Reklama

Przemyskie świętowanie

24 października archidiecezja przemyska wspominała swoje wzruszenie z krakowskich Błoni, kiedy to Jan Paweł II wyniósł na ołtarze przemyskiego kapłana ks. Jana Balickiego. To wówczas oznajmił, że liturgiczne wspomnienie Błogosławionego należy obchodzić właśnie 24 października. Do tego dnia przygotowaliśmy się przez refleksję nad listem Metropolity, który z tej okazji skierował on do diecezjan. Zrozumiałe, że najuroczyściej obchody tego dnia przebiegały w Przemyślu, zwłaszcza w Seminarium i archikatedrze. W godzinach rannych klerycy i przełożeni wraz z wiernymi zgromadzonymi w katedrze odprawili uroczystą Jutrznię zakończoną ucałowaniem relikwii Błogosławionego. Wieczorem uroczystej Eucharystii koncelebrowanej przez licznych kapłanów przewodniczył bp Stefan Moskwa. Okolicznościową homilię, której obszerne fragmenty przytaczamy poniżej, wygłosił kolejny następca Błogosławionego na urzędzie rektora Seminarium ks. dr Marian Rojek. Po Mszy św. niejako dopełnieniem przeżyć tego dnia był referat ojca duchownego naszego Seminarium ks. dr. Wacława Siwaka przybliżający nam bł. Jana w aspekcie Jego kultu i czci, jaką pielęgnował wobec Matki Jezusa Chrystusa.

Niedziela przemyska 46/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Błogosławiony Księże Janie, kiedy prawie dokładnie 100 lat po Twoim narodzeniu i najmłodszym okresie życia spędzonym w starej części miasta Rzeszowa, przychodziłem jako kilkuletni malec wraz z moim ojcem ul. Jabłońskiego, później zmienioną na Goslara, na niewielki, stary i wąski most nad torami, aby fascynować się buchającą dymem i parą czarną lokomotywą ciągnącą swe wagony do Krakowa albo do Jasła, ani mi do głowy nie przyszło, że oto schodząc z tego mostu kilkadziesiąt metrów dalej mogłem dreptać Twoimi śladami. Dotykać miejsc, gdzie mieszkałeś w szablonowo zbudowanej budce kolejowej wraz ze swymi rodzicami i rodzeństwem.
(...) Z Bożej Opatrzności otrzymałem następną szansę, aby zetknąć się ze śladami Twojego życia i Twojej świętości - ks. Janie. A było nią rzeszowskie gimnazjum mieszczące się w gmachu dawnego Kolegium Ojców Pijarów, współcześnie znane jako Pierwsze Liceum przy ulicy 3 Maja. I znowu muszę przyznać, że może nawet ucząc się w tych samych wykładowych salach i chodząc po tych samych korytarzach, modląc się w tym samym gimnazjalnym kościele nie znałem Twojej postaci. Nawet jeżeli mówili o Tobie podczas różnych ministranckich spotkań czy gimnazjalnych katechez księża: Jan Stączek i Walenty Bal, to dla mnie jeszcze wtedy - wybacz ks. Janie - byłeś jednak kimś dalekim, osobą z historycznej przeszłości.
Wszystko zaczęło się powoli zmieniać wraz z przemyskim Seminarium. Jako klerycy poznawaliśmy Twoje życie ks. Janie, czuliśmy Twoją świętość, niewytłumaczalną obecność Twojej osoby, dużo czytaliśmy o Tobie, oglądaliśmy zdjęcia, dotykaliśmy przedmiotów, książek, ubrań, kapłańskich szat, narzędzi codziennego użytku, którymi się posługiwałeś. Modliliśmy się tam, gdzie i Ty się modliłeś, i chyba nie mówię tego na wyrost, że jako przyszli kapłani uświęcaliśmy się tam, gdzie Ty się uświęcałeś, choć uczciwie muszę przyznać, że nam daleko, bardzo daleko, do Twojej świętości.
Bł. księże Balicki, to dopiero w Wyższym Seminarium Duchownym w Przemyślu zaczynałeś się dla mnie i dla wielu moich kolegów stawać kimś namacalnym, żywym i konkretnym.
Jednak to wszystko, co powiedziałem to jeszcze zdecydowanie za mało, bo przecież często chodziliśmy w Przemyślu na cmentarz przy ul. Słowackiego do grobowca, gdzie zostało złożone ciało ks. Balickiego, aby tam się modlić, polecać różne problemy i kleryckie kłopoty; począwszy od sprawy powołania, poprzez pragnienie kapłańskiej świętości, aż do trudności na sesji egzaminacyjnej i zwykłych osobistych sekretów. Przez wstawiennictwo ks. Jana zanosiliśmy również prośby wielu, wielu innych osób, które zwracały się do kleryków o taką przysługę. Szczególnym czasem pamięci i modlitwy, jakiegoś ożywania postaci ks. Jana była zawsze rocznica Jego śmierci - 15 marca.
Bł. ks. Balicki nigdy nie zostawił nas bez pomocy. Pamiętam jakby to było dzisiaj - styczeń 1979 r. - młodziutki kleryk rodem z Wrocanki, dopiero co rozpoczął seminaryjną drogę do kapłaństwa a tu choroba, poważna, śmiertelna - można powiedzieć, że jego czas był policzony. Nasi ówcześni przełożeni, z rektorem - obecnym bp. Stefanem Moskwą i z ojcem duchownym - ks. inf. Stanisławem Zygarowiczem, modlili się razem z nami o łaskę zdrowia, o łaskę cudu. Nie wiem, czy to był pierwszy cud uproszony przez wstawiennictwo ks. Jana Balickiego, ale wiem, że dla wielu z nas, dla ks. Kazimierza Gadzały, obecnego ojca duchownego w naszym Seminarium, to na pewno był cud - szczególna Boża interwencja uproszona przez ks. Balickiego.
A o ilu sprawach nikt nie wie, tylko sam Bóg, potrzebujący ludzie i wstawiający się za nimi bł. ks. Jan. Z całą pewnością tylko niewielki procent tych próśb i podziękowań znajduje się w Archiwum Przemyskiego Seminarium, ale nawet w tych świadectwach pisanych na skrawkach papieru, czasem na wyrwanym i obszarpanym marginesie jakiejś gazety, ręką niewprawną, drżącą z bólu lub ze strachu, widać ogromne zaufanie i przekonanie w skuteczność wstawiennictwa w tylu ludzkich biedach, cierpieniach, kłopotach i chorobach. Jeśli ktoś miałby jakiekolwiek wątpliwości co do tego, niech się sam przekona, niech się uda choćby dzisiaj na cmentarz przy ul. Słowackiego do grobowca ks. Jana i zobaczy tych tam się modlących, niech przystanie w rogu tej przemyskiej katedry i popatrzy na to, co się dzieje przed ołtarzem z relikwiami bł. ks. Jana.
Moi Drodzy, jestem przekonany, że znacie doskonale życie Błogosławionego z różnych lektur, opracowań o charakterze naukowym i bardziej popularnym, jak choćby z powieści ks. Zbigniewa Suchego "Mocarz pokory", ukazującej całe życie ks. Jana i Jego drogę do świętości, znacie Go z duszpasterskich konferencji, mszalnych homilii, telewizyjnych i radiowych audycji. Ten ostatni czas bezpośrednio przygotowujący do beatyfikacji ks. Balickiego obfitował w treści przybliżające nas do Jego postaci i życia, do kapłańskiego posługiwania, szczególnie w zakresie szeroko pojętego szafowania Bożym Miłosierdziem. Ile ludzkich sumień, poranionych, zagubionych, przygniecionych grzechem, zatwardziałych w złu, ilu ludzi błędnie szukających w życiu szczęścia przyprowadził on do Chrystusa.
Jak zauważa abp Józef Michalik w swoim Liście do kapłanów z racji beatyfikacji ks. Jana Balickiego, już w czasie rzymskich studiów "mimo skromności księdza Jana emanowała z niego taka głębia ducha, że nie dało się tego ukryć i dlatego proszono go o posługę spowiednika i duchowego kierownika dla kapłanów rzymskiego kolegium". Również ta służba miłosierdzia bł. Jana, została podkreślona przez Ojca Świętego Jana Pawła II 18 sierpnia br. na krakowskich Błoniach: "Jako kapłan miał zawsze otwarte serce dla wszystkich potrzebujących. Niósł pomoc chorym i ubogim, ale szczególnie mocno realizował Boże miłosierdzie przez posługę w konfesjonale".
Siostry i Bracia w Chrystusie Panu, po przypomnieniu zaledwie niewielu okruchów z życia bł. ks. Jana, z Jego kapłańskiego posługiwania, świadectwa człowieka modlitwy i codziennej świętości a także skuteczności Jego wstawiennictwa oraz ciągłej aktualności tej postaci musimy postawić sobie pytanie: co takiego charakterystycznego jest w tym człowieku, studencie, kapłanie, spowiedniku, wykładowcy, rektorze Seminarium, co przykuwa naszą uwagę, co nas pociąga, zadziwia w Jego postaci? Czy można jakoś krótko określić specyfikę Jego życia, co jest kluczem do odkrycia Jego tajemnicy?
Chyba nie trzeba długo szukać, gdy ktoś zetknął się z tą osobą, ze świadectwami ludzi żyjących razem z ks. Janem, z Jego zapiskami codziennych rozmyślań, nie ma wątpliwości, że tym kluczem do Jego życia są słowa ze 119 Psalmu: "Dobrze Panie, żeś mnie upokorzył... dobrze" (Ps 119, 71). Czyli najkrócej mówiąc: nie można zrozumieć ks. Jana Balickiego, Jego życia i wszelkiego posługiwania, tego co dzisiaj przyciąga do niego tak wielu ludzi, tego czego w jakiś sposób tak naprawdę wszyscy u niego szukamy, bez odkrycia całej głębi tajemnicy, jaka kryje się pod jednym słowem, słowem, które jest dla każdego z nas osobliwym znakiem czasu, pod słowem "pokora".
(...) Pokora to nic innego jak prawda związana z miłością. Najpierw prawda o Bogu, następnie prawda o drugim człowieku i wreszcie prawda o sobie samym, która przekłada się na właściwe odniesienie do Boga, bliźniego i do siebie. Pokora to właściwa hierarchia wartości w moim życiu. A niektórym się wydaje, że to postawa słabości, poniżenia a nawet pogardy, niegodna dzisiejszego człowieka, który chce w tym świecie, świecie polityki, pieniądza, mass mediów, coś znaczyć, do czegoś dojść; postawa, która nie zasługuje na naśladowanie, ale bardziej na litość a nawet na wyśmianie, że pokora to jest złe mniemanie o sobie samym, umniejszanie siebie, gardzenie sobą.
Wchodząc w głębię myśli ks. Balickiego zawartych w tym, co napisał, jako materiał do rozmyślania, medytacji i osobistej modlitwy, stajemy zaskoczeni i zadziwieni.
Ten kto jest prawdziwie pokorny nie koncentruje się na samym sobie, lecz wszystko chętnie odnosi do Boga jako swego Stwórcy i źródła wszelkiego dobra - doczesnego i nadprzyrodzonego - jest wyczulony na Bożą obecność, na Boże działanie oraz Bożą łaskę i wyraża z tego powodu radość, cieszy się, chwali Miłosiernego Boga. Pokora wobec Boga, uświadamia mi moją stworzoność i ograniczoność, małość i nieudolność, ale nie po to bym się brzydził sobą, swoim człowieczeństwem - bym je niszczył przez nałogi - lecz bym jeszcze bardziej zawierzył Bogu i zaufał jak dziecko swemu Ojcu. (...)
Pokora jest świadectwem i formą miłości. To jedynie miłość daje pokorze jasne spojrzenie na wartość drugiego człowieka, gdyż on jest tak samo jak ja "stworzony na obraz i podobieństwo Boga" oraz jest świątynią Ducha Świętego. Często przypomina o tym ks. Balicki, że pokora domaga się zstąpienia do drugiego człowieka z piedestału własnej wielkości a nie jest to wcale takie proste, gdy mamy wygórowane mniemanie o sobie i własnych zasługach, gdy obcym jest dla nas to wszystko, co wiąże się ze słowem posłuszeństwo, względem: przełożonych, rodziców, nauczycieli, wychowawców, ludzi starszych wiekiem.
Cnota prawdziwej pokory pozwala mi rozeznać talenty, dary i łaski innych oraz cieszyć się nimi, nie być zazdrosnym o dobro, które dzieje się przez bliźniego, ale umieć je zauważyć i docenić. Dla wzmocnienia dobra pokorny nie boi się drugiego człowieka pochwalić, ale trzeba być uważnym, gdyż często pochlebstwo, które nie liczy się z prawdą i celem, jakiemu pochwała ma służyć, chętnie chciałoby uchodzić za cnotę. W rozmyślaniu z 7 maja 1942 r. ks. Jan zapisał: "Pokorny nie sądzi nikogo, chętnie uznaje w słowie i czynie swoją od innych zależność. Nie sądzi nikogo, bo nie zna jego wnętrza, a od wnętrza zależy świętość, a tego wnętrza człowiek nie widzi, a sądząc z tego, co widzi na zewnątrz, często się myli".
Nikt z nas nie może powiedzieć, że już jest święty, wszyscy zdążamy do świętości, uświęcamy siebie nawzajem. Dlatego postawa pokory względem bliźniego polega również na umiejętności cierpliwego i zrozumiałego znoszenia słabości naszego brata, cech jego temperamentu. To nie jest wcale takie proste i łatwe myśleć dobrze o naszym bliźnim, sąsiedzie, który sprawia nam cierpienie; modlić się za niego, zło dobrem zwyciężać i troszczyć się o jego zbawienie.
Pokora jako prawda o sobie samym, uczy nas zgody na siebie i właściwego spojrzenia na własne słabości. 14 sierpnia 1942 r. ks. Jan zapisał w swych rozmyślaniach: "Dobrze Panie żeś mnie upokorzył... dobrze, a więc dobrze, gdy i sam siebie upokarzać będę, przyznając się chętnie do moich błędów, braków, znosząc wszelkie pogardy, lekceważenia, wyśmiania. Nade wszystko upokarzać się przez szczere wyznanie sakramentalne swoich grzechów. Jezu najpokorniejszy, zmiłuj się nade mną".
Przejawem pokory do siebie samego jest prośba o przebaczenie kierowana do Boga, ale również i do człowieka, którego żeśmy skrzywdzili. Swego czasu bardzo się wzruszyłem, gdy w pewnej rodzinie byłem świadkiem ostatnich chwil przed wyjściem do spowiedzi pierwszopiątkowej, najpierw dzieci podchodziły w domu do rodziców i prosiły ich o przebaczenie, ale również to samo uczynił ojciec i matka względem dzieci i względem siebie nawzajem. Czy nie w takim duchu podczas ostatniego Jubileuszowego Roku w imieniu całego Kościoła Ojciec Święty Jan Paweł II prosił w pokornym geście o przebaczenie grzechów z przeszłości, popełnionych przez członków Chrystusowego Kościoła?
Wreszcie pokora do siebie samego cechuje się życiem ukrytym, nie demonstruje uczynków miłości, dobro pełni tak, że nie widzą tego kamery telewizyjne i reporterzy dzienników, lecz nagrodą dla niej jest Bóg i wdzięczność obdarowanych. Próżność niszczy pokorę. 2 lutego 1945 r. mówił bł. ks. Jan: "Dobrze Panie żeś mnie upokorzył, abym nic dla chwały ludzkiej nie czynił, ale owszem z dobrymi czynami się ukrywał. Najdoskonalszym wzorem tej pokory to Jezus z Matką swoją Najświętszą, Najczystszą". A dwa lata później 16 października zapisał: "Gdzie pokora, tam cichość w sercu, słowach, tam równowaga, tam ustępliwość ze swego zdania, ze swego miejsca, ze swej woli, znaczenia chwilowego, ze swej chwały".
Bez pewnego poziomu pokory nie ma w naszym życiu prawdziwej wiary, gdyż pokorny nigdy nie pragnie ogarnąć Bogu według swoich zdolności, ale zawsze jest gotowy i otwarty na Bożą łaskę. (...) 21 listopada 1945 r. zapisał ks. Jan: "Dobrze Panie żeś mnie upokorzył. Dobrze, po każdym upokorzeniu staje się człowiek uważniejszy na swoją mowę, na całe usposobienie wewnętrzne, na zachowanie zewnętrzne, żeby w niczym nie było wyniosłości, popisania się - raczej okazanie prawdy o sobie. Gotowy na przyjęcie uwag, zarzutów, upomnień".
(...) Siostry i Bracia jeśli razem, wspólnie będziemy marzyć, pragnąć pokory w naszym osobistym życiu, tak jak żył nią ks. Jan Balicki, to owo pragnienie może być początkiem czegoś nowego, prawdziwie Bożego w naszych rodzinach, w sąsiedztwie, w naszej parafii, w naszym mieście, w Ojczyźnie, we wszystkich wspólnotach gdzie żyjemy, pracujemy, odpoczywamy, gdzie się na co dzień uświęcamy.
Gorąco prośmy dzisiejszego Patrona:
Błogosławiony Księże Janie,
Patronie świętej pokory,
Ucz nas życia dla bliźnich,
Byśmy w nich Boga szukali. Amen.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Pius V

Antonio Ghislieri, zwany Aleksandrinus, urodził się 17 stycznia 1504 r. w Bosco Marengo w Piemoncie (Włochy). Drogowskazem jego całego życia była najdoskonalsza pobożność chrześcijańska.

Mając zaledwie piętnaście lat, przywdział habit dominikański. Został potem biskupem i kardynałem. Po śmierci Piusa IV wybrano go na papieża. Przybrał imię Piusa V. Od razu przystąpił do wprowadzania w życie uchwał zakończonego 3 lata wcześniej Soboru Trydenckiego. Pius V zwracał baczną uwagę, by do godności i urzędów kościelnych dopuszczać tylko najgodniejszych. Odrzucał więc stanowczo względy rodzinne, dyplomatyczne czy też polityczne. Przeprowadził do końca reformę w Kurii Rzymskiej. Papież starał się zaprowadzić ład także w państwie kościelnym. Za jego pontyfikatu 7 października 1571 r. cesarz Jan Austriacki odniósł pod Lepanto słynne zwycięstwo nad Turkami podczas jednej z najkrwawszych bitew morskich.

CZYTAJ DALEJ

Watykan: ogłoszono program papieskiej wizyty w Weronie

2024-04-29 11:54

[ TEMATY ]

papież

papież Franciszek

Werona

PAP/EPA/ANDREA MEROLA

Nazajutrz po wizycie duszpasterskiej w Wenecji, Stolica Apostolska ogłosiła oficjalny program wizyty papieża w Weronie w dniu 18 maja.

Franciszek wyruszy helikopterem z Watykanu o godz. 6.30, by wylądować w Weronie o godz. 8.00.

CZYTAJ DALEJ

Zgierz: Oddali hołd Wielkiemu Polakowi

2024-04-30 09:30

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Karol Porwich/Niedziela

W Parafii Matki Boskiej Dobrej Rady z okazji 10. rocznicy kanonizacji Jana Pawła II odbył się koncert w wykonaniu uczniów i nauczycieli Państwowej Szkoły Muzycznej I i II stopnia w Zgierzu.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję