Reklama

Zachód i Polska

W czasie kampanii przedwyborczej raz po raz pojawiały się tematy związane z naszym stosunkiem do rzeczywistości niemieckiej. Jest to zresztą temat ciągle obecny na polskiej scenie politycznej. Prezentujemy tekst Zbigniewa Rapackiego, od lat mieszkającego we Francji, na temat tego odwiecznego problemu. Autor w latach stanu wojennego uczestniczył czynnie w organizowaniu pomocy materialnej dla swoich rodaków. Niech ten tekst będzie przypomnieniem jego osoby i ukaże sposób widzenia spraw polskich przez wieloletniego emigranta.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Stosunek Zachodu, rozumianego jako suma jego społeczeństw, do Polski obfituje w paradoksy. Polska była postrzegana jako członek europejskiej rodziny dotąd, dokąd jej struktury zdawały się odpowiadać wzorcom zachodnim (ustrój Polski miał być odbiciem organizacji jednego z klasztorów belgijskich!). Innym argumentem na korzyść młodego państwa była jego siła i spoistość wewnętrzna, zanim nie osłabiły go podziały dzielnicowe - ta woda na młyn zaborczej polityki Cesarstwa. Poczynając od tego okresu, sytuacja mocno się skomplikowała; Niemcy znaleźli państwo piastowskie na drodze swojej ekspansji na wschód i przedsięwzięli zniszczenie jego reputacji na Zachodzie przed projektowanym jego zniszczeniem. Wolno zaryzykować twierdzenie, że ten cel polityki niemieckiej przetrwał przez wieki i nadal jest decydującym motywem jej stosunku do Polski.
Ostatecznie państwo polskie ostało się, dzięki poparciu Stolicy Apostolskiej i zwycięstwom wojskowym, ale zakusy niemieckie wzmocniły potrzebę asekuracji zachodniej i tym samym zwiększoną od niej zależność. Natomiast ekspansja Polski na wschód przesunęła jej punkt ciężkości w tym samym kierunku, co z kolei obniżyło jej troskę o utrzymanie ziem piastowskich na zachodzie kraju. Ci, którzy podążyli na wschód, dorobili się ogromnych fortun i w oparciu o nie zaczęli wywierać coraz większy wpływ na politykę polską, mając siłą rzeczy oczy zwrócone na wschód. W ten sposób powstało mocarstwo polsko-litewskie. Zachód zaczął je traktować jako czynnik o decydującym znaczeniu dla wschodu Europy, ale też jako czynnik zdecydowanie wschodni, nawet jeśli przynależność nowego imperium do wiary katolickiej dowodziła jego zachodnich korzeni. Ta pozycja utrzymała się co najmniej przez cały okres panowania Jagiellonów. Niefortunne wprowadzenie Wazów na tron Polski otworzyło proces osłabienia jej potęgi. Proces ten miał przybrać kurs dla przyszłości kraju coraz bardziej niepokojący, odkąd na widowni europejskiej pojawiły się dwa nowe państwa, i to z winy samej Polski, a więc Prusy - jako owoc naiwności Zygmunta Starego i Wielkie Księstwo Moskiewskie - jako wynik polskiej gnuśności. Ich stopniowa, ale stała konsolidacja zmusiła Francję, a także inne kraje zachodnie do przemyślenia ich polityki wobec wschodu Europy.
Rosnąca siła Rosji postawiła Francję przed koniecznością wyboru: które z dwóch państw - Polska czy Rosja miało być lub stać się koniecznym aliantem na Wschodzie? Trudno się dziwić, że z biegiem czasu wybór ten celował na Rosję, skoro Polska stawała się stopniowo z podmiotu polityki międzynarodowej jej przedmiotem, by zniknąć jako państwo pod koniec XVIII wieku. Taka zasada przyświeca po dziś dzień polityce francuskiej. Polska może znaleźć w tym układzie swoje miejsce, ale tylko jako „brillant second” Rosji, i to bez zapędów antagonistycznych wobec tej ostatniej.
Po rozbiorach nie było już miejsca na stosunek do Polski, ale było zawsze miejsce na stosunek do Polaków, skoro wszystkie polskie desperackie próby o odzyskanie straconej niepodległości (której się nie obroniło, kiedy był jeszcze po temu czas) prowadziły nieuchronnie do emigracji do krajów zachodnich, które w ten sposób uzyskiwały dodatkowe siły robocze w wieku dorosłym, nie ponosząc kosztów ich wychowania. Ponad 100 lat niewoli to dostatecznie długi okres, by na Zachodzie skrystalizowało się, a następnie skonsolidowało przekonanie, że Polska jest rezerwuarem, z którego można dowolnie czerpać po każdym z kolejnych nieszczęść, które Polacy sami na siebie ściągali, i to prawie w każdym pokoleniu.
Kiedy wreszcie państwo polskie zjawiło się ponownie na scenie europejskiej, jego żywotne interesy bynajmniej nie zaprzątały głów polityków zachodnich.
Armia Hallera nie miała prawa brać udziału w walkach z Ukraińcami, a kiedy armie Tuchaczewskiego parły na Warszawę, mocarstwa zachodnie naciskały na natychmiastowe zawarcie rozejmu z wszelkimi cechami bezwarunkowej kapitulacji. Po niespodziewanym zwycięstwie Polski nie udzieliły jej kredytów na odbudowę zniszczonych struktur przemysłowych i komunikacyjnych. Sojusz wojskowy z Francją, traktowany w Warszawie jako gwarancja bezpieczeństwa kraju, był uważany przez marszałka Focha jako niefortunne zobowiązanie, z którego trudno będzie się wycofać. Nic zatem dziwnego, że w obliczu agresji niemieckiej Francja przyjęła rolę obserwatora. Podobnie dwa mocarstwa „sprzymierzone” z Polską nie zareagowały na prawie równoczesną agresję sowiecką i na natychmiastową aneksję wschodnich ziem polskich.
Można, oczywiście, uciec się do ewolucji sytuacji wewnętrznej Polski w dwudziestoleciu międzywojennym, żeby zakwestionować jej charakter demokratyczny. Reputacja Polski dużo ucierpiała na zamachu majowym, a zwłaszcza po śmierci marszałka Piłsudskiego - „na rządach pułkowników”, ale też działo się to wtedy, kiedy - za wyjątkiem Czechosłowacji - wszystkie kraje sąsiednie kosztowały owoców totalitaryzmu, nie wahając się przed praktyką państwowego antysemityzmu.
Rzecz ciekawa i wielce charakterystyczna: te rezerwy wobec Polski nie miały miejsca wobec Finlandii. Napaść sowiecka przy końcu 1939 r., a więc zaledwie w dwa miesiące po zawojowaniu Polski, spowodowała natychmiast reakcje zachodnie.
Dla Zachodu Polska to wdzięczne pole do zysku i wyzysku, ale do uznania jej za pełnoprawnego państwa na kontynencie europejskim jeszcze daleko. Niedawne przyjęcie jej do Wspólnoty Europejskiej bynajmniej tej sprawy nie załatwia. Najpierw wykupienie przemysłu przez kapitały starszych członków Wspólnoty, a następnie narzucone Polsce warunki integracji przez Brukselę wydają się być tego wymownym dowodem. Osobiście jestem skłonny uważać, że Zachód idzie w ślady Rosji, która od wieków uważa nas za kraj nieuleczalnych wariatów, wydany na pastwę własnej megalomanii; Polska przez swe niepoczytalne wystąpienia kompromituje szanse pokoju w Europie.
Inna rzecz, że nasze zacietrzewienie sprawia, iż nie potrafimy przedstawić naszej argumentacji tak, by mogła stać się zrozumiała dla Zachodu. Najlepsze jest to, że, w pełnym zrozumieniu osobliwości naszej sytuacji, protekcję nad nami i obronę naszych interesów (skoro nie potrafimy sami ich bronić) objęły Niemcy.
Może Polska zdoła się jednak usamodzielnić, jeśli przestanie się ciągnąć - i to z dużym opóźnieniem - w ogonie kolejnych planów europejskich, tylko sama przyjmie taką orientację, jaka jest dla naszych czasów właściwa, i zdoła pociągnąć za sobą innych...
Papież Jan Paweł II, jak przystało na wielkiego proroka, wytyczył właściwą drogę: w obliczu nieuchronnych konfliktów na osi północ - południe trzeba zwrócić energię i istniejące możliwości w tym właśnie kierunku i nie zadowalać się obecną formą pomocy, która „per saldo” obraca się na korzyść „dobroczyńców”, ale budować infrastruktury w mniej zasobnych krajach, tak by ludzie mogli dawać sobie radę na miejscu, zamiast szturmować do bram krajów bogatych i przez swą masową obecność na ich ziemi zmieniać ich oblicze etnograficzne.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Watykan: W lipcu nie będzie papieskich audiencji generalnych i specjalnych

2024-06-28 13:08

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/ANGELO CARCONI

Lipiec jest tradycyjnie miesiącem odpoczynku papieża Franciszka; nie będą się wówczas odbywać audiencje generalne i specjalne. Komunikat w tej sprawie wydała w piątek Prefektura Domu Papieskiego.

Franciszek będzie spotykać się z wiernymi na niedzielnej modlitwie Anioł Pański.

CZYTAJ DALEJ

Litwa szykuje się na wojnę?

2024-06-28 12:35

[ TEMATY ]

wojna

Litwa

Adobe Stock, montaż: Anna Wiśnicka

Ministerstwo obrony Litwy uruchomiło w piątek kurs gotowości na dzień X, mający na celu wzmocnienie odporności w społeczeństwie na wypadek wojny. Oczekuje się, że w tym roku weźmie w nim udział około 33 tys. osób, a w przyszłym roku – 50 tys.

Szef resortu obrony Laurynas Kascziunas tłumaczy, że kurs składający się z zajęć teoretycznych i praktycznych jest skierowany do osób, które „chcą zdobyć większą wiedzę na temat zapewnienia osobistego bezpieczeństwa, przetrwania i funkcjonowania w stanie wojny, zaplanowania działań rodziny, zapobieżenia chaosowi”.

CZYTAJ DALEJ

Instrukcja obsługi polityki

2024-06-29 07:03

[ TEMATY ]

polityka

felieton

Samuel Pereira

CPK

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

Polityka rządzi się swoimi prawami. Dwa z nich są fundamentalne: po pierwsze, konieczne jest posiadanie jasno wytyczonych celów, które pozwalają na skuteczne działania; po drugie, niezbędne jest klarowne komunikowanie tych celów wyborcom, aby przekonać ich do poparcia. Te dwie zasady są ze sobą nierozerwalnie związane, ponieważ bez poparcia obywateli polityk nie ma narzędzi do realizacji swoich założeń. W teorii cele deklarowane i realizowane powinny być zbieżne, co jest uczciwe wobec wyborców, którzy głosując na jabłka, oczekują jabłek, a nie gruszek. Niestety, w praktyce nie zawsze jest tak idealnie. Oprócz problemu niespełnionych obietnic, mamy do czynienia z wyborczymi oszustwami, kiedy polityk obiecuje jedno, a realizuje coś przeciwnego.

Przykłady takich sytuacji mieliśmy w polskiej historii kilka: obietnica niepodwyższania podatków, które później zostały zwiększone (pierwszy rząd PO-PSL), czy deklaracja, że wiek emerytalny nie zostanie podwyższony (Bronisław Komorowski w kampanii w 2010 r.), co jednak stało się dwa lata później, po wyborach prezydenckich i parlamentarnych. W ostatniej kampanii parlamentarnej padło wiele obietnic, na przykład "100 konkretów na 100 dni", jednakże większość z nich pozostała niespełniona, mimo iż minęło dwa razy więcej czasu. Najbardziej uderza nie tyle niespełnienie obietnicy obniżki cen energii, żywności i benzyny, co ich wzrost. To jest przykład nie tylko braku działania, ale działania wprost przeciwnego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję