Reklama

Chciała spokojnie odejść

Jeszcze niedawno Irena Kwiatkowska mówiła w jednym z wywiadów, że śmierć szczęśliwa to taka, kiedy ktoś się pomodli, odwróci do ściany i umrze, jakby we śnie. Teraz sama to szczęście osiągnęła

Niedziela Ogólnopolska 11/2011, str. 24

Dominik Różański/Niedziela

Irena Kwiatkowska (1912-2011)

Irena Kwiatkowska (1912-2011)

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Odeszła w czwartek 3 marca 2011 r., nad ranem, kiedy nad podwarszawskim Skolimowem wschodziło słońce. Miała 98 lat. Człowiek-legenda. Aktorka wybitna, gwiazda filmu, teatru, kabaretu.
Dwa lata temu prezydent Lech Kaczyński odznaczył ją Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski - „w uznaniu jej wybitnych zasług dla niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej, za działalność na rzecz rozwoju polskiej kultury i za osiągnięcia w pracy artystycznej”.

Dla niej pisał Gałczyński

Droga artystycznej kariery Ireny Kwiatkowskiej wiodła od pierwszej roli Gałganka Niccodemiego, zagranej w 1936 r., przez przedwojenne teatry i kabarety Warszawy. Pracowała z największymi: Tadeuszem Fijewskim, Adolfem Dymszą, Kazimierzem Rudzkim, Leonem Schillerem, Fryderykiem Jarossym, Zulą Pogorzelską, całą ekipą „Dudka” Dziewońskiego, „Szpaka”, Kabaretem Starszych Panów - pełna lista nazwisk zajęłaby mnóstwo miejsca. Pamiętamy jej znakomite role: kobiety pracującej z „Czterdziestolatka”, matki Pawła z „Wojny domowej”, bufetowej Makosi z filmu „Hallo, Szpicbródka”, która w wieku 60 lat fikała nogami jak młódka. Pamiętamy ją również ze „Zmienników” i z „Rozmów kontrolowanych”. Była niezrównana w wykonywaniu bajek i wierszy dla dzieci. Jej recytacja „Ptasiego radia” wciąż pozostaje wzorem niedościgłym.
Po wojnie rozpoczęła się jej przygoda z kabaretem. Najpierw występowała w krakowskim kabarecie literackim „Siedem Kotów”, skupiającym elitę artystyczną i intelektualną miasta. Lubił tam zaglądać przyszły papież Karol Wojtyła. Teksty dla niej pisał Konstanty Ildefons Gałczyński.
Postać Ireny Kwiatkowskiej najbardziej jednak kojarzy się z rolami komediowymi. Sama aktorka zresztą uważała śmiech za cudowne lekarstwo na wszystkie smutki i trudy dnia codziennego.

Reszta w rękach Pana Boga

Kiedy zaczynała w domu śpiewać, mama - osoba bardzo muzykalna - zawsze ją strofowała, komentując: „Paskudzisz”. „Wpędziła mnie w kompleksy do tego stopnia, że nie tylko nie ośmielałam się odzywać w sprawach muzycznych, ale także śpiewać” - mówiła aktorka. Ten lęk przezwyciężyła dopiero w Kabarecie Starszych Panów, gdzie Jerzy Wasowski pisał piosenki specjalnie dla niej, pod jej talent i jej możliwości jako aktorki charakterystycznej. A i tak nie zaczynała śpiewać, dopóki na jej prośbę Wasowski nie pokazał, jak się to powinno zrobić. Potem, kiedy już śpiewała, trząsł się ze śmiechu, bo były to groteskowe miniatury teatralne, finezyjne, zabawne kreacje artystyczne. Mówił: „Teraz dopiero to jest numer!”. Podobne w stylu skecze ćwiczyła jeszcze w latach 50. w Radiowym Teatrzyku „Eterek”, bawiąc słuchaczy rolą wdowy Eufemii.
W czasie okupacji hitlerowskiej Irena Kwiatkowska, żołnierz AK, brała udział w konspiracyjnym życiu teatralnym, współpracując z Tadeuszem Byrskim i Leonem Schillerem. Pragnęła nieść uciemiężonym rodakom odrobinę nadziei i radości. Podczas Powstania Warszawskiego była łączniczką i sanitariuszką, ale także występami w „lotnych” zespołach teatralnych odgrywała przed rannymi żołnierzami wesołe skecze ku pokrzepieniu serc. Wspominała, jak podczas Powstania spała na parapecie w maglu przy ul. Bednarskiej. Przychodziła tam tak zmęczona po wykonaniu powstańczych zadań, że choć za oknem świstały kule, mówiła: „Muszę się położyć, reszta w rękach Pana Boga”.
W Jego ręce przez całe życie się oddawała. Bo talent, jak sama mówiła, nie był jej zasługą. „Zostałam do zawodu aktorki powołana - podkreślała. Przed występem prosiłam zawsze Ducha Świętego o pomoc: żebym nie miała tremy, żebym się mogła skupić i abym nie zapomniała tekstu. A kiedy występ mi się udał, to dziękowałam Bogu. Gdy jednak spaskudziłam rolę, to Go za to przepraszałam!” - dodawała.
Niedawno mówiła też, że dzięki Bogu ma wesołe i bardzo długie życie. I że czuje się bardzo szczęśliwa. Unikała jednak ostatnio wspomnień, niechętnie godziła się na wywiady. Chciała spokojnie odejść.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Raport nt. zamordowanych kapłanów i misjonarzy. Bolesne dane z Polski

2025-12-30 13:54

[ TEMATY ]

morderstwo

morderstwo kapłana

Vatican Media

Agencja Fides opublikowała doroczny raport, dotyczący kapłanów i osób zaangażowanych w duszpasterstwo, zamordowanych w kończącym się roku. Wymienia on w sumie 17 ofiar: kapłanów, osób zakonnych, seminarzystów oraz świeckich. Jedynym, odnotowanym przypadkiem w Europie, jest zabójstwo polskiego kapłana, ks. Grzegorza Dymka z archidiecezji częstochowskiej.

Jak wynika z raportu, przygotowanego na podstawie danych, zebranych przez Agencję Fides, należącą do Papieskich Dzieł Misyjnych, najwięcej, bo aż 10 misjonarzy, zostało zamordowanych w Afryce. Zginęło tam 6 kapłanów, 2 seminarzystów oraz 2 katechetów. Na obu kontynentach amerykańskich życie oddało 2 kapłanów oraz 2 siostry zakonne. Jeden kapłan i jedna osoba świecka poniosły śmierć w Azji. Zaś jedynym kapłanem, zamordowanym w Europie jest Polak, ks. Grzegorz Dymek z parafii MB Fatimskiej w Kłobucku, w archidiecezji częstochowskiej, który został zamordowany na plebanii 13 lutego br. Z kolei najwięcej, bo aż 5 osób, zostało pozbawionych życia w Nigerii.
CZYTAJ DALEJ

Włochy: Kot przeżył prawie godzinny cykl prania w pralce, uratował go weterynarz

2025-12-30 07:21

[ TEMATY ]

Włochy

kot

amayaeguizabal/pixabay.com

Pochłonięta przygotowaniami do Wigilii mieszkanka okolic Varese, na północy Włoch, uprała w pralce swojego ukochanego kota, nie wiedząc o tym, że wszedł do bębna. Zwierzę przeżyło 55-minutowy cykl prania, a uratowało go to, że temperatura była niska. Kotu pomógł wezwany w wigilijny wieczór weterynarz.

Portal Varese News opisał przypadek kota o pochodzącym z języka greckiego imieniu Anacleto.
CZYTAJ DALEJ

Awaria wyciągu w Rzykach ewakuowano ponad 70 osób

2025-12-30 21:58

Adobe Stock

Awarii uległ we wtorek wieczorem wyciąg narciarski w stacji narciarskiej Czarny Groń w Rzykach. Rzecznik małopolskiej straży pożarnej kpt. Hubert Ciepły powiedział PAP, że strażacy ewakuowali z kanap około 70 osób, które utknęły na trasie. Nikt nie został poszkodowany.

– Wyciąg narciarski zatrzymał się wskutek awarii. Po około 50 minutach kolejka została uruchomiona w trybie awaryjnym i rozpoczęło się przemieszczanie kanap i wysiadanie narciarzy, których było około 70. Nikt nie wymagał pomocy – powiedział rzecznik.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję