Podczas oprowadzania po nekropolii zebrani poznali historię miejsca i historie kilku osób, które tutaj spoczywają. – Działamy tutaj dzięki uprzejmości i dobrej współpracy z proboszczem ks. Andrzejem Szycem. Prowadzimy drobne renowacje i inne prace. Cmentarz ma ponad sto lat, powstał na początku XX wieku. Publikacje mówią o roku 1915, natomiast jeśli spojrzymy na datowanie grobów, ten czas trzeba cofnąć przynajmniej o kilka lat. Również księgi adresowe z Breslau pokazują, że to miejsce istniało wcześniej – mówił Alan Weiss.
Początkowo cmentarz był cmentarzem ewangelickim. Dostępne dziś źródła mówią o parafiach Zbawiciela i św. Jana, które chowały tutaj swoich wiernych. Parafia św. Jana znajdowała się przy ul. Sudeckiej, zaś parafia Zbawiciela w miejscu dzisiejszej Wroclavi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– Natomiast w zapisach przedwojennych znajdujemy informacje, że jest to cmentarz gminny dla wsi Krzyki i Partynice. Choć cmentarz był cmentarzem ewangelickim, zdarzały się też pochówki katolickie. Jeśli małżeństwa były mieszane, współmałżonkowie grzebali swoich współmałżonków na tym cmentarzu. Tak było do roku 1945, kiedy to cmentarz siłą rzeczy stał się cmentarzem katolickim. Należał do parafii Świętej Rodziny – mówił Alan Weiss.
W 1949 r. weszła ustawa, która znacjonalizowała wszystkie tereny wyznaniowe. Należały one do państwa, dopiero w latach 70. zaczęto je zwracać.
Reklama
– Na cmentarzu mamy pewną niezwykła sytuację. W 1958 r. cmentarz został zamknięty dla pochówków, ale nie został zlikwidowany. Jeśli patrzeć na historię cmentarzy Wrocławia, jest to jedyne takie miejsce, ponieważ od 1958 r. wydawano ustawy, które decydowały najpierw o zamknięciu cmentarza a następnie o likwidacji – opowiadał Alan Weiss.
Zauważył, że ta likwidacja nie miała pełnego znaczenia, ponieważ oznaczałoby ono ekshumację. Natomiast cmentarze we Wrocławiu nie były ekshumowane, lecz równane z ziemią. Cmentarz przy ul. Krzyckiej został częściowo zniszczony.
Alan Weiss przybliżył też ciekawą historię przedwojennych nagrobków. Opowiedział m.in. o historii Sigrid Vogt, adoptowanej dziewczynki, która miała niespełna 7 lat, gdy zmarła. Zebrani zatrzymali się też przy grobie Marianne Nietsch, by poznać nieco kryminalną historię. – Marianne miała 16 lat, kiedy została znaleziona zastrzelona w polach uprawnych na Partynicach. Pierwszym podejrzanym był jej partner, który był równocześnie oskarżony o defraudację pieniędzy jednej z kancelarii prawnych, dla której pracował. Marianne była stenotypistką tej samej kancelarii. Początkowo jej partner przyznał się, że to on ją zastrzelił, ale w toku śledztwa przeniesionego do Berlina okazało się, że Marianne popełniła samobójstwo, używając do tego rewolweru swojego partnera. Potwierdzały to też zeznania jej znajomych i współpracowników z kancelarii, którzy twierdzili, że dziewczyna od wielu miesięcy wspominała, że chce ze sobą skończyć – opowiadał Alan Weiss.
Reklama
Innym miejscem na cmentarzu wartym uwagi jest duży plac, na którym pochowani byli cywile, którzy zginęli w lutym 1945 r. podczas walk o Festung Breslau. Ostatecznie 10 osób zostało ekshumowanych i przeniesionych na cmentarz w Nadolicach Wielkich, gdzie znajduje się niemiecki cmentarz wojenny i Park Pokoju.
Jeden z ładniejszych nagrobków na cmentarzu posiada odcisk tabliczki znamionowej zakładu kamieniarskiego Künzela i Hillera. To jeden z bardziej znanych w Breslau zakładów, istniejący od lat 90. XIX wieku aż do 1945 r.
Na uwagę zasługuje też jeden z pierwszych podniesionych nagrobków: Ernst i Ernstine Schirm. – Nie tylko imiona są podobne, ale urodziny też obchodzili tego samego dnia. Jedno z ich dzieci bardzo szybko zmarło. Później odszedł Ernst na raka żołądka, Ernstine zaś miała problemy z sercem i też odeszła na początku lat 40. Inskrypcja jest charakterystyczna dla ewangelickich cmentarzy, gdzie bardzo często powraca etos pracy. Mamy więc sentencję: „Przez trud i pracę do wiecznej szczęśliwości (zbawienia)” – opowiadał Alan Weiss.
Na dłużej zebrani zatrzymali się przy powojennym nagrobku płk. Mieczysława Rożałowskiego, weterana walk o wolność i niepodległość Polski. Jego postać i historię całego rodu Rożałowskich przybliżył Wojciech Trębacz.
