Reklama

Jezuita z telewizji

Już w szkole średniej prowadził szkolny radiowęzeł. W nowicjacie współbracia nucili przy nim hymn Radia Watykańskiego, prognozując, że w przyszłości tam właśnie będzie pracował. Sprawdziło się.
Dziś o. Andrzej Majewski SJ jest szefem Redakcji Programów Katolickich TVP, która w tym publicznym medium niestrudzenie głosi wartości chrześcijańskie.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

O. Andrzej Majewski przeszedł do historii za sprawą Benedykta XVI, z którym przeprowadził pierwszy w dziejach wywiad telewizyjny

Stres i dyrektorska odpowiedzialność sprawiają, że dochodzi czasem w telewizji do komicznych sytuacji. Piotr Kot, dziennikarz Redakcji Katolickiej, opowiada: - Ponieważ o. Majewski ma świetny głos, wykorzystaliśmy kiedyś jego zdolności do przeczytania tekstu lektorskiego do jednego z filmów dokumentalnych. Zamknięty w kabinie lektorskiej czytał przygotowany komentarz. Ku naszemu zdumieniu między jednym a drugim akapitem - kiedy realizator przewijał taśmę do kolejnego akapitu - szef odebrał kolejną rozmowę telefoniczną. Jest niewolnikiem telefonu. Chociaż, z drugiej strony, zawsze „z czymś” czy pytając „o coś”, można do niego zadzwonić.
Jak w każdej firmie, zdarzają się różne spory między pracownikami. Ale rozwiązywane są w sposób właściwy. - Wszystkie polecenia, prośby, sugestie ze strony szefa wiążą się z rozmową. A ta, nawet w przypadku różnicy postrzegania danej sprawy, daje zawsze wspólnie wypracowany, pozytywny efekt - podkreśla Kot.
Bogdan Sadowski, który jest zastępcą o. Majewskiego i pracuje z nim biurko w biurko, wyznaje, że z szefem... trudno się współpracuje. - Rzadko można go zadowolić, bo ma wysokie wymagania. Ciągle zachęca do czegoś więcej. Pochwali, powie, że bardzo dobrze coś zostało zrobione, ale zaraz zachęci, żeby zrobić jeszcze lepiej. Z tym, że ja uważam to za jego zaletę, a nie wadę. Bo to w naszej pracy dobra cecha - zaznacza Sadowski.
- Chciałbym być szefem dobrym, normalnym, który potrafi docenić, pochwalić, inspirować, zachęcać, żeby ludzie, którzy ze mną pracują, nie bali się przychodzić do pracy, a w pracy dobrze się czuli i mieli poczucie, że zależy nam na tej samej sprawie - mówi z uśmiechem o. Majewski.

Nie ucieka od ludzi

Z o. Andrzejem Majewskim SJ wybrałem się na spacer po gmachu Telewizji Polskiej przy ul. Woronicza w Warszawie. Co chwila mijają nas spieszący się do swoich zajęć ludzie: dziennikarze, realizatorzy, dźwiękowcy, montażyści. Widząc o. Majewskiego, uśmiechają się, mówią: „Szczęść Boże”, a nawet „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”. - Jeszcze 16 lat temu było to nie do pomyślenia. Wtedy Redakcja Katolicka w TVP dopiero powstawała, a ksiądz był takim stworem, którego omijało się szerokim łukiem - mówi o. Majewski.
Dzisiaj nie tylko, że się księdza nie omija, ale nawet szuka się z nim kontaktu. Niewielki gabinet o. Majewskiego ciągle jest pełen ludzi. Przychodzą nie tylko w sprawach służbowych. Zdarza się, że proszą o rozmowę w sprawach osobistych, duchowych. Wtedy siedzący w tym samym pokoju redaktor Bogdan Sadowski wie, że musi wyjść. Sam często rozmawia z szefem na tematy niezawodowe. Podobnie jak inny z dziennikarzy, redaktor Piotr Kot.
- Nasze wzajemne relacje nie są tylko i wyłącznie dyskusjami dotyczącymi spraw programowych, ale są też chwile, kiedy rozmawiamy o rodzinie, o problemach, jakie nas dotykają poza Woronicza. Szef nie ucieka od takich rozmów, co więcej, służy radą i pomocą. Jest dla nas nie tylko szefem, ale właśnie kapłanem - mówi Kot.
Sam o. Majewski twierdzi, że stara się zachowywać naturalnie i nie eksponować w pracy swojego kapłaństwa. - Ale wszyscy dobrze wiedzą, że jestem księdzem - podkreśla.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Nie wycisną nas jak cytrynę

Piotr Kot uważa, że we współpracy z innymi najważniejsze jest „bycie człowiekiem”. - Dopiero później jest się kapłanem, dziennikarzem, hydraulikiem. Dlatego też zawód czy powołanie nie jest dostatecznym wyznacznikiem relacji do drugiego człowieka. Ale z drugiej strony powołanie czy wykonywany zawód może na tę relację pozytywnie wpływać. I nasz szef jest tego dobitnym przykładem.
- Dobrze, że szef jest kapłanem - mówi Bogdan Sadowski. - To wiele ułatwia. Jest człowiekiem, którego nie interesuje tylko i wyłącznie praca. Dzięki temu mamy poczucie, że tu nas nie wycisną jak cytrynę i nie wyrzucą.

Talent dziennikarski

Andrzej Majewski, rocznik 1961, pochodzi z Żar. Już w szkole średniej interesował się mediami, prowadził szkolny radiowęzeł. Ale nie chciał być dziennikarzem. Do Zakonu Jezuitów wstąpił w 1980 r.
W nowicjacie w Kaliszu współbracia szybko odkryli w nowicjuszu Majewskim predyspozycje dziennikarskie. Może ze względu na jego piękny radiowy głos, a może z racji na pracę w szkolnym radiowęźle. - Trochę mu „dokuczaliśmy”, nucąc w jego obecności hymn Radia Watykańskiego, prognozując, że tam kiedyś trafi. I nie pomyliliśmy się - mówi o. Leszek Mądrzyk SJ, kolega o. Majewskiego z nowicjatu i studiów, obecnie magister jezuickiego nowicjatu w Gdyni.
W trakcie studiów teologicznych w Warszawie Andrzej Majewski nie przestawał imponować talentem dziennikarskim. - Kiedyś trzeba było przygotować krótką relację z jakiegoś wydarzenia do Radia Watykańskiego. Andrzej zrobił to bardzo szybko i sprawnie - wspomina o. Mądrzyk.

Reklama

Magisterka w Radiu Watykańskim

Zainteresowania i talenty medialne Andrzeja Majewskiego nie uszły uwagi przełożonych. W trakcie formacji młodego jezuity przewidziana jest tzw. magisterka, czyli 2- 3 letni czas przerwy w studiach i praca w jakiejś instytucji, która pozwala zmienić środowisko i tryb życia. Andrzej Majewski został wysłany do pracy w Radiu Watykańskim, które od początku prowadzą jezuici. Bardzo szybko się tam odnalazł i pokochał tę pracę. Spotkał tam swojego obecnego prowincjała - o. Dariusza Kowalczyka SJ, który dobrze pamięta, jak razem z Andrzejem Majewskim czytał na antenie serwis informacyjny. - Zrobił na mnie wrażenie tembr bardzo radiowego głosu Andrzeja. Bo Andrzej jest przede wszystkim radiowcem, chociaż przed kamerą też sobie radzi: spokojny, uśmiechnięty, a zarazem rzeczowy i kompetentny - ocenia o. Kowalczyk.
Po zakończeniu magisterki Andrzej Majewski wrócił do Polski, gdzie kontynuował studia. Ale po święceniach kapłańskich z powrotem trafił do Radia Watykańskiego. Został wiceszefem sekcji polskiej, co oznaczało już poważną odpowiedzialność. A także konieczność podróży po całym świecie, aby relacjonować pielgrzymki Jana Pawła II. Odbył z nim 17 pielgrzymek.
W 2001 r. przestał pracować w Radiu Watykańskim. Przez rok odpoczywał od mediów, pracując w Domu Rekolekcyjnym Jezuitów w Gdyni. Ale potem został dyrektorem jezuickiego Europejskiego Centrum Komunikacji i Kultury w Warszawie i znowu zajmował się mediami. Ale, mimo wszystko, absolutnie nie myślał, że lada chwila zostanie dyrektorem w telewizji.
W 2003 r. dotychczasowy kierownik Redakcji Programów Katolickich TVP o. Krzysztof Ołdakowski SJ został rektorem warszawskiego Kolegium Jezuitów i w telewizji powstał wakat... - Kto go może zastąpić - zastanawiali się przełożeni. W sposób naturalny uznali, że najlepszy będzie o. Majewski. - I tak trafiłem na Woronicza - mówi jezuita.

Reklama

Powierzcie to jezuitom

W 1980 r. jednym z postulatów „Solidarności” było żądanie dostępu Kościoła do jedynych wówczas w kraju mediów publicznych. Na pytanie współpracowników, komu ewentualnie powierzyć tworzenie redakcji katolickich w publicznych mediach, jeżeli oczywiście takie miałyby szanse powstać, umierający kard. Stefan Wyszyński miał odpowiedzieć: - Powierzcie to jezuitom!
I tak się stało, ale dopiero w 1989 r. Od tej pory publiczne radio i telewizja mają swoje redakcje katolickie. Redakcja telewizyjna produkuje siedem, osiem programów tygodniowo. - Zajmujemy się też obsługą ważnych wydarzeń z życia Kościoła, jak np. majowa pielgrzymka Benedykta XVI do Polski. Było to gigantyczne przedsięwzięcie dla telewizji, bo musiała wyprodukować obraz dla całego świata - wyjaśnia o. Majewski, który był wszędzie tam, gdzie Papież, relacjonując telewidzom na żywo każdy krok Ojca Świętego.
Jednak zanim ta pielgrzymka zaczęła nabierać konkretnych kształtów, o. Majewski przeszedł do historii. 20 września 2005 r. w Castel Gandolfo przeprowadził pierwszy telewizyjny wywiad z Benedyktem XVI, udzielony zresztą przez Papieża specjalnie dla Telewizji Polskiej.

Wędkarz

Nie wyobraża sobie, aby miał pracować w telewizji do emerytury. - Przecież nie przestaję być księdzem. A ta praca nie pozostawia dużo czasu na lekturę, modlitwę. Nie widzę więc możliwości łączenia na stałe powołania zakonnego z pracą tutaj - mówi. W wolnych chwilach, aby oderwać się od dziennikarstwa, oddaje się swojej ulubionej rozrywce: łowieniu ryb. - To daje dużo spokoju - wyjaśnia.
Co będzie robił za kilka lat, jeszcze nie wie. - Wszystko to, co do tej pory się w moim życiu wydarzyło, jest dla mnie wielką przygodą. W przyszłości może wyjadę pracować gdzieś za granicą, gdzie bardziej potrzeba księży niż u nas.

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Proroctwo św. Andrzeja Boboli. Czy wypełniły się słowa Patrona Polski?

[ TEMATY ]

św. Andrzej Bobola

Episkoapt News

Święty Andrzej Bobola nie pozwolił o sobie zapomnieć – sam zaczął upominać się o swój kult. Po śmierci ukazał się w Pińsku, Wilnie aż wreszcie w Strachocinie. Joanna i Włodzimierz Operaczowie w swojej najnowszej książce – biografii św. Andrzeja Boboli „ Boży Wojownik” poszukują odpowiedzi dotyczących specjalnej misji świętego oraz opisują proroctwo, które wyjawił o. Alozjemu Korzeniewskiemu.

Dominikanin o. Alojzy Korzeniewski należał do ludzi twardo stąpających po ziemi. Był wcześniej nauczycielem fizyki w gimnazjum w Grodnie i przełożył na język polski holenderski podręcznik do tego przedmiotu. Interesował się między innymi nowatorską ideą lotów balonem. Gdy w Grodnie zamieszkał wywieziony przez Rosjan ostatni król Polski Stanisław August Poniatowski, odwiedzał o. Korzeniewskiego w jego laboratorium i rozmawiał z nim o balonach. Po wojnach napoleońskich dominikanin trafił do Wilna. Jako płomienny kaznodzieja często poruszający tematy patriotyczne naraził się władzom carskim, które zmusiły jego przełożonych do zakazania mu głoszenia kazań i słuchania spowiedzi.

CZYTAJ DALEJ

Rodzice niepełnosprawnych dzieci w Sejmie: aborcja nie jest rozwiązaniem

2024-05-16 16:10

[ TEMATY ]

sejm

rodzice

niepełnosprawność

Adobe Stock

Na wysłuchaniu publicznym w sprawie projektów zmierzających do liberalizacji przepisów aborcyjnych oprócz organizacji pozarządowych uczestniczą także rodziny z dziećmi niepełnosprawnymi. - Znam kilkaset rodzin, które mają dzieci z niepełnosprawnościami i Zespołem Downa i oni sobie radzą. To nie jest rozwiązanie problemu - mówiła jedna z matek, Marta Witecka.

Po serii wystąpień przedstawicieli organizacji pozarządowych rozpoczęła się część dla osób indywidualnych. Ta część wysłuchania publicznego potrwa kolejne kilka godzin, gdyż do zabrania głosu zapisało się ponad 300 osób.

CZYTAJ DALEJ

Nowe normy dotyczące domniemanych zjawisk nadprzyrodzonych

Od „nihil obstat” po opinię negatywną – zatwierdzony przez Papieża dokument Dykasterii Nauki Wiary zawiera 6 różnych ocen w rozeznawaniu przypadków. Zasadniczo ani biskup, ani Stolica Apostolska nie będą się wypowiadać w sprawie orzeczenia o nadprzyrodzonym charakterze danego zjawiska, a ograniczą się do zezwolenia na kult i pielgrzymki oraz ich promowania.

Uaktualnione zostają normy dotyczące rozeznawania domniemanych zjawisk nadprzyrodzonych – stanowi o tym nowy dokument Dykasterii Nauki Wiary, opublikowany w piątek 17 maja, który wejdzie w życie w niedzielę 19 maja, w uroczystość Zesłania Ducha Świętego. Tekst poprzedza szczegółowa prezentacja, dokonana przez prefekta, kard. Victora Manuela Fernandeza, po której następuje wprowadzenie i wskazanie 6 różnych możliwych rozstrzygnięć. Możliwe będzie szybsze wypowiadanie się, z poszanowaniem pobożności ludowej, i z reguły władza kościelna nie będzie już zobowiązana do oficjalnego orzekania o nadprzyrodzonym charakterze danego zjawiska, którego dogłębne przebadanie mogłoby wymagać dużo czasu. Inną nowością jest wyraźniejsze zaangażowanie Dykasterii Nauki Wiary, która będzie musiała zatwierdzić ostateczną decyzję biskupa i będzie miała prawo do interweniowania w każdej chwili poprzez motu proprio. W ostatnich dziesięcioleciach w wielu przypadkach, co do których wypowiadali się poszczególni biskupi, angażowane było dawne Święte Oficjum, jednak prawie zawsze interwencja pozostawała za kulisami, i domagano się, żeby nie podawać tego do publicznej wiadomości. Obecnie motywacją do tego wyraźnego zaangażowania Dykasterii jest m.in. trudność w ograniczeniu do poziomu lokalnego zjawisk, które w pewnych przypadkach osiągają wymiary krajowe, a nawet globalne, „tak że decyzja dotycząca jednej diecezji ma konsekwencje również gdzie indziej”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję