Reklama

Jak żyć po śmierci kogoś bliskiego

Po śmierci najbliższych pozostaje do załatwienia wiele formalności. Osierocone dzieci odwiedzają urzędy, zakłady pogrzebowe oraz kancelarie parafialne. Ksiądz w rozmowie z ludźmi dotkniętymi żałobą musi być kimś więcej niż tylko duszpasterzem

Niedziela Ogólnopolska 34/2012, str. 44-45

Iwona Sztajner/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Halina miała 52 lata. Zmarła w domu. To dziś wyjątek, można nawet powiedzieć - tak mi się wydaje - że błogosławieństwo. Ludzie chcą umierać w domach, wśród swoich. Dziś zwykle umierają w szpitalu i nawet jeśli personel jest bardzo miły i uczynny, nawet jeśli otaczają łóżko po prostu ludzie dobrzy, to zawsze pozostaną w jakimś sensie obcy.
Halina przygotowała rodzinę na swoje odejście. Z chorobą walczyła pięć lat. Już wydawało się, że medycyna wzięła górę, ale nagle nastąpiło gwałtowne pogorszenie, przerzuty i od kilku tygodni wiadomo było, że żaden z ludzi, nawet najmądrzejszy, nie pomoże. Odeszła na rękach męża. Śmierć była spodziewana, ale ona zawsze jest zaskoczeniem.
W kancelarii parafialnej, w sobotni ranek, rozmawiałem z mężem i córką. Mąż wydawał się spokojny. Córka nie mogła powstrzymać łez. Nie, nie było rozpaczy, ale wielki ból, który wyrażały sztampowe skądinąd słowa, którym jednak sztampowość nie ujmuje prawdy: - Mama mogła jeszcze pożyć.

Przeżyła lat wiele

Trzy dni później kolejne odejście. Władysława miała 89 lat. Od blisko 30 lat była wdową. Niemal do końca sprawna, każdej niedzieli meldowała się w kościele o godz. 7, bo to była jej Msza św. Ją też zaatakował nowotwór. Trzustka. Choroba była krótka i szybko wyniszczająca, jak to przy nowotworze tego narządu. Słabła z każdym dniem. Gdy po raz kolejny odwożono ją do szpitala, całkiem świadomie powiedziała do syna i synowej: - Nie ratujcie mnie już. Ratunku już nie było, nie z powodu braku chęci, ale ograniczeń medycyny. Zmarła nad ranem w szpitalnym łóżku. Syn - jedynak - wspominał matkę czule i z miłością. Nawet w pewien sposób pogodnie - powiedziałbym. Na pogrzebie już nie wytrzymał. Z kącika oczu popłynęła w kilku momentach strużka łez. Śmierć boli zawsze. Niezależnie od czasu, w którym bliska osoba odchodzi.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Odchodzi dziecko

Adaś miał siedem lat. Od urodzenia był niepełnosprawny. Na jesień powinien iść do szkoły, ale nadal musiał oczekiwać, aż zasiądzie w szkolnej ławie. Nie doczekał. Udusił się w nocy. Własnymi wymiocinami. W takiej sytuacji zawsze najtrudniej nieść pociechę, bo bardzo trudno znaleźć to właściwe słowo, które koiłoby rany i ocierało łzy. W kancelarii rozmawiałem z jego mamą i tatą. Najbardziej martwili się o młodsze dziecko, siostrzyczkę Adasia - Kasię. Jak jej wytłumaczyć? Przecież tak bardzo go kochała.
Na pogrzebie dziecka wszystko jest „naj”. Najwięcej ludzi. Najbardziej płaczą i najtrudniej mówić kazanie. - Adaś jest z nami tu, gdzie bardzo lubił być - mówiłem też ze łzami w oczach, jak niemal wszyscy w kościele przed Panem Jezusem. Adaś ciągnął do Pana Jezusa swoją mamę, swojego tatę, swoją siostrzyczkę. Adaś lubił Panu Jezusowi w tym miejscu klaskać, Jemu śpiewać. Adaś po prostu bardzo kochał Pana Jezusa. Tak bardzo Go kochał, że niemal wszyscy naokoło mówili, iż pewnie zostanie księdzem, bo ksiądz, jak wiadomo, powinien bardzo kochać Pana Jezusa. Rozkładał rączki tak jak ksiądz podczas Mszy św., nawet chlebek roznosił dzieciom, gdy leżał w szpitalu, bo tak chciał dawać innym Pana Jezusa, który, jak wiadomo, dla nas skrywa się pod postacią chleba. Adaś bardzo chciał, żeby wszyscy byli przyjaciółmi Pana Jezusa, tak jak przyjacielem Pana Jezusa jest on sam.

Reklama

Śmierć otwiera furtkę

To pragnienie Adasia niepomiernie bardziej się wzmocniło, gdy spotkał Pana Jezusa twarzą w twarz. Tyle że niestety śmierć, która weszła w świat przez działalność szatana, potrafi zarazić rodzinę. Otwiera jakby furtkę do zła. Jak się jej szybko nie zamknie, to może zdemolować życie. Tak dzieje się w rodzinie Adasia. Wkradło się zło i dzieje się źle. Małżeństwo jest na skraju rozpadu. Kilkakrotnie już rozmawiałem z małżonkami, ale jakby niewiele do nich docierało. Niby przytakują, zgadzają się z argumentami, że trzeba postawić tamę złu, zwrócić się do Boga, bo jest Najwyższym Dobrem, ale tego nie robią.

Znaleźć sens

Człowiek jest w stanie znieść wiele. Jest w stanie udźwignąć wielkie ciężary w sytuacji, gdy widzi sens swojego poświęcenia. Jak zatem znaleźć sens w takiej chwili, jak wchodząca do rodziny śmierć? Gdzie szukać choćby małego jasnego promyka nadziei w nocy cierpienia, które chciałoby zawieść człowieka w otchłań rozpaczy? Na ziemi nie ma takiego miejsca, które przyniosłoby ulgę. Na ziemi nie ma nikogo, kto by odpowiedział na pytania, które rodzą się w chwili żegnania bliskich zmarłych. Żaden człowiek nie wypełni tej chwili sensem, a przecież jest on konieczny. To dlatego w takiej dramatycznej sytuacji trumnę z ciałem naszych bliskich zmarłych kładziemy w cieniu krzyża, zanurzając tę śmierć, jakże nam bliską, w inną śmierć - niby taką samą, a inną, w śmierć wyzwoleńczą. Śmierć Jezusa Chrystusa. Po co to robimy? Aby dając udział w śmierci, dać udział w Jego - Chrystusa - zmartwychwstaniu, wierząc, że kiedyś - jak mówi jeden z tekstów liturgii pogrzebowej - spotkamy się tam, gdzie wszystko to, co nam dokucza na tej ziemi, zostanie ostatecznie pokonane przez miłość Chrystusa, bo to jedyna siła we wszechświecie, od której nic nie jest mocniejsze.

2012-12-31 00:00

Ocena: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zachodniopomorskie/ 40-latek z nożem w ręku wszedł do kościoła podczas nabożeństwa

2024-05-13 23:53

Adobe Stock

ZDJĘCIE ILUSTRACYJNE

ZDJĘCIE ILUSTRACYJNE

40-latek wszedł z nożem do kościoła w Czaplinku, gdy odbywało się nabożeństwo pierwszokomunijne. Mężczyzna został zatrzymany. Był pijany. W organizmie miał ponad 1,5 promila alkoholu – poinformowała PAP w poniedziałek oficer prasowa KPP w Drawsku Pomorskim asp. Karolina Żych.

Do zdarzenia doszło w poniedziałek, ok. godz. 17.45 w kościele w centrum Czaplinka (woj. zachodniopomorskie).

CZYTAJ DALEJ

Nowenna do Ducha Świętego

[ TEMATY ]

nowenna

Pio Si/Fotolia.com

Jak co roku w oczekiwaniu na Niedzielę Zesłania Ducha Świętego Kościół katolicki będzie odprawiał nowennę do Ducha Świętego i tym samym trwał we wspólnej modlitwie, podobnie jak apostołowie, którzy modlili się jednomyślnie po wniebowstąpieniu Pana Jezusa czekając w Jerozolimie na zapowiedziane przez Niego zesłanie Ducha Świętego.

Ponieważ nowenna do Ducha Świętego przypada w maju i czerwcu, dlatego łączy się ją z nabożeństwami majowymi czy też czerwcowymi w następujący sposób:

CZYTAJ DALEJ

Wyjątkowa wystawa w Rzymie

2024-05-14 17:21

[ TEMATY ]

wystawa

Rzym

krucyfiks

Włodzimierz Rędzioch/Niedziela

Obok krucyfiksu św. Marcelego wystawiono „Chrystusa Ukrzyżowanego” Salvatora Dalì i szkic św. Jana od Krzyża.

W ramach obchodów Roku Świętego 2000, 12 marca obchodzony był Dzień Przebaczenia. Na tę okazję Jan Paweł II kazał umieścić w Bazylice Watykańskiej słynny krucyfiks z kościoła św. Marcelego. Miliony telewidzów na całym świecie oglądały Papieża obejmującego ukrzyżowanego Chrystusa - ten papieski gest stał się jednym z symboli pontyfikatu Jana Pawła II.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję