Reklama

Ojcze Święty, bądź nadal blisko!

Niedziela Ogólnopolska 31/2007, str. 4-5

Abp Mieczysław Mokrzycki i ks. inf. Ireneusz Skubiś
GRAZIAKO

Abp Mieczysław Mokrzycki i ks. inf. Ireneusz Skubiś<br>GRAZIAKO

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. inf. Ireneusz Skubiś: - Księże Arcybiskupie, został Ksiądz mianowany arcybiskupem koadiutorem dla wiernych obrządku łacińskiego archidiecezji lwowskiej. Jest to dla nas wszystkich wielkie wydarzenie, zwłaszcza że poznaliśmy już Księdza przy posłudze zarówno wielkiemu Janowi Pawłowi II, jak i obecnemu papieżowi Benedyktowi XVI. Ksiądz Arcybiskup jest jednym z najważniejszych świadków pontyfikatu Jana Pawła II, teraz natomiast jest jednym z najbliższych polskich świadków pontyfikatu Benedykta XVI. Rozmawiam więc ze świadkiem dwóch pontyfikatów. Co dzisiaj odczuwa Ksiądz Arcybiskup, tak niedawno przebywający u boku Jana Pawła II?

Reklama

Abp Mieczysław Mokrzycki: - Myślę, że jakiś wewnętrzny pokój, którym Ojciec Święty nas umacniał. Nominacja do Lwowa jest przede wszystkim ważnym wydarzeniem w moim życiu. Patrząc po ludzku, mógłby mi towarzyszyć w związku z tym niepokój. Jestem jednak przekonany, że wszystkie sprawy są w ręku Boga i ta ufność, której doświadczałem przez ponad dziewięć lat u boku Jana Pawła II i ponad dwa lata u obecnego Ojca Świętego, jest właśnie źródłem pokoju. Rodzi się we mnie refleksja, iż doświadczenie obecności u boku obu papieży było dla mnie wielką łaską, niezasłużoną, i że tym bardziej powinienem w swoim życiu wywdzięczyć się za to Panu Bogu przez wierną służbę, starając się dawać świadectwo tego zawierzenia, jakiego przykładem był Jan Paweł II i jakim odznacza się Benedykt XVI.

- Jesteśmy w okresie przygotowania do kanonizacji i beatyfikacji sługi Bożego Jana Pawła II. Jak Ksiądz Arcybiskup doświadczał jego świętości?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- W Piśmie Świętym czytamy, że ludzie chcieli choć dotknąć szat Jezusa, a pierwsi chrześcijanie w Jerozolimie pragnęli, aby przynajmniej padł na nich cień św. Piotra. Podobnie każdy z nas, nie tylko zwykły pielgrzym, który przybywał do Rzymu, chciał przynajmniej dotknąć czy zobaczyć Ojca Świętego Jana Pawła II, fizycznie doświadczyć jego obecności. Ja każdego dnia, mając możliwość spotkania, napełniałem się wewnętrzną radością, pokojem. On przemieniał każdego z nas, również mnie. Przemieniał swoją postawą, modlitwą, zachowaniem, słowem, każdym gestem. Promieniowała od niego jakaś radość, pokój, charyzma. Każdy po spotkaniu z Ojcem Świętym odchodził przemieniony, napełniony wewnętrzną łaską, która płynęła od Pana Boga przez Ojca Świętego. Po prostu przemieniał ludzi. W jego obecności wszyscy czuli się lepsi i gotowi do dobrego. To chyba jest najlepsze świadectwo świętości.

Reklama

- O Papieżu mówi się jako o mocarzu ducha. To określenie jest bardzo trafne. Prawie każdego dnia do Ojca Świętego - oprócz dobrych wiadomości, ludzkiej serdeczności, różnych darów, kwiatów - docierały sprawy trudne dotyczące całego świata, bolesne ciernie. Ksiądz Arcybiskup był tego świadkiem. Jak Ojciec Święty znosił uderzenia w Kościół, w najważniejsze wartości, a również - co się zdarzało - w niego osobiście?

- Patrząc tak po ludzku, bardzo to przeżywał, ale z drugiej strony był człowiekiem głębokiej wiary, wielkiej miłości i bezgranicznego zaufania Panu Bogu. Te trudne sprawy szybko powierzał w modlitwie Jemu. Oddawał całkowicie siebie i wszystkie sprawy Opatrzności Bożej. Zawsze polegał na Bogu, z przekonaniem, że On najlepiej wszystko rozwiąże. Wszytko, co trudne, a właściwie w ogóle wszystko, zawierzał Bogu. Jako Namiestnik Chrystusa musiał odczuwać boleśnie próby marginalizacji Kościoła i moralności chrześcijańskiej, ponieważ wiedział, że nie ma dla człowieka lepszych propozycji życia niż Jezusowe, ewangeliczne. Uderzała jednak u niego niezwykła ufność, że przecież prawda musi się przebić - nie tylko obronić, ale zwyciężyć, bo w przeciwnym razie człowiek dojdzie do absurdu, zaneguje samego siebie. To trwanie przy prawdzie i życie według niej, przekonanie, że jego zadaniem jest dawać jej świadectwo tak jak Pan Jezus, pozwalało na znajdywanie właściwej perspektywy: liczy się prawda, nic, co jest poza nią, nie liczy się.

- Ksiądz Arcybiskup przez ten czas doświadczał powszechności Kościoła, patrzył na Ojca Świętego jako na Pasterza powszechnego. Jak od tej strony Ekscelencja dźwiga to wielkie, piękne i wspaniałe doświadczenie powszechności Kościoła, które będzie teraz niósł do Lwowa jako również wielkie doświadczenie osobiste?

Reklama

- Jako kapłan archidiecezji lwowskiej, jeszcze na terenie Polski, nie miałem tak szerokich możliwości kontaktu z Kościołem powszechnym, przez skupienie się bardziej na posłudze w diecezji. Będąc w Rzymie na studiach, a potem przy boku Ojca Świętego, doświadczyłem, można rzec - namacalnie, że Kościół katolicki to jedna wielka rodzina, że wszyscy jesteśmy dla siebie braćmi. Kapłani pochodzący z innych krajów są nam bardzo bliscy. I odczuwało się tę bliskość, nie było barier mimo różnych języków, ras czy narodów. Wiara jest ogromną siłą jednoczącą poprzez miłość, i to doświadczenie stanowi zawsze źródło niezwykłego entuzjazmu: oto są inni, bardzo wielu takich, którzy myślą, czują podobnie jak my i tego samego pragną. Świadomość, że wszyscy mamy jeden cel - Boga, do którego wszystko zmierza, jest źródłem poczucia uniwersalności naszej posługi - tego, że każdy z nas wpisuje się w ten jeden wielki oddech Kościoła powszechnego.

- Pogrzeb Ojca Świętego pokazał, jak bardzo kapłani wszystkich ras i narodów kochali Jana Pawła II.

- Tak, to było niezwykłe - nie tylko dla Kościoła, ale i dla całego świata - wielkie świadectwo o wielkiej mocy i świętości Jana Pawła II, który podczas swojego pontyfikatu potrafił zjednać narody i przygarnął rzesze ludzi do Pana Boga.

- Kiedy został Ksiądz Arcybiskup sekretarzem Benedykta XVI, ucieszyliśmy się bardzo wszyscy w Polsce, bo widzieliśmy ten nowy pontyfikat jako kontynuację wielkiej pracy ewangelizacyjnej Jana Pawła II. Wydawało się wtedy, że Polacy nawet bardziej serdecznie przyjęli nowego papieża niż Niemcy. Ważne było dla nas, że w Watykanie pozostają bliscy nam polscy kapłani. Co chciałby Ekscelencja powiedzieć teraz Benedyktowi XVI?

Reklama

- Benedykt XVI to również bardzo dobry i kochany Ojciec Święty. Jest człowiekiem skromnym, pokornym, a jednocześnie - na swój sposób - twardym. Inaczej, ale w istocie podobnie jak Jan Paweł II. Jego niechęć do eksponowania siebie wiąże się z pewną powściągliwością w gestach, ale jest on człowiekiem głębokiego serca i widzę, że Polaków bardzo ukochał. Myślę też, iż odczuwa sentyment do Polaków nie tylko przez pamięć o Ojcu Świętym Janie Pawle II, ale tak w ogóle nasz naród jest mu bardzo bliski i chciałby dla Polaków zrobić jak najwięcej. Przejawia się to nie tylko w tym, że przemawia po polsku, ale również w tym, iż stara się jak najwięcej mówić i pozdrawiać Polaków w ich ojczystym języku. Widać też, że sprawy polskie są mu bardzo bliskie i wyraźnie leżą na sercu. Cóż mógłbym powiedzieć? Dziękuję! Dziękuję za dobroć, której doświadczałem od pierwszej chwili, za zaufanie, jakim mnie obdarzył, za pogodę ducha, którą wnosi…

- Czy Benedykt XVI pokłada nadzieję w narodzie polskim, w wierze tego narodu i w Kościele polskim?

- Ojciec Święty zna dobrze historię Kościoła polskiego, historię naszego narodu i wie, że byliśmy zawsze narodem, który bronił swojej niepodległości, ale zarazem i godności ludzkiej w wymiarze uniwersalnym, w przekonaniu, iż godność ta osiąga swój najdoskonalszy wyraz w wierze, w Ewangelii. Zna postacie wielkich pasterzy naszego Kościoła i narodu. Znał osobiście prymasa Stefana Wyszyńskiego, kard. Karola Wojtyłę. Ufa też, że Polska będzie miała wielki wkład w dawanie świadectwa chrześcijańskiej wiary i zachowanie wszystkich jej zasad także w Unii Europejskiej. Zresztą można się spotkać z takim oczekiwaniem u wielu ludzi na zachodzie Europy.

- Z pewnością ważny jest fakt, że obecny Papież to wielki teolog i intelektualista, autor wielu dzieł teologicznych. Ksiądz Arcybiskup osobiście doświadczył oddziaływania duchowego oraz intelektualnego Benedykta XVI...

- Ojciec Święty już jako kardynał i prefekt Kongregacji Nauki Wiary miał wielki autorytet, słynął z jasnych i głębokich wypowiedzi. Kocha teologię i w dalszym ciągu wiele czasu poświęca na pisanie książek, czytanie, przygotowywanie homilii. Myślę, że w tej chwili ma jeszcze większą możliwość przekazać całemu światu swoją wiedzę i duchowość.

Reklama

- Co Ksiądz Arcybiskup chciałby powiedzieć temu Papieżowi, który uczynił Księdza Mieczysława - jak mówimy jeszcze powszechnie - najpierw swoim sekretarzem, a teraz arcybiskupem koadiutorem archidiecezji lwowskiej?

- Jestem Ojcu Świętemu bardzo wdzięczny za ten wielki gest zaufania, za to wyróżnienie nie tylko wobec mnie, bo jest to jednocześnie wielki dar i wyraz zaufania wobec Ojca Świętego Jana Pawła II, Kościoła w Polsce i Kościoła na Ukrainie.

- Niedawno rozmawiałem z kard. Marianem Jaworskim we Lwowie. Promieniował radością z powodu nominacji arcybiskupa koadiutora w osobie Ekscelencji...

- Cieszę się tym i w pewnym sensie nie dziwię, gdyż Ksiądz Kardynał traktuje mnie jak swojego syna, a ja traktuję go jak ojca. Z jego rąk przyjąłem święcenia kapłańskie, wcześniej (przez cztery lata) byłem klerykiem w Seminarium Archidiecezji Lwowskiej w Lublinie, on też udzielił mi święceń diakonatu. Byłem również jego kapelanem. To właśnie kard. Jaworski skierował mnie na studia do Rzymu. Potem pragnął, abym zajął się sprawą beatyfikacji sługi Bożego Józefa Bilczewskiego, ale Ojciec Święty Jan Paweł II wezwał mnie jako sekretarza. Ksiądz Kardynał śledził moje życie, dalsze kroki. Ja natomiast starałem się zawsze odpowiedzieć na jego oczekiwania względem mojej osoby. Moje relacje z kard. Jaworskim były zawsze bliskie i szczere, dlatego jestem szczęśliwy, iż mogę mu służyć swoją pomocą w dalszym jego posługiwaniu w archidiecezji lwowskiej.

- Jakie studia odbył Ksiądz Arcybiskup w Rzymie?

Reklama

- Kard. Jaworski skierował mnie na studia na Angelicum. Na tym papieskim uniwersytecie skończyłem teologię duchowości. Tam obroniłem licencjat, a potem doktorat, z zadaniem powrotu jako ojciec duchowny do Seminarium Archidiecezji Lwowskiej już we Lwowie. Temat mojej pracy doktorskiej brzmiał: „Formacja kapłańska w archidiecezji lwowskiej w sytuacji dzisiejszej w świetle dokumentów posoborowych”.

- Co Ksiądz Arcybiskup chciałby powiedzieć teraz słudze Bożemu Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II?

- Posłał mnie Pan Bóg do archidiecezji bardzo bliskiej i drogiej Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II - do archidiecezji lwowskiej, z którą był związany ks. Karol Wojtyła przez księdza arcybiskupa Eugeniusza Baziaka. Z jego rąk bowiem otrzymał święcenia biskupie i miał możliwość wspólnego z nim posługiwania w Kościele.
Stając wobec tego nowego zadania, czuję, że jestem bardzo swobodny w powiedzeniu czegoś naszemu umiłowanemu Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II, dlatego że był on człowiekiem bardzo serdecznym, bardzo bliskim, nie stwarzał żadnych barier w kontakcie osobistym. Mogę więc to mówić, jakby był obecny tutaj. Widzę go bardzo pogodnego, radosnego i chciałbym mu podziękować za te wszystkie chwile spędzone razem z nim, za to, że dał mi tę wielką łaskę bycia blisko niego - Namiestnika Chrystusowego i Piotra naszych czasów. Chciałbym mu podziękować za jego wielkie świadectwo wiary, za jego człowieczeństwo, za to, że pokazał, nie tylko mnie, jak być przede wszystkim człowiekiem. Uczył mnie, jak traktować drugiego człowieka, jak z nim rozmawiać. Nauczył i pokazał, że powinniśmy być pokorni, a jednocześnie umieć słuchać drugiego człowieka.
Pragnę mu podziękować za wielkie świadectwo apostolstwa i umiłowanie Kościoła powszechnego. Dla Jana Pawła II nie było barier, granic, różnic ras czy narodów. Dla niego wszyscy byli braćmi, jednakowo poważnie i bez różnic traktował każdego człowieka. Bardzo dużo mogłem nauczyć się od niego. Dziękuję za to wyjątkowe świadectwo życia religijnego, życia duchowego, życia wewnętrznego. To była dla mnie najwyższa i najgłębsza szkoła życia duchowego. Mogłem, będąc przy nim, formować swoją osobowość, pogłębiać swoje życie duchowe, życie religijne. Uczyłem się, jak powinno się sprawować Najświętszą Ofiarę, jak się modlić razem z innymi, jak się modlić prywatnie. To była dla mnie najlepsza szkoła życia.
Cóż! Chciałbym powiedzieć: Ojcze Święty, bądź nadal blisko, spoglądaj swoim czułym, troskliwym okiem, pełnym pokoju i dobroci - jak zawsze z uśmiechem, abyśmy mogli mieć poczucie bezpieczeństwa i tej siły, dzięki której stajemy się lepsi.

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Ambroży obrońca Bożego Prawa

Niedziela łowicka 49/2002

[ TEMATY ]

święty

św. Ambroży

pl.wikiepdia.org

7 grudnia Kościół katolicki obchodzi wspomnienie liturgiczne św. Ambrożego, biskupa i doktora Kościoła, jedną z największych postaci Kościoła Zachodniego w IV w. Dane o wcześniejszym jego życiu są skąpe, natomiast biografia od chwili wybrania go na biskupa jest bardzo bogata.

Ambroży urodził się około roku 340 w Trewirze (dzisiejsze Niemcy), jako syn prefekta Galii. Otrzymawszy staranne wykształcenie w Rzymie, rozpoczął karierę państwową na terenie dzisiejszej Jugosławii. Około roku 370 został mianowany zarządcą - prefektem północnej Italii, mieszkając w Mediolanie. W roku 374 w Mediolanie zmarł tamtejszy biskup. Zapowiadał się burzliwy wybór nowego biskupa, gdyż dwie partie: jedna prawowierna, druga sympatyzująca z arianizmem, wysuwały swoich kandydatów, ale ponieważ głosy były równomierne, wybory się przeciągały. Ambroży, podejrzewając, że może dojść do zamieszek, nie chcąc do nich dopuścić, z urzędu udał się do katedry. Kiedy tam się znalazł, z tłumu jakieś dziecko zwołało: "Ambroży biskupem". Zebrani uznali to za znak opatrznościowy i mimo tego, że Ambroży - choć należał do rodziny chrześcijańskiej - nie był nawet ochrzczony i opierał się, wymogli na nim zgodę. Dla wybierających nie stanowiło to żadnej przeszkody. Wiedzieli, że jest człowiekiem sprawiedliwym i bardzo odpowiedzialnym, a to wystarczyło, by mógł być dobrym biskupem. Przyszłość potwierdziła, że mieli rację. W ciągu ośmiu dni Ambroży przygotował się, przyjął chrzest i pozostałe sakramenty, a 7 grudnia 374 r. został konsekrowany na biskupa Mediolanu. Nowy biskup wiedział, jak małe kompetencje posiada w zakresie znajomości Pisma Świętego i prawd objawionych, dlatego swoje duszpasterzowanie rozpoczął od gruntownego studiowania Biblii i literatury chrześcijańskiej. Miało to służyć jego przepowiadaniu. Wnet zasłynął jako kaznodzieja; podziwiał go św. Augustyn. Św. Ambroży żył i działał w okresie, kiedy dopiero zaczynały się kształtować stosunki Kościoła z państwem (władzą cesarską). Jego postawa i poczynania w tej dziedzinie miały znaczący wpływ na przyszłość tych stosunków. Inicjatywy biskupa Mediolanu były też próbą określenia miejsca Kościoła w społeczeństwie. Z tego też punktu widzenia należy oceniać słynne "potyczki" Ambrożego z władzą cesarską. Najgłośniejszym był konflikt Ambrożego z cesarzem Teodozjuszem. Powodem była rzeź dokonana z rozkazu cesarza w Tessalonikach. Podczas lokalnych zamieszek zginął tam jeden z oficerów rzymskich. W odwecie cesarz zarządził masakrę ludności; mieszkańców zgromadzonych w cyrku zaatakowali żołnierze. Zginęło prawie 700 osób. Wówczas biskup Ambroży nałożył na cesarza obowiązek odbycia pokuty. O dziwo, Teodozjusz uznał swój grzech i zgodził się na określoną przez biskupa pokutę, co było wyrazem wielkiego autorytetu biskupa Ambrożego. Za jego sprawą świat zrozumiał, że władca w Kościele jest tylko wiernym - niczym więcej - i obowiązują go te same zasady Bożego Prawa, które normują życie wszystkich. Sprecyzowane przez św. Ambrożego ustawienie władcy wobec Bożego Prawa, na straży którego stoi biskup, stało się normą w Kościele katolickim i obowiązuje do dziś. Potknął się o tę normę w XVI w. Henryk VIII, który po popełnieniu grzechu, nie chcąc pokutować, wolał oderwać cały Kościół angielski od biskupa Rzymu. Ten zaś, stając na straży Bożego Prawa, nie mógł przyjąć innego rozwiązania. Wspomnienie postaci św. Ambrożego przypomina bardzo trudne zagadnienie relacji Kościoła do państwa, zwłaszcza wtedy, gdy władzę w państwie sprawuje katolik. Ten bowiem jako wierzący musi się nieustannie liczyć z Bożym Prawem. Nie chodzi tu tylko o decyzje, ale i o zachowanie Bożego Prawa w życiu osobistym, które dla podwładnych jest niepisaną normą postępowania. Stąd do historii św. Ambroży przeszedł nie tyle jako teolog, ile jako odważny biskup, wzywający władców (dzisiaj sprawujących władzę na różnym szczeblu życia demokratycznego) do zachowania Prawa Bożego. Św. Ambroży zmarł w Wielką Sobotę 4 kwietnia 397 r. Został pochowany w Mediolanie. Do dziś pozostaje postacią wręcz symboliczną dla tego miasta. Zdumiewała jego aktywność, co podkreślił biograf, notując z podziwem, że po śmierci Ambrożego, jego obowiązki katechetyczne musiały być podzielone między pięciu kapłanów.
CZYTAJ DALEJ

Prezydent Nawrocki: Radio Maryja wiarygodnym głosicielem prawdy, jedności i wierności

2025-12-06 21:35

[ TEMATY ]

Radio Maryja

Karol Nawrocki

KPRM

Radio Maryja stało się dla rodaków w kraju i na całym świecie wiarygodnym głosicielem prawdy, jedności i wierności – napisał prezydent Karol Nawrocki w liście z okazji 34. rocznicy powstania rozgłośni.

Rocznicowe uroczystości odbyły się w hali sportowej w Toruniu. Mszy świętej przewodniczył były prefekt Kongregacji Nauki Wiary kard. Gerhard Müller, a wzięło w niej udział kilkunastu arcybiskupów i biskupów. Kardynał w homilii mówił, że Radio Maryja to głos, który budzi sumienia i umacnia w wierze.
CZYTAJ DALEJ

Kandydatura i obłóczyny w legnickiej Katedrze

2025-12-07 12:31

ks. Waldemar Wesołowski

Uroczystość odbyła się we wspomnienie św. Mikołaja biskupa.

6 grudnia, we wspomnienie św. Mikołaja biskupa, w legnickiej Katedrze odbyła się uroczystość przedstawienia jako kandydata do święceń diakonatu i prezbiteratu oraz przyjęcie stroju duchownego kleryka 3 roku Wyższego Seminarium Duchownego Diecezji Legnickiej Mateusza Bałuta z parafii św. Jacka w Legnicy.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję