Reklama

Kościół

Ks. Trzaska: wiara jest czynnikiem wsparcia, ale „depresji nie da się zamodlić”

Wiara jest czynnikiem wsparcia, ale „depresji nie da się zamodlić” - podkreślił ks. Tomasz Trzaska suicydolog, współorganizator kampanii dla osób w kryzysie „Życie jest warte rozmowy”. W rozmowie z KAI duchowny opowiedział m. in. o pomocy osobom z myślami samobójczymi oraz o wpływie social mediów na zdrowie psychiczne ich użytkowników. W najbliższą sobotę 11 lutego obchodzimy Światowy Dzień Chorego, jego hasłem w tym roku są słowa „Miej o nim staranie. Współczucie jako synodalna realizacja uzdrowienia”.

[ TEMATY ]

depresja

Adobe.Stock

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Anna Rasińska (KAI): W ramach kampanii „Życie jest warte rozmowy” prowadzi Ksiądz szkolenia dla rodziców i księży dotyczące pomocy osobom w kryzysie samobójczym. Dlaczego ważne jest, żeby również księża uczyli się jak docierać do osób z takimi problemami i skutecznie im pomagać?

Ks. Tomasz Trzaska: Osoby duchowne mają szczególną możliwość towarzyszenia ludziom w różnych sytuacjach życiowych. Spotykamy się z drugim człowiekiem np. podczas katechezy, spotkania wspólnotowego, spowiedzi, spotkania grupy parafialnej, na wszystkich polach pracy duszpasterskiej i pedagogicznej. We wszystkich tych okazjach ksiądz styka się także z ludzkimi problemami. Często powtarzam, że jesteśmy – czy chcemy czy nie - na pierwszej linii frontu. Nie dlatego, że posiadamy jakieś szczególne predyspozycje, tylko dlatego, że po prostu mamy kontakt z takimi osobami i może spaść na nas konieczność udzielenia im pomocy. W przypadkach śmierci samobójczej, to właśnie ksiądz musi przyjąć rodziny ofiar w kancelarii, towarzyszyć im w przygotowaniu pogrzebu i poprowadzić ceremonię. Dobrze by było, gdyby umiał później towarzyszyć tej rodzinie, a także wyjaśnić wspólnocie parafialnej, jak wspierać tych, którzy pozostają w żałobie.

KAI: Czy seminaria zapewniają księżom przygotowanie do pomocy takim osobom?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- W sensie ścisłym nie ma przygotowania z zakresu pierwszej pomocy emocjonalnej czy też suicydologii. Wiem, że w niektórych seminariach są dodatkowe wykłady, poszerzone o studium psychologii czy elementy suicydologii. W seminarium są elementy psychologii, kierownictwa duchowego i wiele innych zajęć, które mają kształtować wrażliwość i empatię u osób duchownych. Natomiast jak w każdej innej dziedzinie, w partykularnych przypadkach niestety wymagana jest wiedza specjalistyczna, bo samą empatią nie zawsze pomożemy, a czasem wręcz możemy zaszkodzić.

Nie wystarczy by ksiądz był wrażliwy i empatyczny. I nie dotyczy to tylko sytuacji kryzysu samobójczego. Przykładowo, powiedzenie rodzicom, którzy stracili dziecko w wyniku poronienia: „będziecie mieli następne” czy: „to się zdarza bardzo często”, nie jest żadną pomocą i może sprawić komuś przykrość. Ludzka intuicja bywa pomocna, ale może też być myląca.

KAI: Widać, że Kościół zmienił swoje podejście do osób w kryzysie samobójczym, a także tych, które popełniły samobójstwo.

- Na początku lat 80. nastąpiła duża zmiana w prawodawstwie kościelnym, które nie stygmatyzuje samobójców i nie ogranicza ich pogrzebów. Jednak nowości, czy to prawne, czy doktrynalne, dopiero z czasem przekładają się na praktykę. A praktyka, była mimo wszystko różna w ostatnich dziesięcioleciach. Dlatego też do dziś pokutuje mit, że samobójców chowa się w jakimś odrębnym miejscu, a pogrzeby ich się ogranicza. Nawet jeśli ludzie widzą, że ceremonia nie jest w żaden sposób ograniczona, myślenie, że ksiądz mógłby to zrobić, funkcjonuje w ich świadomości. A nie jest to prawdą.

Warto tutaj nadmienić, że jeśli jest to pogrzeb samobójcy, który nie prowadził zupełnie życia religijnego, czy był wręcz jego wrogiem, sytuacja jest nieco inna. W tej sytuacji nie ma znaczenia fakt, że odebrał sobie życie. Brak związku z Kościołem, brak życia sakramentalnego, zapewnienia, że ktoś nie chce być związany z Kościołem, sprawiają, że pogrzeb może być ograniczony, bądź też ksiądz może wprost powiedzieć, że ta osoba nie życzyła sobie katolickiej ceremonii.

Za każdym razem jest to rozpatrywane indywidualnie. Co do zasady jednak takie pogrzeby, odbywają się bez zmian. Co więcej, stale rośnie świadomość księży i wrażliwość na te sprawy. Coraz częściej duchowni wiedzą, gdzie można szukać pomocy i wsparcia. Staramy się także prowadzić działania szkoleniowe w tej kwestii, co prawda długa droga przed nami, ale zauważam pozytywną zmianę.

KAI: Czy w dzisiejszych czasach wciąż można się spotkać z bagatelizowaniem tego problemu? Podejściem, że dana osoba wymyśla sobie chorobę, jaką jest depresja?

Reklama

- Pokutują pewne mity, które bywają bardzo szkodliwe. Przykładowo mit, że jeśli ktoś mówi, że nie chce dłużej żyć, że chce odejść, to wielu pomyśli, że jest to tylko straszenie i próba zwrócenia na siebie uwagi. Statystyki jednak mówią kompletnie co innego: ok. osiem na dziesięć osób, które odebrały sobie życie sygnalizowało wcześniej swoje zamiary. Często podkreślam, że osoba, która jest w dobrostanie psychicznym raczej nie będzie używać argumentu, że odbierze sobie życie. Pamiętajmy o tym, że każdy kryzys może być odebrany przez otoczenie jako oznaka słabości, a co dopiero kryzys samobójczy, zatem osoba, która nie ma takich tendencji nie chce być kojarzona z osobą niestabilną. Natomiast jeśli ktoś mówi o tym głośno, warto mieć przekonanie, że rozważa – nawet w minimalnym stopniu - taki dramatyczny scenariusz.

KAI: Czy w szpitalach psychiatrycznych również posługują kapelani szpitalni? Jak wygląda taka posługa?

- Myślę, że posługa kapelana jest taka jak wszędzie. Rozmawiam często z kapelanami w zwykłych, powiatowych szpitalach, którzy sygnalizują, że liczba osób po próbach samobójczych w ostatnich miesiącach wyraźnie wzrasta. Jest to bardzo niepokojące i nie możemy przejść obok tego obojętnie! Bywa, że nawet w małych szpitalach jest po kilka takich osób tygodniowo. Cieszę się, że wielu kapelanów korzysta też z naszej platformy (Zycie warte jest rozmowy – zwjr.pl) i kieruje do nas rodziców, którzy nie wiedzą co robić po próbie samobójczej dziecka. Oferujemy darmowe konsultacje dla rodziców w tym temacie. Jest to obszar, w którym edukujemy również księży, a księża chętnie towarzyszą rodzinom, które borykają się z tym problemem.

KAI: A czy osoba głęboko wierząca może być w depresji, nie widzieć dalszego sensu życia?

- Jest takie powiedzenie: „depresji nie da się zamodlić”. Mówimy o dwóch obszarach życia człowieka. Jeden to sfera psychiczna, a drugi to życie duchowe. Bycie osobą wierzącą nie gwarantuje, że nigdy nie zachorujemy fizycznie i nie będziemy przeżywać trudności natury psychicznej i emocjonalnej.

Warto jednak zauważyć, że wiara i religijność są czynnikami hamującym zachowania samobójcze.

Spotykam czasem w Internecie komentarze osób, które mówią, że „depresja to wynik braku wiary i wystarczy pójść do spowiedzi”. Przypominam też sobie komentarz jednego z dziennikarzy, który w prywatnej rozmowie o duchownych, którzy również cierpią z powodu depresji powiedział: „Niech wezmą się za robotę i modlitwę, to im przejdzie depresja”. Obie postawy wynikają z niezrozumienia tej choroby. Musimy pamiętać, że depresji nikt sobie nie wybiera i że nie jest też ona wynikiem znudzenia życiem lub chwilowego pogorszenia nastroju.

KAI: Pokutowało szkodliwe przeświadczenie, że zamiast iść do psychoterapeuty czy psychologa, lepiej iść do spowiedzi…

- Właśnie tak! Wyobraźmy sobie sytuację, że rozmawiamy z kimś, kto otrzymał diagnozę śmiertelnej choroby. Czy mielibyśmy odwagę powiedzieć mu: „Daj spokój z lekarzem, pomódl się i idź do spowiedzi”? Czy sami wierzylibyśmy w swoje słowa? A przecież nieleczona depresja może prowadzić do śmierci samobójczej. Bóg dał ludziom mądrość, aby nie tylko wiarą, ale również intelektem wspierali się nawzajem i korzystali z osiągnięć medycyny. Pamiętajmy, wiara jest czynnikiem wsparcia, ale „depresji nie da się zamodlić”.

KAI: Jest Ksiądz obecny w mediach społecznościowych, czy dostrzega Ksiądz z tej strony zagrożenie dla zdrowia psychicznego?

- Korzystam z mediów społecznościowych od lat. To wspaniałe narzędzie, ale pełne zagrożeń. Po pierwsze hejt, który jest również czynnikiem ryzyka. Kiedyś, gdy Internet nie był ogólnodostępnym medium, dużo prościej było uniknąć powszechnego ostracyzmu czy ośmieszenia. Dziś w 10 minut można stać się światowej klasy „celebrytą”, w tym ujemnym znaczeniu. Zostać wyśmianym przez cały świat w sposób, którego nie da się już zatrzymać, odwrócić.

Kolejnym niebezpieczeństwem jest nieustanne porównywanie się do innych. Zauważmy tę naczelną zasadę mediów, tj. Instagram czy TikTok: musisz pokazać się z jak najlepszej strony. Tu nie ma miejsca na przeciętność, słabe ubrania, nadwagę czy gotowe jedzenie z dyskontu. Tego nikt nie pokazuje. Widzimy natomiast świetne wyjazdy, fancy restauracje i wykwintne dania, „przypadkowe” zdjęcia z czarujących, wakacyjnych wypraw. A jeśli pokazujemy swoje zmęczenie – to tylko takie po „workoucie” albo po spakowaniu setki paczek w akcji charytatywnej. Nie ma miejsca na przeciętność i szarą codzienność. A nie każdego przecież stać na drogie wyjazdy i częste wyjścia do restauracji. Nie oszukujmy się, większość ludzi żyje w przeciętnych lub skromnych warunkach. Kiedy rozmawiam ze znajomymi, wiem, że mają zwykłe problemy, ale tych problemów w mediach społecznościowych nie widać. Wszystko jest glamour!

Reklama

Czy zastanawiałem się też kiedyś nad tym, kim jestem dla influencera, którego konto śledzi kilkanaście, kilkadziesiąt lub kilkaset tysięcy obserwujących? Czy ja mam z nim jakąś relację? To oczywiste, że nie. Jestem dla niego tylko kolejnym, anonimowym fanem. Nie mam tutaj pretensji do rozpoznawalnych osób. Często (choć nie zawsze) to wynik ich ciężkiej i systematycznej pracy. Ale pytam, co to dla mnie oznacza? Co mi to daje? Ja nie śledzę takich kont. Nie chcę być numerem.

Ważne, żeby odkłamywać tę rzeczywistość. Są ludzie, którzy budują swoje poczucie wartości na takim fałszywym wizerunku. Należy też pamiętać, że większość dużych kont służy do zarabiania pieniędzy na swoich odbiorcach. Natomiast jeśli można się czymś pochwalić na Instagramie to najlepiej dobrymi relacjami w domu, z dziećmi, z mężem, rodzicami, jednak też, nie poprzez same wyidealizowane obrazki, ale także przez pokazywanie autentycznego piękna tego świata. Oczywiście nie jest to do zrealizowania, choć tak być powinno.

Pojawiło się w ostatnich czasach „nowe” w Internecie. To tzw. sztuczna inteligencja (AI). Póki co, jesteśmy nią zachwyceni – jak mądrze odpowiada na zadane pytania, jak doskonale potrafi wygenerować ludzką twarz czy skopiować czyjś głos. Jesteśmy na progu nowego świata, w którym będzie ogromnie ciężko oddzielić prawdę od wirtualnej kreacji. Jeszcze nie wiemy, jakie skutki to przyniesie, ale jestem tym zaniepokojony. Nie wiem, czy nie powinniśmy tutaj zrobić kroku w tył.

Rozmawiała Anna Rasińska.

Ks. Tomasz Trzaska, suicydolog, współorganizator kampanii dla osób w kryzysie „Życie jest warte rozmowy”, kapelan Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL.

2023-02-09 10:51

Oceń: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Choroba emocji

Niedziela Ogólnopolska 8/2023, str. 46

[ TEMATY ]

depresja

Karol Porwich/Niedziela

Depresja jest jednym z najczęściej diagnozowanych zaburzeń psychicznych w Polsce. Jest to związane m.in. ze stresem, który wynika z tempa życia, i idących za tym problemów.

Choroba ta skutkuje obniżeniem jakości życia we wszystkich jego aspektach. Może się objawiać m.in.: pogorszeniem nastroju, utratą zainteresowań, sensu i zdolności radowania się (anhedonia), osłabieniem, zaburzeniami snu i „czarnym” widzeniem przyszłości.

CZYTAJ DALEJ

Boże Ciało i wianki

Niedziela łowicka 21/2005

www.swietarodzina.pila.pl

Boże Ciało, zwane od czasów Soboru Watykańskiego II Uroczystością Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, jest liturgicznym świętem wdzięczności za dar wiecznej obecności Jezusa na ziemi. Chrześcijanie od początków Kościoła zbierali się na łamaniu Chleba, sławiąc Boga ukrytego w ziemskim chlebie. Święto jest przedłużeniem Wielkiego Czwartku, czyli pamiątki ustanowienia Eucharystii. A z tego wynika, że uroczystość ta skryta jest w cieniu Golgoty, w misterium męki i śmierci Jezusa.

