Strefa Gazy: organizacje humanitarne apelują o zawieszenie broni
22 międzynarodowe organizacje humanitarne nalegają na potrzebę natychmiastowego zawieszenia broni w Strefie Gazy. Napisały one wspólny list do brytyjskiego premiera Rishiego Sunaka z prośbą o wywarcie presji na Izrael, by zgodził się na przerwanie operacji militarnych. Jedną z tych organizacji stanowi CAFOD - humanitarna instytucja katolickiej Konferencji Biskupów Anglii i Walii.
Zdaniem sygnatariuszy apelu natychmiastowe zawieszenie broni jest niezbędne, aby uniknąć dalszego rozlewu krwi. Tym bardziej, że siły obronne Izraela ogłosiły przygotowania do rozpoczęcia operacji naziemnej w Rafah na południu Strefy Gazy, obszarze wyznaczonym jako „bezpieczna strefa”, w której obecnie uwięzionych jest ponad milion osób.
Janet Symes, szefowa CAFOD na Azję i Bliski Wschód, powiedziała Radiu Watykańskiemu, iż szczególną troskę budzi los żyjących w Strefie Gazy dzieci. Podkreśliła, że w związku z panującą tam sytuacją pojawiła się nowa, nieznana dotąd kategoria ofiar: ranne dziecko bez ocalałej rodziny.
„Jest ich bardzo wiele - mówi Symes. - To coś, co trudno nam sobie wyobrazić. Ale niestety ze względu na gęstość zaludnienia w Strefie Gazy zdarza się, iż całe rodziny czy wiele spokrewnionych rodzin żyje w jednym mieszkaniu. Więc, kiedy podczas bombardowań zostaje trafiony budynek mieszkalny, to giną całe rodziny albo zdecydowana większość ich członków. A liczba dzieci, które nie mają ocalałych członków rodziny jest przerażająca, naprawdę przerażająca. Trudno znaleźć słowa, aby o tym mówić”.
Dyrektor CAFOD na Bliski Wschód przyznaje, że organizacja ta nie ma bezpośredniego dostępu do Strefy Gazy. Organizuje więc środki finansowe dla mieszkańców regionu, aby mogli zaspokoić najbardziej podstawowe potrzeby. Podkreśla zarazem, iż obok pomocy materialnej Palestyńczycy potrzebują też wsparcia duchowego.
„Myślę, że to niezwykle ważne - mówi Janet Symes - aby mieszkańcy Strefy Gazy i całego regionu wiedzieli, iż nie zostali zapomniani, iż ludzie są z nimi oraz robią wszystko, co w ich mocy, aby rozwiązać tę sytuację. I ważne jest także, aby ludzie modlili się za naszych międzynarodowych przywódców, by ci z kolei mieli siłę szukać rozwiązania i zabiegać o natychmiastowe zawieszenie broni”.
Ciężarówka z pomocą humanitarną od NSZZ "Solidarność" dla białoruskich zakładów pracy stoi od wielu godzin na granicy, a kierowca został na jakiś czas aresztowany – mówił w czwartek lider Solidarności Piotr Duda. Kompletnie tego nie rozumiem – dodał.
NSZZ "Solidarność" przygotowała transport blisko 20 ton żywności, głównie konserw, który miały trafić do Mińska, do pracowników strajkujących zakładów. Adresatem miał być Białoruski Kongres Demokratycznych Związków Zawodowych. Ciężarówka z pomocą humanitarną formalnie wyjechała z Polski w środę wieczorem, ale została zatrzymana na terminalu w białoruskiej części przejścia.
‘Nasi chłopcy’. Wystawa o przemilczanej historii. To opowieść o pokoleniach dorastających w cieniu przemilczeń, o potomkach, którzy próbują dziś zrozumieć decyzje swoich dziadków i pradziadków” - w taki sposób miasto Gdańsk reklamuje ekspozycję poświęconą służbie mieszkańców Pomorza w armii niemieckiej w czasie II wojny światowej. Informacje o wystawie, która „nie ocenia, lecz tłumaczy” wywołały potężne oburzenie w sieci. „To jawna realizacja niemieckiej narracji, a prowadzą ją przecież instytucje, które powinny strzec polskiej pamięci historycznej” — napisał na X Mariusz Błaszczak, były szef MON.
"Ekspozycja opowiada o losach dziesiątek tysięcy mieszkańców Pomorza, którzy – najczęściej pod przymusem – zostali wcieleni do armii III Rzeszy. To historia bliska, losy naszych sąsiadów, krewnych, przodków. Tytułowi „nasi chłopcy” to nie metafora – to świadome nawiązanie do terminu, jakim określano w trakcie wojny, będących w podobnej sytuacji Luksemburczyków („Ons Jongen”)" — czytamy na stronie Gdansk.pl, w artykule zapowiadającym wystawę „Nasi chłopcy”.
‘Nasi chłopcy’. Wystawa o przemilczanej historii. To opowieść o pokoleniach dorastających w cieniu przemilczeń, o potomkach, którzy próbują dziś zrozumieć decyzje swoich dziadków i pradziadków” - w taki sposób miasto Gdańsk reklamuje ekspozycję poświęconą służbie mieszkańców Pomorza w armii niemieckiej w czasie II wojny światowej. Informacje o wystawie, która „nie ocenia, lecz tłumaczy” wywołały potężne oburzenie w sieci. „To jawna realizacja niemieckiej narracji, a prowadzą ją przecież instytucje, które powinny strzec polskiej pamięci historycznej” — napisał na X Mariusz Błaszczak, były szef MON.
"Ekspozycja opowiada o losach dziesiątek tysięcy mieszkańców Pomorza, którzy – najczęściej pod przymusem – zostali wcieleni do armii III Rzeszy. To historia bliska, losy naszych sąsiadów, krewnych, przodków. Tytułowi „nasi chłopcy” to nie metafora – to świadome nawiązanie do terminu, jakim określano w trakcie wojny, będących w podobnej sytuacji Luksemburczyków („Ons Jongen”)" — czytamy na stronie Gdansk.pl, w artykule zapowiadającym wystawę „Nasi chłopcy”.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.