Stachanowcy z SLD
Szef SLD Wojciech Olejniczak jest zawiedziony postawą rządu premiera Marcinkiewicza. - Bo nic nie robi - rzekł był młody wódz starych postkomunistów (Rzeczpospolita, 8 stycznia). No, rzeczywiście, aż się łezka kręci w oku, jak się wspomni dokonania ekipy eseldowskiej. Najlepsze kawałki mogliby opowiedzieć prokuratorzy, a w niektórych przypadkach już sędziowie.
Protestują
Działacze SLD podkradają sobie symbole walki z komuną. Niektórzy postkomuniści zaczęli nosić słynne oporniki w klapach marynarek, protestując przeciw demokratycznie wybranym władzom (Gazeta Wyborcza, 7 lutego). Chodzi plotka, że 13 grudnia uroczyście wręczą taki jeden generałowi Jaruzelskiemu i kilka innych emerytowanym esbekom. Niech sobie też poprotestują.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Telewizja kłamie
No i Platforma Obywatelska ma problem, bo Polacy nie chcą jej słuchać, że rząd jest „be”, i jakby na przekór większość uważa, że rząd jest „cacy”. No i gdzie tu winę znaleźć? Powiedzieć społeczeństwu, że jest głupie, jakoś nie wypada, bo byłoby to polityczne sepuku, no więc mówią politycy PO, że społeczeństwo za dużo telewizji ogląda. A telewizja, jak wiadomo nie od dziś, kłamie.
Rozdział historii
PSL się kończy. W sondażach cieniutko. Władze partii sprzedają majątek. Politycy protestują i ich wyrzucają z ugrupowania. Zdaje się, że tak zamyka się jeden z etapów historii.
Stare twarze, nowa jakość
Po oczyszczaniu, a później odnawianiu, na obecnym etapie lewica się jednoczy. W Łodzi lewicę mają jednoczyć oczyszczeni i odnowieni ludzie, niestety, zawsze z uwagą: „byli”. No więc lewicę jednoczył będzie: były pierwszy sekretarz KW PZPR, były prezydent Łodzi, była wiceminister przy słynnym z zadymiarskich wyczynów ministrze Łapińskim, byli postkomunistyczni prezydenci miasta, były, niesławnej pamięci szef NFZ (Gazeta Wyborcza, 7 lutego). To się nazywa nowa jakość ze starymi twarzami.
Publiczne spektakle
Trwa spór, czy zakupy dla polskiej armii były celowe i sensowne. Niektórzy na przykład podają w wątpliwość możliwości fińskiego transportera opancerzonego. Żeby przeciąć spór, minister obrony obiecał sprawdzić odporność pancerza pojazdu i zarządził publiczny test. Mówiąc prosto: Będą strzelać do transportera. Więcej. Odpowiedzialny za program urzędnik zapowiedział, że wsiądzie do wozu w czasie próby (Gazeta Polska, 8 lutego). Uff! Odważny! Jak się krytyczne opinie sprawdzą, to oprócz publicznej próby będziemy mieli publiczne samobójstwo.
(pr)