Historia święta Bożego Ciała sięga XIII wieku. W klasztorze w Mont Cornillon, w pobliżu Liege we Francji, przebywała zakonnica Julianna, która wielokrotnie miała wizję koła na wzór księżyca, a na nim widoczną plamę koloru czarnego. Nie rozumiała tego, więc zwróciła się do przełożonej. Gdy ta ją wyśmiała, Julianna zaczęła się modlić i pewnego razu usłyszała głos, oznajmiający, że czarny pas na tarczy księżyca oznacza brak osobnego święta ku czci Eucharystii, które ma umocnić wiarę, osłabioną przez różne herezje.
Władze kościelne sceptycznie odnosiły się do widzeń prostej Zakonnicy. Jednak kolejne niezwykłe wydarzenie dało im wiele do myślenia. W 1263 r. w Bolsenie, niedaleko Rzymu, kapłan odprawiający Mszę św. zaczął mieć wątpliwości, czy to możliwe, aby kruchy opłatek był Ciałem Pańskim. I oto, gdy nastąpił moment przełamania Hostii, zauważył, że sączy się z niej krew i spada na białe płótno korporału na ołtarzu. Papież Urban IV nie miał już wątpliwości, że to sam Bóg domaga się święta Eucharystii i rok po tym wydarzeniu wprowadził je w Rzymie, a papież Jan XXII (1334 r.) nakazał obchodzić je w całym Kościele. Do dziś korporał z plamami krwi znajduje się we wspaniałej katedrze w Orvieto, niedaleko Bolseny. Wybudowano ją specjalnie dla tej relikwii.
W Polsce po raz pierwszy święcono Boże Ciało w 1320 r., za biskupa Nankera, który przewodził diecezji krakowskiej. Nie było jednak jeszcze tak bogatych procesji, jak dziś. Dopiero wiek XVI przyniósł rozbudowane obchody święta Bożego Ciała, zwłaszcza w Krakowie, który był wówczas stolicą. Podczas procesji krakowskich prezentowały się proporce z orłami na szkarłacie, obecne było całe otoczenie dworu, szlachta, mieszczanie oraz prosty lud z podkrakowskich wsi.
W czasie procesji Bożego Ciała urządzano widowiska obrzędowe lub ściśle teatralne, aby przybliżyć ich uczestnikom różne aspekty obecności Eucharystii w życiu. Nasiliło się to zwłaszcza pod koniec XVI wieku, kiedy przechodzenie na protestantyzm znacznie się nasiliło i potrzebna była zachęta do oddania czci Eucharystii.
W okresie rozbiorów religijnemu charakterowi procesji Bożego Ciała przydano akcentów patriotycznych. Była to wówczas jedna z nielicznych okazji do zademonstrowania zaborcom żywej wiary. W procesjach niesiono prastare emblematy i proporce z polskimi godłami, świadczące o narodowej tożsamości.
Najpiękniej jednak Boże Ciało obchodzono na polskiej wsi, gdzie dekoracją są łąki, pola i zagajniki leśne. Procesje imponowały wspaniałością strojów asyst i wielką pobożnością prostego ludu, wyrażającego na swój sposób uwielbienie dla Eucharystii. Do dziś przetrwał zwyczaj zdobienia ołtarzy zielonymi drzewami brzóz i polnymi kwiatami. Kiedyś nawet drogi wyścielano tatarakiem. Do dziś bielanki sypią też przed kroczącym z monstrancją kapłanem kolorowe płatki róż i innych kwiatów.
Boże Ciało to również dzień święcenia wianków z wonnych ziół, młodych gałązek drzew i kwiatów polnych. Wieniec w starych pojęciach Słowian był godłem cnoty, symbolem dziewictwa i plonu. Wianki z ruty i kwiatów mogły nosić na głowach tylko dziewczęta.
Na wsiach wierzono, że poświęcone wianki, powieszone na ścianie chaty, odpędzają pioruny, chronią przed gradem, powodzią i ogniem. Dymem ze spalonych wianków okadzano krowy, wyganiane po raz pierwszy na pastwisko. Zioła z wianków stosowano też jako lekarstwo na różne choroby.
Gdzieniegdzie do poświęconych wianków dodawano paski papieru, z wypisanymi słowami czterech Ewangelii. Paski te zakopywano następnie w czterech rogach pola, dla zabezpieczenia przed wszelkim złem.
Dziś Boże Ciało to jedna z niewielu już okazji, aby przyodziać najpiękniejszy strój świąteczny - strój ludowy. W Łowickiem tego dnia robi się tęczowo od łowickich pasiaków. Kto wie, czy stroje ludowe zachowałyby się do dziś, gdyby nie możliwość ich zaprezentowania podczas uroczystości kościelnych. Chwała zatem i wielkie dzięki tym duszpasterzom, którzy kładą nacisk, aby asysty procesyjne występowały w regionalnych strojach. Dzięki temu procesje Bożego Ciała są jeszcze wspanialsze, okazalsze, barwniejsze. Ukazują różnorodność bogactwa sztuki ludowej i oby tak było jak najdłużej.
W ostatni czwartek oktawy Bożego Ciała, oprócz święcenia wianków z ziół i kwiatów, szczególnym ceremoniałem w naszych świątyniach jest błogosławieństwo małych dzieci. Kościoły wypełniają się najmłodszymi, często także niemowlętami, by i na nich spłynęło błogosławieństwo Boże. Wszak sam Pan Jezus mówił: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im, do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego” (Mk 10, 13-15).

CZYTAJ DALEJ

Iść do przodu z Chrystusem

2024-05-30 14:02

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

Jak co roku tłumy Sandomierzan oraz turystów zgromadziła procesja eucharystyczna Bożego Ciała, która przeszła główną ulicą miasta z kościoła pw. Podwyższenia Krzyża do kościoła seminaryjnego pw. św. Michała Archanioła.

Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej rozpoczęła Msza Święta, sprawowana przez sandomierskich duszpasterzy, kapłanów pracujących w kurii diecezjalnej i seminarium duchownym, pod przewodnictwem Biskupa Sandomierskiego Krzysztofa Nitkiewicza.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję