W Archidiecezji Lubelskiej znajduje się miejscowość będąca magnetycznym
centrum wszelkiej działalności artystycznej. Mowa oczywiście o Kazimierzu
nad Wisłą, do którego przybywają przede wszystkim malarze, aby w
przepięknej scenerii przyrody, która tutaj współistnieje w szczególnej
harmonii z duchem historii, spotkać swoją muzę. Jednakże nie tylko
plastycy znajdują w tym mieście swoją artystyczną przystań. Od dwudziestu
lat Kościół Farny p.w. św. Jana Chrzciciela i św. Bartłomieja AP.,
przyciąga zarówno wykonawców, jak i miłośników muzyki klasycznej.
23 lipca br. w Kazimierskiej Farze, już po raz ostatni w
tym sezonie, zabrzmiał koncert w ramach Letnich Wieczorów Muzycznych.
Festiwal ten, od trzech lat w nowej formule, stanowi kontynuację
zapoczątkowanych 20 lat temu Koncertów Muzyki Kameralnej i Muzyki
Organowej. Organizowany jest przez Kazimierski Ośrodek Kultury, wspomnianą
już parafię oraz Towarzystwo Ochrony Dziedzictwa Kulturowego "Kazimierska
Fara". Od trzech lat prowadzi go Jan Popis (z wykształcenia muzykolog,
od 1975 roku związany z polskim radiem publicznym).
O atrakcyjności Letnich Wieczorów Muzycznych decyduje zabytkowość
instrumentu. Organy pochodzą z 1620 roku. Są właściwie najstarszymi
w Polsce (drugie zbliżone datą znajdują się w Olkuszu). "Myślę, że
organy te dają szczególną przyjemność wykonywania muzyki staropolskiej.
Przykładem są utwory zawarte w Tabulaturze Jana z Lublina. W tym
tkwi sam urok i czar. Jan z Lublina spisując tę tabulaturę w II połowie
XVI w. przełożył na organy wiele utworów wokalnych, świeckich i religijnych.
Jeśli podczas słuchania uświadomimy sobie, że dokonywał tego około
400 lat temu, czyli w czasie budowy kazimierskich organów, wtedy
z większą łatwością "przenosimy się" w dawne czasy. W tym właśnie
tkwi smak autentyzmu historycznego." - wprowadza w tajniki Kazimierskiej
Fary pan Jan.
I rzeczywiście, muzyka - choć mogłoby się wydawać dla wąskiego
tylko grona koneserów - przyciąga w sobotnie wieczory szeroką publiczność: "
Te koncerty w ciągu 20 lat, wykreowały w Kazimierzu pewien zwyczaj.
Przybywa tutaj wspaniała publiczność, uwrażliwiona na zjawiska artystyczne.
Myślę, że otwarcie tego specyficznego salonu muzycznego, jakim jest
kościół, powiększa możliwości przeżyć artystycznych w Kazimierzu."
- opowiada pan Jan o wzajemnym przenikaniu się atmosfery Kazimierza
i muzyki klasycznej. Zwierza się również ze swoich zamierzeń: "W
Kazimierzu jest wiele znakomitych galerii plastycznych. Przyznam
się szczerze, że chciałbym z nimi troszeczkę "porywalizować" pokazując
galerię dzieł muzycznych. Oczywiście chcę to czynić w sposób szlachetny.
A więc nawiązując korespondencję, kontrapunktując ze znakomitymi
galeriami dzieł malarskich. Chodzi o to, żeby zawiązała się pewna
wibracja w tym znaczeniu, że emocje wyniesione z galerii dzieł muzyki
jakoś zarezonują, gdy się znajdziemy w galerii dzieł malarskich.
Na te koncerty przychodzą również artyści plastycy, którzy mam nadzieję,
odbierają te muzyczne dzieła również jako źródło pewnych inspiracji."
W kontekście kazimierskiego festiwalu muzycznego, warto
poruszyć kwestię jakości promowanej muzyki. Otóż dostrzegalny ostatnio
jest fakt komercjalizacji tej subtelnej dziedziny sztuki, jaką jest
muzyka klasyczna. W imię poszerzania kręgu odbiorców, na podobnych
imprezach jak ta w Kazimierzu, prezentuje się w głównej mierze tzw.
utwory szlagierowe. Niestety, nie zawsze w dobrym wykonaniu. Często
organizatorzy w ten właśnie sposób sprowadzają przedsięwzięcia, które
mogłyby okazać się prestiżowe - nie tylko w skali regionalnej czy
krajowej - do poziomu kultury masowej. Na szczęście ze słów pana
Jana, jak i z programu tegorocznej imprezy wynika, że Letnie Wieczory
uchronią się przed taką "profanacją": "Publiczność oczekuje dobrej
muzyki, na najwyższym poziomie wykonawczym. Klucz doboru repertuaru
i artystów jest właściwie jeden: powinny być grane najwspanialsze
dzieła muzyczne i w możliwie najlepszym wykonaniu. Oczywiście w dużym
stopniu zależy to od możliwości finansowych limitujących ten dobór.
Przynajmniej jednak intencyjnie chodzi o to, żeby działy się tu rzeczy
najlepsze i na najwyższym poziomie."
Z ubolewaniem trzeba zaznaczyć, że w tym roku festiwal
borykał się ze szczególnymi problemami finansowymi: "Pierwszego maja
dowiedzieliśmy się, że budżet na tegoroczny festiwal wynosi 0. Oczywiście
powinniśmy w tym momencie odwołać festiwal. Jednak jako organizatorzy
postanowiliśmy do tego nie dopuścić. Jeśli koncerty wypadłyby z tegorocznego
programu letniego, to co w Kazimierzu pozostałoby? Piwa się można
napić wszędzie, przepłynąć Wisłę w jedną czy w drugą stronę też można
w kilku innych miastach. Natomiast gdyby miały zamilknąć tego lata
kazimierskie organy, to kto wie czy nie zwolniłoby bicie artystyczne
tętno Kazimierza. Proszę mi uwierzyć, że to heroiczny wysiłek organizatorów,
silne wsparcie proboszcza, nie tylko duchowe (ta świątynia zawsze
jest otwarta dla muzyki) oraz pełne zrozumienie, wręcz poświęcenie
muzyków artystów, złożyły się na to, że udało się utrzymać ten jeszcze
jeden przyczółek kultury wysokiej." Problemy finansowe tego artystycznego
przedsięwzięcia zadziwiają - przecież to miejsce przyciągające artystów
powinno w równym stopniu magnetycznie oddziaływać na współczesny
mecenat sztuki. Aż strach pomyśleć, co będzie za rok, czy za kilka
lat, gdy organizatorom być może zabraknie determinacji. Byłaby to
wielka strata dla Lubelszczyzny, bo niestety coraz rzadziej spotyka
się przedsięwzięcia, gdzie organizatorom naprawdę zależy na odpowiednim
poziomie, bez bicia czoła przed miernotą otaczającej nas kultury
masowej. "Uważam, że tylko jakością można przekonać. Wszelkie ułatwienia
to tak jakby proponowanie reprodukcji czy przeźroczy zamiast oryginalnych
dzieł malarskich. W tym wypadku jestem rygorystą. Kazimierz i Kazimierska
Fara zobowiązują do jakości, która pozostaje trwałym śladem kazimierskiego
pejzażu doznań artystycznych." - przekonuje Jan Popis.
Pomóż w rozwoju naszego portalu