykułu, ale w jakże politycznie poprawny sposób.
Marszałek Borowski odpowiedział: "Ja nie potępię żadnej działalności
Jerzego Urbana, Urban jest człowiekiem wielowymiarowym. Pisze rzeczy
słuszne i niesłuszne". Z kolei premier Miller próbował wybrnąć tymi
słowy: "Jerzy Urban jest publicystą kontrowersyjnym. (...) Nie ma
w Polsce zakazu głoszenia poglądów. Tak samo jest w każdej partii
politycznej, również i w SLD - każdy, kto coś mówi, coś pisze, robi
to na własny rachunek i poddawany jest ocenie. To samo dotyczy Jerzego
Urbana".
Człowiek ten umie się odnaleźć w każdym systemie politycznym.
Byle ten system był też wielowymiarowy, czyli sowicie wynagradzający
zarówno robienie rzeczy słusznych, jak i niesłusznych. Urban doskonale
radził sobie za komuny, świetnie egzystuje i teraz w świecie liberalnym,
a właściwie libertyńskim. Liberalizm niesie jakieś pozytywne treści,
natomiast libertynizm prowadzi do destrukcji, chaosu, usprawiedliwiając
to prawem człowieka do wolności.
Nie czytam i nie kupuję Urbanowego tygodnika. Czasami
podrzucają mi jakiś artykuł znajomi, tłumacząc, że "dokłada tym z
prawa i z lewa". Gdy ten artykuł przeczytałem w internecie, uznałem,
że nie mogę milczeć. Zastanawiam się, dlaczego tak haniebny tekst
ukazał się w tym momencie dziejowym? Przypuszczam, że był to papierek
lakmusowy, który miał sprawdzić stan lojalności elit obecnie rządzących
wobec zaplecza partyjnego i założeń ideologicznych SLD. Wysunięte
na państwowe urzędy elity wyraźnie się podzieliły na: część pragnącą
jawnej i zdecydowanej konfrontacji z naszym Kościołem i tę drugą,
która pragnie włączyć katolików świeckich i duchowieństwo do realizacji
swoich celów politycznych. Sądzę, że Jerzy Urban chciał, aby konkretni,
prominentni działacze określili się, po jakiej stoją stronie. Doraźny
cel polityczny i paskudne, haniebne środki do jego realizacji, godzące
w autorytet Jana Pawła II, a także raniące każdego, kto cieszył się
z tej Pielgrzymki i z przesłania, jakie przywiózł - nie tylko Polakom
- nasz wielki Rodak.
Pomóż w rozwoju naszego portalu