Nie wiem, czy ci, którym podoba się cytowanie tego zdania o tym, jakoby każdy z nas był aniołem o jednym skrzydle i że wznieść w górę możemy się tylko razem - chcieli tego spróbować. To ładnie brzmi, ale wcale nie jest proste. Może dlatego tak niewielu z nas stać na wzloty?
*
Gdy do ośrodka dla niepełnosprawnych seniorów w pewnym amerykańskim miasteczku została wprowadzona pewna kobieta, skojarzenie wszystkich było prawie jedno: „heban”, bo tak była czarna. I tak już zostało: Ebony (ang. heban), choć na imię miała inaczej. Kiedy weszła do świetlicy, od razu zwróciła uwagę na stojący w kącie fortepian, podeszła do niego, podniosła pokrywę klawiatury i głośno ją opuściła, wychodząc zaraz ze łzami w oczach. Okazało się, że przez wiele lat była pianistką jazzową, ale po wypadku lewą rękę miała bezwładną. Kiedy opowiedziała o tym pracownicy ośrodka, ta po kilku godzinach wprowadziła do świetlicy siwowłosą, zgarbioną staruszkę o twarzy koloru kości słoniowej. Ta miała także sparaliżowaną rękę, tylko prawą. I była kiedyś nauczycielką muzyki.
„A może byście spróbowały zagrać coś razem?” - zaproponowała pracownica. Spojrzały trochę niechętnie na siebie. Obie nie grały już dawno i tak bardzo się od siebie różniły. Gdy usiadły do fortepianu, okazało się, jak jedna żyła swoją, a druga swoją muzyką, rytmem, stylem gry, repertuarem. Ale znany motyw z „Summertime” jakoś im wyszedł, co wywołało oklaski obecnych. Pracownica, która to opowiadała, mówiła, że trudno było jej znieść kłótnie obu staruszek, ale lubiła patrzeć na klawiaturę (białe i czarne klawisze) i dwie zdrowe dłonie: jedną czarną o długich palcach, grającą główny motyw, i drugą bardzo jasną, dość pulchną - akompaniującą. Spory między staruszkami co do interpretacji powoli cichły, im bardziej zaczęły w siebie się wczuwać i nadawać swoisty koloryt znanym utworom. Wtedy Ebony kładła swoje ramię na ramię Rut, a ta swoją niewładną dłoń kładła na kolanie Ebony. Zaczęły grać i jazz, i klasykę - oczywiście, popularne tematy - nie tylko w ośrodku, ale zainteresowała się nimi telewizja i inne placówki dla seniorów, sierocińce, szkoły. Gdy po występie poproszono je o krótki wywiad, okazało się, że obie są wdowami i obie niedawno zostały prababciami. A najdziwniejsze dla nich obu było to, że czarnoskóra nie przepadała przedtem za białymi i odwrotnie - Rut odczuwała niechęć do czarnych. Po jakimś szczególnie udanym koncercie Ebony powiedziała: „Kiedyś odebrano mi muzykę, ale teraz Bóg obdarował mnie Rut…moją Ivory (ang. kość słoniowa)”.
*
Ktoś powiedział: „Dziwne, ale dziękuję Bogu za swoje kalectwo, bo tylko dzięki niemu mogłam odkryć coś znacznie głębszego w sobie, doznać radości z pracy i prawdziwych przyjaciół oraz poznać Boga”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu