Jakże nie dziękować Pawłowi VI za odwagę, jaką wykazał przy encyklice „Humanae vitae”? Ten tekst był proroczy, rozwijając moralność, która może stawać w obronie życia. Mimo wielorakiej, nawet wewnątrzkościelnej presji, papież widział już na horyzoncie zarys złowieszczego zjawiska, które Jan Paweł II nazwał „kulturą śmierci”. Pamiętam gwałtowne krytyki, jakich stał się przedmiotem, gdy odmówił wyrzeczenia się podstawowych zasad życia. W ślad za nim Jan Paweł II ofiarował bardzo bogate nauczanie o ludzkim ciele i o seksualności. Mimo szacunku, jakim się cieszył, zwłaszcza po swoich decydujących interwencjach na rzecz wyzwolenia narodów Europy Wschodniej spod jarzma komunistycznej dyktatury, ileż cierpkich krytyk podniosło się przeciwko jego wizji moralności? A przecież rozumiał, że Kościół nie może opuszczać rąk. Swoją stanowczością był posłuszny Jezusowi, który powiedział do Piotra: „Ty ze swej strony utwierdzaj twoich braci” (Łk 22, 32).
Sądzę, że historia przyzna rację Kościołowi, gdyż obrona życia jest obroną ludzkości.
Za: „Bóg albo nic. Rozmowa o wierze”. Z kard. Robertem Sarahem rozmawia Nicolas Diat. Wydawnictwo Sióstr Loretanek, Warszawa 2016.
Pomóż w rozwoju naszego portalu