Dla wspólnoty parafialnej było to pierwsze tak szczególne spotkanie z Maryją, ponieważ 45 lat temu, gdy po raz pierwszy Matka Boża wyruszała na szlak peregrynacyjny po ziemi częstochowskiej, parafia w Krzętowie jeszcze nie istniała.
Troska o rodzinę
– Jak każda parafia pragniemy, aby Maryja odnowiła naszą wiarę, która powoli zaczyna stygnąć przez nasze niezbyt fortunne wybory, które powodują, że musimy bronić rodziny i Ojczyzny – mówi ks. Marek Rozworski, proboszcz parafii. – Zaczyna się od walki z Kościołem, później z rodziną, a nie wiadomo, co będzie dalej. Dlatego chcemy prosić Maryję, aby przede wszystkim uleczyła od wewnątrz rodziny, bo to w nich wszystko się zaczyna – wskazuje kapłan. – Nawiedzenie to spotkanie z Maryją, która przynosi Jezusa. Taki jest sens nawiedzenia, żeby Ona doprowadziła nas do Jezusa – wyjaśnia pochodzący z Krzętowa ks. Mariusz Bakalarz, prezes Instytutu NIEDZIELA. – W każdej wspólnocie, także i w tej, są problemy. Zauważamy, że nie ma młodych, dzieci, tych, którzy są przyszłością nie tylko narodu, ale i Kościoła. Młodzi stąd wyjeżdżają, wyprowadzają się, zostają starsi, stąd też ta wspólna troska o nich, żeby się nie zagubili tam, gdzie ich Pan Bóg poprowadzi i życiowe losy zawiodą. Myślę, że wielu tutaj obecnym rodzicom i dziadkom mocno to leży na sercu – przyznaje ks. Bakalarz.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zakątek nad Pilicą
Reklama
Krzętów to wieś położona w województwie łódzkim, w powiecie radomszczańskim, w gminie Wielgomłyny, na wschodnim krańcu archidiecezji częstochowskiej. Jest to niezwykle urokliwe miejsce, przez które przebiega Szlak Rekreacyjny Rzeki Pilicy. – Jesteśmy maleńką wspólnotą, bo to jest parafia ograniczona tylko do jednej wsi, na pograniczu archidiecezji i województwa. Ale wszystkie problemy, które dotykają Polaków, sięgają i tutaj – tłumaczy Jadwiga Staszczyk. – Nie jest tak, jak kiedyś uważano, że na wsi jest błogo i cudownie. Wszystko to, co dzieje się w miastach, dzieje się i u nas, czyli jest bezrobocie, są problemy zdrowotne, i wszystko inne – wylicza parafianka. – To jedna z najmniejszych parafii, ale to nie znaczy, że to parafia mało pobożna, wręcz przeciwnie – zaznacza ks. Rozworski. – Można by się poszczycić liczbą ludzi chodzących do kościoła, bo jak na 500 osób, które liczy parafia, w kościele jest od 250 do 260 osób, i ta liczba wzrosła po pandemii – informuje. – Jesteśmy bardzo zgodną wspólnotą i mamy bardzo dobrego księdza – zapewnia Danuta Mofina i dopowiada: – To dobry gospodarz i bardzo dobry człowiek, dobrze prowadzi parafię. Jak coś potrzeba, to wszyscy chętnie idą i pomagają.
Pomysł na parafię
Historia parafii związana jest z pieszymi pielgrzymkami, które idąc na Jasną Górę, przechodzą przez Krzętów lub tutaj nocują. Są to duże pielgrzymki wędrujące do Częstochowy na uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny: Piesza Pielgrzymka Warszawska i Piesza Pielgrzymka Diecezji Radomskiej. – W 1985 r. bp Stanisław Nowak odwiedził odpoczywających tutaj pielgrzymów i wtedy uznał, że powinna być tu parafia. Tak więc podczas kolejnych pielgrzymek pątnicy składali się na budowę tego kościoła, i parafia zaczęła istnieć 1 stycznia 1986 r. – opowiada ksiądz proboszcz.
Mieszkańcy Krzętowa każdego roku przyjmują pielgrzymów z niesłabnącą radością i gościnnością. – Cała grupa biało-czerwona pielgrzymki warszawskiej nocuje u mnie na podwórku – chwali się Danuta Mofina. – Co roku ich przyjmuję. A jak się żegnamy, to życzą mi zdrowia, a ja im mówię, że dopóki będę żyła, to będę ich przyjmowała – wyznaje parafianka.
Wielki patron
Reklama
Odpust w parafii przypada 23 kwietnia – w uroczystość św. Wojciecha, biskupa i męczennika. Ale również każdego 23. dnia miesiąca wspólnota gromadzi się na Mszach św. nowennowych, w czasie których modli się przez wstawiennictwo swego świętego patrona i poleca jego orędownictwu różne trudne sprawy, prośby i podziękowania. W 2020 r. parafia otrzymała od metropolity gnieźnieńskiego abp. Wojciecha Polaka, prymasa Polski, relikwie św. Wojciecha. Było to wielkie wydarzenie dla wspólnoty w Krzętowie, która, jak mówi ksiądz proboszcz, od tego momentu stała się „małym Gnieznem”. – Trzeba przyznać, że opieka naszego patrona jest odczuwalna – podkreśla ks. Rozworski. – Święty Wojciech wyprasza łaski, jeżeli ktoś się modli z wiarą. To jest warunek – z wiarą! To nie koncert życzeń, że ktoś wrzuci karteczkę i czeka, aż się spełni, potrzebna jest wiara i czasami też cierpliwość – tłumaczy kapłan.
Witaj w Krzętowie!
W czasie oczekiwania na szczególnego gościa z Jasnej Góry 12-letni Karol Rymarczyk, ministrant, wyjaśnia: – To jest bardzo ważne święto, bo przyjeżdża do nas obraz Matki Bożej. Na pytanie, dlaczego wstąpił w szeregi Liturgicznej Służby Ołtarza, odpowiada prosto: – Chciałem służyć i służę. Wyznawanie wiary przed kolegami i koleżkami nie jest łatwe, ale dobrze sobie z tym radzę. Nie ukrywam tego, że jestem katolikiem i że to jest dla mnie ważne – tłumaczy.
W uroczystości nawiedzenia uczestniczył bp Andrzej Przybylski. Wraz ze wspólnotą parafii witał kopię obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, która została przywieziona samochodem-kaplicą z Wielgomłynów. Następnie poprowadził procesję do świątyni i w obecności Tej, która stała pod krzyżem swojego Syna na Golgocie, poświęcił krzyż misyjny ustawiony przed kościołem.
Wejście do kościoła zostało ozdobione dekoracyjną bramą wykonaną z kłosów zbóż. – Zrobiłyśmy z moją bratową tę piękną bramę, żeby Matuchnę powitać zbożem, bo zboże to dar Boży, na którym opiera się wiejskie życie – wyjaśnia przejęta Danuta Mofina. – Ja już przeżyłam raz peregrynację, 45 lat temu. Jeszcze nie byliśmy parafią, należeliśmy do parafii w Wielgomłynach, ale mieliśmy tu kaplicę, gdzie przychodziliśmy na Mszę św. – wspomina ze wzruszeniem Jadwiga Bakalarz. – To był wrzesień i pamiętam, że wtedy ludzie też się bardzo zaangażowali w przygotowania. Na rogu ulic, gdzie była kaplica, ustawiono namiot i tam przy obrazie Matki Bożej czuwaliśmy całą noc – opowiada p. Jadwiga. I dodaje: – Matka Boża jest dla mnie bardzo dużym wsparciem, zawsze się do Niej modlę.