Do grona potępiających premiera Silvio Berlusconiego za opowiedzenie w miejscu publicznym dwóch wątpliwej jakości dowcipów dołączył swój głos również włoski pisarz i publicysta katolicki Vittorio Messori. Wcześniej bardzo krytyczny komentarz na ten zamieścił m.in. watykański dziennik „L’Osservatore Romano”. Jeden z owych żartów miał wyraźnie antysemicki wydźwięk, drugi kończył się bluźnierstwem.
Na łamach „Corriere della Sera”, którego Messori jest stałym współpracownikiem, przypomina on, że w ciągu 150 lat włoskiej państwowości wielu mężów stanu - nie wyłączając monarchy - chlubiło się swymi erotycznymi sukcesami. Nikt jednak nie robił tego „na ulicy, w otoczeniu obcych ludzi”, jak obecny szef rządu. Nikt w przeszłości „nie wyobrażałby sobie, że prezes Rady Ministrów mógłby wyskoczyć z dowcipem na temat legendarnego skąpstwa Żydów, oczekując salwy śmiechu nieznajomych” - pisze Messori. „Czy ktoś, na kim spoczywa odpowiedzialność męża stanu, może w taki sposób zapominać o pierwszej cnocie obowiązującej wszystkich, a polityków przede wszystkim, jaką jest ostrożność? Już wcześniej inne (jego) potknięcia, wywołujące międzynarodowe komplikacje... powodowane były popuszczeniem hamulców, co może zdarzyć się panu Silvio jako przedsiębiorcy budowlanemu czy telewizyjnemu impresario. Jednakże poseł Berlusconi, szef rządu, który zasiada w ekskluzywnym klubie G8, nie może zapominać, że każda rola społeczna i zawodowa ma swoje prawa” - napisał Vittorio Messori.
(pr)
Pomóż w rozwoju naszego portalu